Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii
#91
Nareszcie jakieś pytanie, dzięki któremu nie będzie musiała brnąć, przez nieznane jej wody.

- Niewiele, wszyscy ci co znajdują się aktualnie przed nami są z zewnątrz, pozostali to osobista banda karawaniarza.

- Najlepiej znanym mi kucykiem jest „współlokatorka” mojego wozu, klacz kucyka ziemnego. Ma na imię Iron Scale. Niezbyt rozgarnięta klacz, jest dość bezpośrednia. Wykazuje rozległą wiedze na temat broni palnej. Zdaje się, że specjalizuje się w mechanice, oraz naprawie i modernizacji uzbrojenia. Ma przy sobie spory zapas środków psychoaktywnych. Klacz wiedziała o swojej towarzyszce zdecydowanie więcej, lecz ogier nie zaskarbił sobie wystarczająco dużo jej sympatii, by dane mu było usłyszeć coś jeszcze.

- Następnie mamy ciemnoniebieską, dobrze zbudowaną klacz kucyka ziemnego. To chyba najbardziej stereotypowy, zwyczajny najemnik. O ile nie dźwiga tego wielolufowego bydlaka tylko na pokaz, z pewnością specjalizuje się w ciężkim sprzęcie. Chodź założę się, że potrafi zdecydowanie więcej. Poza tym nie zauważyłam w niej niczego szczególnego. ”Musze się jej lepiej przyjrzeć, gdy nadarzy się ku temu okazja” pomyślała.

- Dalej mamy kolejną klacz, z tym że o nieco jaśniejszym umaszczeniu sierści. Jednoróżka, z tego co mówili inni kupcy pochodzi z Fillydelphi. Na pewno nie jest zbiegłym niewolnikiem. Zatrzymała się na jakiś czas w Nowej Appleloosie i otworzyła tam swego rodzaju warsztat. Dzięki niej, pozbyłam się znacznej ilości komponentów technomagicznych. Poza tym nie miałam z nią za dużo kontaktu. Ciekawe ile z tego co ode mnie wzięła, udało jej się odratować. Ma na imię…Blue Gear, chyba właśnie tak, Blue Gear.

- No i na koniec jasnobrązowy jednorożec, cichy i spokojny, niestety nie mogę powiedzieć nic więcej na jego temat. Jeżeli ty też wsłuchiwałeś się w ich rozmowę, to zapewne on musi być wspomnianym wcześniej medykiem.

Klacz wydała z siebie głośne ziewniecie, po czym zaczęła mówić dalej już bez kropli entuzjazmu. - tak wiec jak już mówiłam pozostali to prawdopodobnie stała banda naszego szefa. Pewnie nie będzie zadowolony iż ubyło mu jednego z jego sprawdzonych osobistych kucyków. Swoją drogą ciekawe dlaczego szarpnął się na dodatkowa ochronę, co nie? Klacz nie czekała na odpowiedz.

- Nie wiem jak ty, ale ja nie dostałam całonocnej warty. Starweave skupiła swoją magię aktywując zaklęcie światła, po czym skopała całe najbliższe otoczenie, w jasnym blasku płynącym ze swojego rogu. Spojrzała na pomarańczową postać o jasnobrązowej grzywie. Dopiero w tedy miała okazje pierwszy raz spojrzeć prosto w jego oczy, były zielone. Posłała im zmęczony uśmiech.

- Miło się z tobą... rozmawiało. Po tych słowach, klacz skierowała się w stronę trzeciego od końca wozu w karawanie, oświetlając sobie drogę swoja magią.
#92
Klacz uważnie przysłuchiwała się historii opowiadanej przez Rainfall. Była to dość standardowa opowieść.

- Pusty budynek z czyhającym wewnątrz niebezpieczeństwem nie jest rzadkim widokiem na pustkowiach. Po prostu miałaś pecha. Sama wpadłam na kilka takich niespodzianek przeszukując ruiny. Ale już takie są uroki po wojennej Equestri.

- W każdym razie, dzięki za opowieść. Może nic nadzwyczajnego ale zawsze coś. No nic, wiszę ci opowieść, a tym czasem idę się zdrzemnąć. Miłej rozmowy z "Potworkiem". - Powiedziała klacz po czym skierowała się do trzeciego wozu licząc od przodu karawany.

Po dojściu do wozu Blue zajrzała do środka i zobaczyła Sharpiego leżącego w kącie. Uśmiechając się do niego wdrapała się na wóz.

- Widzę że zająłeś najwygodniejsze miejsce w wozie. - Powiedziała w kierunku towarzysza po czym zdjęła torby z pleców i położyła się w rogu wozu na przeciwko swojego przyjaciela i zaczęła grzebać przy swoim Pipbucku. - Miejmy nadzieje że ta noc minie spokojnie.
#93
Iron Bezbłędnie wróciła do swojego Wozu. Wóz nie przedstawiał sobą niczego ciekawego i nadzwyczajnego. więc po stwierdzeniu że na zewnątrz jest nudno wskoczyła do środka i zabrała się po omacku do swoich juków.

Iron jeszcze raz przeszukała juki przy akompaniamencie soczystych przekleństw gdy jakiś dość wrażliwy obiekt upadł na ziemię. Jednak po chwili się wyluzowała i spokojnie przygotowała nóż, a potem po prostu sobie siadła na ziemi.

Po szybszych macanych oględzinach spakowała wszystko spowrotem do juków, liczyła że pójdzie spać jednak coś ją zniechęcało. Odłożyła w pobliże siebie broń i siadła z nożem w kącie obserwując wejście.
[Obrazek: cgnimLq.png]
#94
Rain, zauważając, że czereśniowa dosłownie uciekła jej sprzed nosa naburmuszyła się lekko. Zauważyła również, że wóz, który do tej pory okupowała został zajęty przez brązowego medyka. Jako że innej opcji raczej nie było, klacz podeszła do pomarańczowego ogiera, obwieszczając mu krótko, - Nie wiem czy ci się to spodoba czy nie, ale tej nocy jedziemy razem. Wszystkie miejsca są zajęte. Pozwól, że się już tam usadowię. - po czym weszła do ostatniego wozu karawany i przysiadła sobie przy niewielkim skrawku wolnej od skrzynek ściany.

Cały ten dzień mógłby być o wiele ciekawszy - mruknęła do siebie. - Wprawdzie nie na co dzień wybucha jeden z najemników i nikt na to nie reaguje, ale... Ehh, za dużo narzekam. - stwierdziła sama do siebie, po czym ułożyła się do snu. Trochę było to ciężkie z siodłem bojowym na grzbiecie, ale klacz miała już w tym niezłą wprawę.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
#95
Sharp uniósł głowę i przygotował się do chwycenia za broń, gdy tylko usłyszał, że ktoś ma zamiar wejść do wozu. Profilaktyki nigdy za wiele...
Uspokoił się, gdy zobaczył, kto wszedł.
- Widzę że zająłeś najwygodniejsze miejsce w wozie - usłyszał.
A co innego miałem zrobić? - pomyślał, uśmiechając się lekko. Nie ma zamiaru oddawać swojej strategicznie upatrzonej pozycji w rogu wozu. Zwłaszcza, że było mu wygodnie.
- Miejmy nadzieje że ta noc minie spokojnie.
Ciężko się nie zgodzić... miał dość wrażeń jak na swój gust. Przynajmniej poznał resztę kucyków. No, prócz milczących najemników w skórzanych pancerzach. Jakoś go do nich nie ciągnęło.

- Ano, miejmy - spojrzał na Blue, zastanawiając się co ona wyprawia z tym swoim dziwnym urządzeniem. PipBuck, tak się zwało. Podobno strasznie przydatne. Może i przydatne... ciekawe czy dałoby się gdzieś dorwać takie cudeńko - zastanawiał się. Szybko odgonił idiotyczną myśl. Taka technologia nie trafia się pod byle skałą. Może kiedyś. Może gdyby udało się natrafić na wytłuczoną do nogi siedzibę Steel Rangersów. Małe szanse.
- Znowu coś kalibrujesz w tym twoim cudzie techniki? - zapytał się Blue.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
#96
Carrot Slice z większą niż przedtem uwagą wysłuchał słów Starweave; nie było tego dużo, ale na początek zdecydowanie wystarczy - teraz miał przynajmniej ogólny obraz tego, z kim przyszło dzielić mu dole i niedole podróży. Białowłosa klacz odeszła, zostawiając go samego; bez słowa odprowadził ją wzrokiem, przyjrzawszy się jej dobrze w świetle jej rogu. Istotnie, widział ją kilka razy w Nowej Appleloosie.

Wyglądało na to, że wszyscy nie będący kucami szefa karawany wchodzili na wozy i kładli się spać. Nie był do końca przekonany, że owi najemnicy będą stanowić dostateczną ochronę podczas nocnej podróży, ale w czasie wędrówki rzadko kiedy bywało się całkowicie bezpiecznym. Uznał więc, że przespanie kilku godzin nie będzie złym pomysłem.

Zanim zdołał zdecydować, na który wóz wskoczyć, podeszła do niego klacz z minigunem... Rainfall, zdaje się, i obwieściła mu, że śpią razem. Obejrzawszy się jeszcze raz dookoła podążył za nią, wskakując na wóz i układając się do snu w najbardziej osłoniętym miejscu wozu, przypadkiem będącym również najbardziej oddalonym od granatowej klaczy. Wyciągnąwszy uprzednio strzelbę z olstra na boku i położywszy ją w zasięgu ust, ułożył głowę na przednich nogach i zamknął oczy, zapadając w sen.
[Obrazek: 2_1346772844.png]

» (U) (Z) 10:00 - Kingofhills@ -- PW do Poulsen: >Co się stało >Bez spoilerów #JustPoulsenThings
#97
- Radio jakieś próbuje złapać. Jesteśmy na takim zadupiu że o audycji Pon3 mogę sobie pomarzyć a RedEye ma kiepski gust muzyczny. - Powiedziała kręcąc pokrętłami przy swoim PipBucku. - Miałam ochotę trochę umilić tą podróż ale widzę że nic z tego nie będzie. A poza tym to żaden cud techniki. Wersja 3000, już dawno powinnam ją na coś lepszego wymienić. - Popatrzyła się na swoją zabawkę jeszcze chwile po czym wygasiła ekran i zostawiła je w spokoju po czym spojrzała się na towarzysza.

- Sharpi, co ty tu w ogóle robisz? - Blue zapytała się przyjaciela. - Co cię skłoniło do wyruszenia z tą konkretną karawaną?
#98
A tak, radio. Kolejny powód, żeby szukać czegoś takiego. Stacjonarny odbiornik ciężko jest ze sobą nosić, a sprite boty były dość monotonne. Hm... może gdyby Blue faktycznie wymieniała model, jeżeli ma taką możliwość...
Otrząsnął się z niechcianych myśli.

- Żaden cud techniki? Połowa pustkowi ci zaprzeczy, druga połowa cię zabije w zamian za ten "żaden cud techniki" - skomentował, wiedząc, że faktyczne proporcje byłyby nieco bardziej tragiczne.
Usłyszał pytanie. W zasadzie nie miał powodu jej nie mówić. Nie miał wielkiej ochoty, ale też znał Blue i, mimo wszystko, powinna wiedzieć, czemu się tu znalazł.

- Długa historia... W skrócie: Pamiętasz, jak ci o bracie opowiadałem? No właśnie, zostałem przez niego wyrzucony z naszego domu, nie tak dawno. Ta karawana powinna iść w odpowiednim dla mnie kierunku i ma sporą ochronę, więc jestem tutaj. - westchnął ciężko na wspomnienie tego, co się dokładnie stało. Owszem, nie podał pełnego obrazu sytuacji, ale nie miał ochoty opowiadać całkowicie wszystkiego.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
#99
Starweave dzięki swojemu oświetleniu, bez problemu dotarła do wozu. Była już tak mocno senna, że nie interesowało ją zbytnio, czy zwróciła nim na siebie jakąkolwiek niechciana uwagę. Chwyciła przednimi kopytami krawędź wozu i tak przez klika sekund przebierała tylnymi nogami, walcząc o utrzymanie się. W końcu udało jej się podciągnąć, odgarniając magią materiał na tyle, by mogła dostać się do środka.

Gdy już znalazła się na miejscu, jasne światło bijące z jej rogu skąpało całe wnętrze wozu, natychmiast ujawniając popielata klacz siedzącą w kącie. Uwagę Jednoróżki przykuł niewielki metalowy przedmiot, którym owa klacz się bawiła. Widok ten momentalnie oprzytomnił Starweave. Z gładkiej matowej powierzchni ostrza, przeniosła swój wzrok na parę jasnoszarych oczu.

- Brałaś coś? - Zapytała spokojnym i opanowanym, chodź wciąż ujawniającym zmęczenie tonem. Jednoróżka była już przyzwyczajona do tego, że Iron cały czas grzebała przy swoich zabawkach. Jednak tym razem, coś nie pasowało jej w spojrzeniu, jakim obdarzyła ją czereśniowa.
- Współczuję, nie nic gorszego niż kłótnie w rodzinie. Nie wiem co bym zrobiła jak bym ja pokłóciła się z moją siostrą. Mam nadzieje że szybko się pogodzicie. Co jak co ale rodzina każdemu jest potrzebna. - Powiedziała klacz w kierunku przyjaciela.

- Ja z kolei wyruszyłam z tą karawaną z trochę innego powodu. Ona po prostu jedzie tam gdzie jeszcze nie byłam. Zawsze kawałek świata zwiedzę, i kto wie, może coś ciekawego znajdę.

- Dobra, nie wiem jak ty ale ja się trochę zdrzemnę. Dobranoc Sharpi.
[Obrazek: signature.php]




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości