Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Klacz była już przytomna od jakiegoś czasu, ale nadal nie wykonała żadnego ruchu by zmienić swoją pozycję. Leżała wpatrując się w śpiącego ogiera który ją trzymał walcząc w tym samym monecie z ilością myśli które rozbijały jej się po główce. Tyle różnych rzeczy które chciała mu powiedzieć i pytań które chciała zadać, wszystko to zakopane wewnątrz jej umysłu przez strach.

Delikatnie oswobadzając się z uścisku Sharpa, Blue wyszła z pod koca robiąc wszystko by nie obudzić ogiera. Nie śpieszyło się im nigdzie, mógł on jeszcze chwile pospać. Stając obok niego, okryła ona go dokładnie kocem, po czym się zawiesiła. Stała ona nad nim tak przez chwilę przyglądając mu się w czasie snu, tak spokojnie on wyglądał.

Wzdychając ciężko, odwróciła się ona w poszukiwaniu swoich juków. Odnajdując je gdzieś w koncie usiadła ona przy nich otwierając je i wyciągając z nich kilka dobrze jej znanych przedmiotów, grzebień, butelkę z wodą i kawałek jej wiernej szmaty. Po wcześniejszych wydarzeniach na tym wozie wyglądała prawdopodobnie jak ghoul który miał zły dzień, więc wypadało by coś z tym zrobić. Siedząc tak w rogu wozu, przesuwała ona grzebień przez swoją grzywę cały czas wpatrując się w śpiącego ogiera i zastanawiając się nad tym co ich czeka w niedalekiej przyszłości.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Starweave bez większego problemu dotrzymywała kroku toczącym się wiozą, w międzyczasie kręcąc się tu i tam, oczywiście wszystkiego doglądając. Czasami też, kiedy nikt nie patrzył, wdrapywała się na jeden z wozów aby poleniuchować trochę. Przez przypadek jednym z tych wozów, był ten na którym leżała wtulona w siebie pod kocykiem, para śpiących kucyków. Klacz wścibiła swojego nosa, ale na szczęście w miar szybko zorientowała się w sytuacji, zanim zdążyła narobić hałasu wdrapując się do środka. Bolało ją to, że udało jej się złapać te dwójkę na gorącym uczynku. Polubiła ich i życzyła im wszystkiego najlepszego. Ale małe ukłucie zazdrości sprawiło, że pożałowała tego co zobaczyła.

Będąc na tyłach, klaczy już po raz kolejny rzuciło się w oczy, iż zaciągnięty przez nią do pracy kuc ziemny, nie nadawał się do swojej roli. Na początku przeszło jej przez myśl, że ogier po prostu udaje gdy tylko znajduje się ona w pobliżu. Podejrzewała iż próbuje wymusić on swoją zmianę. Ale dalsza obserwacja pozwoliła jej stwierdzić, że może być nieco inaczej. Pogalopowała ponownie na przód, by zobaczyć się tam ze starszym najemnikiem. ”Pieprzony czwarty wóz... Jest tak potrzebny jak piąta noga u klaczy.”

- Musimy przystać na chwilę. Ostatni wóz sobie nie radzi i potrzebuje zmiany. To może być stara kontuzja. – Zwróciła się do starszego ogiera. - Co o tym sądzisz? Możemy z powrotem przypiąć Rainfall, ale ponownie stracimy obsługę miniguna. Masz jakiś pomysł?

Odpowiedz
Starszy najemnik odwrócił głowę od jednego z brahminów, z którym najwyraźniej prowadził swego rodzaju rozmowę, spoglądając na klacz. Westchnął w odpowiedzi na pytanie i powiódł wzrokiem po pustynnym krajobrazie ich otaczającym.
- Chyba powinniśmy zmienić w takim wypadku... - stwierdził, nieco niepewnie.



Blue wygrzebała się spod kocyka, rozpoczynając proces doprowadzania się do jak-takiego stanu. Uprzednio jednak obserwowała chwilę leżącego ogiera. Jednorożec wyglądał spokojnie, śpiąc tak, pozornie nie przejmując się problemami zewnętrznego świata. Blue odsunęła się kawałek dalej i wyciągnęła grzebień, nie wiedząc jednak, że Sharp już od paru chwil nie spał, a raczej się dobudzał.



Ogier leżał tak, z zamkniętymi oczami. Zbudził się chwilę temu, choć nie do końca. Czuł ciepło ciała niebieskiej klaczy, spotęgowane przez kocyk. Nie miał najmniejszego zamiaru ruszać się z miejsca. Zwłaszcza, że oznaczałoby to zbudzenie Blue. Trwał więc tak w stanie połowicznego snu, odpoczywając choć w miarę wiedząc co się na około niego dzieje.

Dlatego też zorientował się, kiedy źródło ciepła obok niego najpierw zaczęło się ruszać, a po krótkiej chwili całkowicie go opuściło, pozostawiając po sobie nieprzyjemny chłód. Miał zamiar samemu wstać, jednakże fakt, że Blue opatuliła go z powrotem w kocyk, nieco opóźnił te jego zamiary. Ogierowi po prostu dobrze było tak leżeć. Jednakże wiedział, że nie mógł pozostać tak wiecznie.

Były obowiązki do załatwienia. Problemy do rozwiązania. Jak miło byłoby po prostu pozostać tak, leżąc jak najdłużej, aż po kolejny koniec świata...
Jednakże Sharp musiał w tej chwili przyjąć inną rolę. Medyk otworzył leniwie oczy, spoglądając na niebieską klacz męczącą się z grzebieniem nieopodal. Ten widok od razu rozjaśnił jego myśli.
- Cześć, Blue - powiedział cicho na powitanie.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Starszy ogier nie powiedział jej nic, co zdradzało by jego stanowisko w tej sprawie Zgodził się, że trzeba kucyka wymienić, ale to było raczej oczywiste. Wychodziło więc na to, że to Starweave jest tutaj odpowiedzialna za kierowanie wszystkim. Klacz jednak nie chciała aby tak dobitnie to wyglądało.

- Jak najbardziej. Najlepiej oby obydwu, bo inaczej popielata się będzie burzyć. Ona już ciągnie ten wóz od samego początku. – Zwróciła uwagę Star. - Jak myślisz, kogo by można teraz dać? Czy twój młodszy brat mógłby pociągnąć? - Zapytała niepewnie, dotrzymując mu kroku. W międzyczasie spojrzała na tereny przed sobą, wodząc wzrokiem w poszukiwaniu zagrożenia, bądź czegoś ciekawego.

Odpowiedz
Jak to się stało, że mimo to że patrzyła się ona w kierunku ogiera leżącego na podłodze wozu, nie zauważyła jak on otworzył oczy nie miała pojęcia. Pewnie miało to coś wspólnego z bałaganem panującym w tym momencie w jej główce albo ze skupieniem się na pracy grzebieniem. Ale cokolwiek by to nie było, powitanie ogiera sprawiło że wszystkie myśli momentalnie wyparowały a grzebień się zatrzymał.

Odwracając głowę na bok, oderwała swój wzrok od ogiera, mogła tylko mieć nadzieje że nie zauważy on rumieńca który pojawił się jej na pyszczku.

- Hej… - odpowiedziała Blue równie cicho ogierowi wracając grzebieniem do pracy. Zajęło jej chwilę i kilka ruchów grzebienia zanim była w stanie wydusić z siebie coś więcej. Zerkając z powrotem na ogiera uśmiechnęła się lekko do niego.

- Dobrze się spało? – zadała pytanie nadal utrzymując swój głos na niskim poziomie, nie było teraz potrzeby by się głośniej odzywać.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Ogiera nieco zatkała sugestia Star. Przez chwilę porządkował myśli, by w końcu odpowiedzieć.
- Cale to mój siostrzeniec... - zaczął cicho, po czym rozejrzał się, jakby szukając pomarańczowego wzrokiem - jest jeszcze młody, nie nadaje się... a bitwa się na nim odbiła - powiedział już niemalże szeptem, zbliżając pyszczek ku Star. Jego głos był poważny, wyczuć też można było tony protekcyjne - na pewno nie ma kogo innego? - zapytał się, samemu próbując znaleźć jakąś inną opcję.



Sharp po przywitaniu z Blue usiłował jakoś zmusić swoje ciało do wyjścia spod rozgrzanego koca. Gdy poruszył jedną z tylnych nóg, poczuł starą ranę pobolewającą lekko. Dawny postrzał, naprawiany już wielokrotnie przez różnych medyków. Już jakiś czas temu udało się doprowadzić nogę do stanu w którym praktycznie w ogóle nie bolała, nie przeszkadzała i funkcjonowała bez zarzutu, ale po długim okresie leżenia cały czas potrafiła przypomnieć o sobie. Ogier spojrzał na nieposłuszną kończynę i skrzywił się, bardziej z niezadowolenia niż z bólu.

Półmrok na wozie spowodował, że nie zauważył on rumieńca na policzku klaczy. Zauważył za to coś dziwnego w jej zachowaniu. Blue zazwyczaj była bardziej konkretna i nie czekała długo by odpowiedzieć na zadane pytanie, a co dopiero na zwykłe powitanie. Umysł ogiera nie rozpędził się jednak wystarczająco, żeby zaczął niemalże podświadomie analizować medyczne podstawy takiego zachowania. Owszem, pewne podejrzenia powoli się formowały, ale ani myślały się w jakikolwiek sposób zamienić w konkretne myśli, a co dopiero słowa.

Odpowiedział uśmiechem na uśmiech przyjaciółki, choć ledwo go zauważył na słabo oświetlonej przestrzeni. Świecący wciąż róg Blue nieco w tym pomógł.
- Lepiej niż w nocy. - wciąż było temu daleko do 'dobrze', ale ten sen był o wiele lepszy i spokojniejszy. Przede wszystkim, nie musiał martwić się o to, czy pewien niebieski kucyk wróci żywy z samobójczej misji... to podziałało cuda na poziom jego wypoczęcia.
- A tobie jak? - pytanie to było nieco bezsensowne. Każdy po całej nocy na nogach spał dobrze, i to nawet gdy nie został podczas tej nocy postrzelony. Ogier nie mógł jednak zebrać myśli na tyle, żeby poruszyć jakiś ambitniejszy temat; coś go rozpraszało, tylko nie potrafił rozgryźć co konkretnie to powodowało.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Grzebień podróżował wzdłuż włosów prostując je i doprowadzając do jako takiego stanu. Co chwile natrafiała ona na jakiś większy kołtun z którym się chwilę męczyła, ale nawet one nie były w stanie przeciwstawić się Blue i jej grzebieniowi.

- Trochę krótko, ale nie najgorzej, chodź bym najchętniej nie wystawiała nosa poza ten wóz przez najbliższe dwa dni.

Odrywając grzebień od grzywy która była już w miarę prosta, Blue przekręciła głowę w bok na tyle ile mogła zerkając na swój ogon. Podnosząc go za pomocą telekinezy z ziemi, przesunęła przez niego dwa razy szczotkę i się zatrzymała. Był on zdecydowanie za krótki a na końcówkach było jeszcze widać przypalone kawałki. Siedziała ona tak chwilę wpatrując się w swój ogon by po jakimś czasie wznowić ruch grzebienia.

- Sharpi, Ja… - Blue zawahała się zaraz po tym jak zaczęła mówić. Co ona dokładnie chciała mu powiedzieć? Którą z myśli zajmujących jej umysł mu powierzyć? Jak wiele mogła mu powiedzieć? – Ja nie chcę stąd wychodzić. Mam uczucie, że gdy tylko się stąd wychylimy, stanie się coś złego. Nie możemy tu zostać? – ona sama wiedziała że było to nie wykonalne, za dużo rzeczy od ich dwójki zależało, ale zawsze można było spróbować.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
- Nie jestem w tym za dobra... Przepraszam.

Posmutniała i położyła po sobie uszy.

- Co teraz? - klaczka wydawała się kompletnie skołowana, nie wiedząc za co się wziąć, co zrobić, co powiedzieć.

Patrzyła na nich pytająco i oczekująco ale przede wszystkim smutno. Czuła się niepotrzebna i zawalidrogą i na pewno było to po niej widać.
Odpowiedz
Ogier zaczął powoli wygrzebywać się spod koca. Niezależnie od tego jak bardzo chciałby pod nim pozostać i zapomnieć o całym świecie zewnętrznym, nie mogli sobie na to pozwolić w obecnej sytuacji. Mają ważne rzeczy do załatwienia, muszą uratować kuce z tamtej osady... tylko czemu akurat oni? Nie mógł znaleźć się kto inny? Musiały to robić dwa zmęczone jednorożce, prowadzące niedoświadczoną i niezgraną grupę, do tego niechętną do współpracy?

Medyk pokręcił głową z niezadowoleniem, patrząc na własne kopyta. W końcu wydostał się spod swego kocyka, stając na wszystkich czterech nogach. Łapiąc ów kawał materiału w telekinezę, spojrzał na Blue. Rozpoczął proces składania koca tak, aby zmieścił się bezproblemowo z powrotem w jukach.
Widząc przyjaciółkę zajmującą się swoją grzywą i ogonem, kucyk sam zerknął do tyłu, dokonując inspekcji stanu własnego ogona. Niby wiele nie było z nim nigdy problemów, a sam ogier nie poświęcał mu wiele uwagi, ale zawsze mogło się coś zdarzyć, a lepiej żeby wtedy niezadbany ogon czy grzywa nie przeszkadzały.

Na całe szczęście, ogon medyka nie wydawał się być w buntowniczym nastroju: wyglądał dokładnie tak jak niemalże zawsze, schludnie i prosto. Kuc wprost ze Stajni pewnie by stwierdził, że ogon, wraz z całą resztą przymocowanego do niego kuca, wymaga dokładnego czyszczenia... ale na Pustkowiach standardy wyglądały inaczej. Sharp starał się w miarę możliwości trzymać jakiś standard higieny. Jako medyk mył się częściej niż większość kuców, przynajmniej kiedy tylko pozwalały na to okoliczności. W takie cuda jednak jak codzienny prysznic, które to podobno istniały w Stajniach, a w co ogierowi jakoś nie chciało się wierzyć: na to nikt nie mógł mieć nadziei na Pustkowiu, może prócz bogaczy z Tenpony, posiadających talizman wodny.

Medyk podążył wzrokiem za spojrzeniem Blue. Klacz wpatrywała się w końcówkę swojego ogona, zdecydowanie krótszego niż wcześniej. Analizował wcześniej scenariusz odbudowy magicznej takiego ogona... ale zmarnowałby na to dużo energii magicznej. Póki zostało go na tyle, żeby kuc mógł zachować godność, można było po prostu poczekać aż odrośnie, prawda? Wiedział, że jego tok rozumowania jest logiczny w tej kwestii. A jednak wzrok jakim niebieska patrzyła się na swój ogon wybijał w nim niewielkie wyrwy. Wciąż jednak, magiczna rekonstrukcja nie mogła wchodzić w tej kwestii w grę.

Wysłuchał co klacz miała do powiedzenia. Nie oczekiwał czegoś innego. Noc była dla niej ciężka, a nawet on sam nie chciał myśleć o następnej konfrontacji z Hilo i jego krewną. Kucyk podszedł do swej przyjaciółki, siadając obok. Chciał przez chwilę podnieść kopyto i pocieszyć ją prostym gestem w tamtej chwili... ale coś go powstrzymało.
- Wiesz równie dobrze jak ja, że nie możemy zostać - powiedział cicho, patrząc się w jej oczy. Wiedział, że nie są one naturalne, jednak nie umniejszało to ani trochę ich znaczenia - Blue, też chciałbym tu pozostać, z Tobą... ale kucyki potrzebują naszej pomocy - dokończył.

Jakakolwiek by ta pomoc nie była, jak złamani by nie byli oni. Ogier położył kopyto na policzku klaczy, przesuwając je natychmiast na ramię niebieskiego kucyka. Nie byli bohaterami i nigdy nie chcieli być. Ale ogier czuł, że muszą coś w tej sprawie zrobić.



Amity odwróciła się, spoglądając na posmutniałą April. Niepewnie spoglądała to na rzeczy, które sama znalazła, to na wątłe 'łupy' jednorożca. W końcu przeniosła wzrok na pyszczek starszej klaczy.
- Gdyby nie ty, dalej byśmy tkwili w tamtym... miejscu. - ostatnie słowo brzmiało niemalże jak wulgaryzm wychodząc w tamtej chwili z pyszczka Amity - Zawdzięczamy ci życie i wolność - kontynuowała, już pewniej - Myślę, że możemy ci wybaczyć brak zdolności znajdowania złomu w opuszczonych budynkach. - na koniec klacz uśmiechnęła się nieznacznie do April, zwracając potem wzrok na Picky'ego.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Gdy tylko niebieska poczuła że ktoś się obok niej usadowił, przerwała swoją pracę nad ogonem obracając się twarzą do ogiera. Siedziała ona tak, wpatrując się w jego oczy i słuchając co ma do powiedzenia, a mówił on dokładnie to czego ona się po nim spodziewała.

- Wiem o tym Sharpi. – odpowiedziała klacz przyjacielowi – Ja po prostu potrzebowałam żeby ktoś mi przypomniał że ta banda debili sobie bez nas nie poradzi. Co my takiego zrobiliśmy by wylądować w tak dysfunkcyjnej karawanie? – powiedziała uśmiechając się delikatnie do przyjaciela.

Przesuwając po raz ostatni grzebień przez swój ogon i upewniając się że jest on w miarę prosty. Już miała go odłożyć i zająć się resztą porządków gdy wpadł jej do łba bardzo zły pomysł. Odwracając się do Sharpa z bardzo złowieszczym uśmiechem na twarzy zadała mu jedno, bardzo proste pytanie.

- To z przedziałkiem czy bez?

Nie dając mu czasu by zareagować w jakikolwiek sposób, dobrała się z grzebieniem do jego grzywy zaczynając ją prostować.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości