Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Rain starała się zwolnić Blue miejsce przy terminalu, gdy tylko ciemnoniebieska zobaczyła, że jakiś terminal tam w ogóle jest. Pytanie o broń lub kamerę zbiło ją na moment z tropu, dopóki klacz nie ogarnęła, że chodzi prawdopodobnie o ustrojstwo nad zamkniętymi drzwiami.

Dopiero wtedy Rain przyjrzała mu się bliżej. Niestety, oględziny urządzenia niewiele jej powiedziały, ale na pewno nie wyglądało to jak broń energetyczna.

- Raczej kamera, ale w sumie chuj wie - odparła, wzruszając kopytami. - Pewnie i tak się zaraz przekonamy.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Sharp spojrzał się na Xandera bez zaskoczenia. Przejrzane na terminalu dokumenty nie powiedziały mu nic interesującego ponad to co już wiedział: że wjebali się w jakąś przedwojenną instalację wojskową, badawczą, czy inne gówno, i łatwo z tego nie wyjdą. Uśmiechnął się do zebry.


- Mam jeszcze trochę silnych leków, możemy sobie odlecieć - zażartował, w myślach jednak zastanawiając się czy mogli coś zrobić. Zaklęcie rzucone na Star powinno niedługo przestać działać, a wtedy nie wiadomo co się stanie. Medyk zerknął w stronę unieruchomionej klaczy. 

- Mam nadzieję, że nie spróbuje nas zabić jak tylko odzyska władzę w kopytach… - Wymamrotał bardziej do siebie niż do drugiego ogiera. 

***

Blue podeszła do terminala i zaczęła z nim wojować. Ta jednostka nie dorastała tej z górnego poziomu do pięt - obejmowała tylko i wyłącznie zabezpieczenie drzwi, przez które to klacz przebiła się jak nóż przez masło. 

Z przeraźliwym skrzypieniem setek kilogramów metalu, wrota poruszyły się, po czym otwarły, ukazując klaczom obraz podobny to tego co już widziały, jednak z pewnym kontrastem. Przed nimi rozpościerał się korytarz, z parą drzwi po obu stronach, następnie rozgałęzieniem w trzy strony, i drzwiami na końcu jedynej odnogi, którą widziały. Brak tutaj było nienagannego porządku cechującego górny poziom. Ściany były pokryte rdzą, niektóre z lamp nie świeciły, a całości klimatu dopełniało czerwone oświetlenie awaryjne… a także szkielet jednorożca leżący zaraz przy otwartych drzwiach. 

A dokładniej pół szkieletu. Drugie pół, wraz z resztkami ubrania, płaszcza laboratoryjnego, znajdowało się kilka metrów dalej.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Drzwi otworzyły się z sykiem odsłaniając przejście dalej. Korytarz nie był niczym nadzwyczajnym, ale to co w nim było sprawiło że jedyną rzeczą w głowie Blue było jedno wielki słowo. NOPE. Minęła chwila nim udało się jej cokolwiek zrobić. Pierwsza z tych rzeczy które zrobiła było skupienie się ne EFSie. Drugą było trzymanie broni przed sobą.

Obserwowała ona korytarz przez chwilą nim zrobiła krok do środka. Podeszła ona powoli do połowy ciała leżącej najbliżej niej cały czas obserwując korytarz i drzwi dookoła niej. Zerkając na zwłoki przyjrzała się im dokładnie zwracając szczególnie uwagę na miejsce na kościach w którym kuc został rozerwany. Szukała śladów narzędzi lub czegokolwiek innego czym mógł on zostać rozerwany.

- Rain. Ile znasz istot które są w stanie rozerwać kogoś na pół? Bo te co ja znam, mogę policzyć na moich kopytach.- powiedziała Blue do Rain
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Po otwarciu wrót przed dwójką klaczy, widok słabo oświetlonego korytarza przeszył Rain dreszczem. Ciemnoniebieska najemniczka spodziewała się prędzej czy później znaleźć martwe ciała kucyków, ale nie spodziewała się zobaczyć makabrycznego widoku szkieletu urwanego wpół. Adrenalina dość szybko uderzyła jej do głowy, na tyle szybko aby ubiec Blue w przygotowaniu się do ewentualnego spotkania trzeciego stopnia z nieznanym, lecz już teraz przerażającym wrogiem.

Pozwalając swojej towarzyszce zbadać ciało, Rainfall postąpiła kilka kroków do przodu, zachowując wszelkie środki ostrożności. Jej kopyta uderzały z cichym stukotem o metalową podłogę podczas gdy broń leżała w jej pyszczku, mocno zaciśnięta przez mięśnie jej szczęki. Jej oczy latały co jakiś czas po kątach korytarza, a w szczególności co chwilę zerkała ona na dwie odnogi, których klacze nie mogły zobaczyć ze swojej aktualnej pozycji. Jeżeli skąd miał wyjść jakiś potwór, to właśnie z tych odnóg mógłby je zaskoczyć w najmniej przyjemny sposób.

- W cośmy się, kurwa, władowały? - mruknęła do siebie, zerkając kątem oka na Blue. Jej słowa były trochę zniekształcone przez obiekt w jej ustach, ale dało się raczej usłyszeć, co chciała przekazać. "Wiesz, co jest w tym najgorsze? Albo idziemy dalej wgłąb... albo umieramy powolną śmiercią na górze. Z dwojga złego lepiej iść dalej; przy odrobinie szczęścia umrzemy szybko."
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Xander westchnął tylko słysząc komentarz Sharpa odnośnie mocnych dragów, a następny komentarz sprawił że młodzik także obrócił głowę w kierunku Star. - Tia... sadzę że raczej nie miała by z tym problemów jakbyś my się teraz naćpali po uszy. Ale a tak na serio, też raczej bym wolał żeby trochę ochłonęła w przeciwnym wypadku to może się skończyć czyimś trupem. A wolał bym tego uniknąć. - Po chwili ciszy Zebra ziewnęła wstając ze swojego miejsca i się przeciągając. Po chwili Xander zrobił parę kroków w stronę Sharpa i popatrzył na ekran terminala. Mało go jednak oblodził tekst. - Jak sądzisz? Czy to coś ma może zainstalowanego ponga? Siedzisz przy tym ustrojstwie już dobą chwilę
Odpowiedz
EFS Blue nie ukazywał nic ciekawego. Oprócz klaczy stojącej obok niej, zaklęcie nie pokazywało absolutnie nic. Przyjrzenie się kościom nie poprawiło sytuacji. Blue może i nie była lekarzem, ale widziała na Pustkowiach swoje i mogła rozpoznać, że ten kuc został rozszarpany na pół w momencie śmierci, a nie przecięty żadnym narzędziem.

I to byłoby na tyle przerażających doznań, gdyby nie dosżło do nich jeszcze jedno. Obie klacze mogły usłyszeć z jednego z korytarzy ciche jakby cykanie, dziwny odgłos... które powoli stawało się coraz głośniejsze. Szybko jednak doszło do nich, czym ten odgłos mógł być. Były to kroki, i to kroki zdecydowanie czegoś co nie miało kopyt. EFS Blue dalej nie pokazywał absolutnie nic.


***

- Głównie urzędnicza papka... władowaliśmy się w jakieś przedwojenne cholerstwo - wymamrotał Sharp. Jednorożec spojrzał się na ogiera stojącego przy nim. Nigdy nie miał szansy po prostu się mu przyjrzeć. Zebra była zdecydowanie od niego młodsza, do tego był dość przystojny. Medyk zamrugał, odpędzając niechciane myśli. Widać narkotyki jeszcze nie całkiem uciekły z jego głowy.

- Powiedz mi, Xander, długo się tak pętasz po pustkowiach? Sam? - zapytał w konwersacyjnym tonie.

Pytanie zadał z czystej ciekawości i nudy, przecież co mają, siedzieć i gapić się w ścianę? W tyle jego głowy pojawiła się myśl, że klaczom może coś się stało... ale przecież Blue potrafiła o siebie zadbać, a jakby działo się cokolwiek złego, to pewnie usłyszeliby wystrzały...
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Rain stanęła jak wryta. Jej wzrok momentalnie powędrował w stronę korytarza, z którego dochodziły nienaturalne, mrożące krew w żyłach kroki. Jej szczęki zacisnęły się mocno na spuście, gotowe pociągnąć za niego w dowolnej chwili. Bała się, to oczywiste; Ale póki miała cokolwiek, co posyłało ołów w kierunku zagrożenia, miała jednak to nikłe poczucie bezpieczeństwa. Gorzej, że nie miała zbyt wiele amunicji.

Najemniczka zerknęła szybko w stronę Blue.

- Jak szybko możesz zablokować te drzwi ze nami? - spytała cicho, skupiając się z powrotem na odcinku przed nią. - Mam nadzieję, że w chuj szybko.

(Macie odpiskę z roboty, o.)
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
- Mogłem się spodziewać że to jeszcze przedwojenna robota. W końcu przy wejściu był symbol stalowych... - Zebra odpowiedziała mimochodem po tym jak Sharp potwierdził jego wcześniejsze podejrzenia. - Mamy chyba szczęście że żadnego tutaj nie ma. - Młodzik nieznacznie się uśmiechnął, w myślach dziękując losowi.
Xander zastrzygł uszami słysząc pytanie ogiera. Zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, rozważając co powiedzieć a co zostawić dla samego siebie. W końcu jednak westchnął. - Pewnie będzie już ze trzy... może cztery lata jak musiałem zacząć radzić sobie kompletnie sam.
Odpowiedz
Wzrok Blue szybko powędrował na drzwi za których było słychać kroki. Wiele rzeczy w jej aktualnej sytuacji nie miało sensu, ale o to będzie się martwić jak będzie bezpieczna. Obserwowała on te drzwi słuchając przy okazji pytań Rain.

- O wiele szybciej niż w chuj szybko. – Rzuciła Blue w kierunku drugiej klaczy. – Dawaj do tyłu, za próg. Schowaj się z pola widzenia.

Cofając się do drzwi które co dopiero otworzyła, Blue schowała się przy terminalu wychylając się by obserwować korytarz. Czekała ona aż Rain zajmie pozycje z bronią już wycelowana w drzwi za których dochodziły odgłosy.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Starweave poruszyła swoim kopytkiem od tak. Nie byłą pewna czy było to do końca zamierzone, ani czy ktokolwiek to zobaczył. Fakt jednak jest taki, iż kopytko na końcu jej nogi definitywnie poruszyło się. 

Klacz siedziała sobie spokojnie przez ostatnie kilkanaście, może kilkadziesiąt minut dokładnie tam, gdzie ją pozostawiono. Siedziała sobie grzecznie bardziej to z przyczyny a niż z własnego wyboru, zastanawiając się, jak by tu wszystkich pozabijać. Dobra, no może nie wszystkich. Zebrę wolała by obedrzeć ze skóry, ugotować, wygarbować i sprzedać. Zanim jednak rozładuje na kimkolwiek swoją złość, pomyślała, iż dobrze by było mieć jakiś plan. Ten najbardziej rozsądny zakładał niezwracanie na siebie uwagi i sprawianie pozorów nieszkodliwej tak długo, jak długo nie wywinie się z tego bajzlu. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, gdy jest się sparaliżowanym. 

Star naprawdę nie chciała mieć na sobie uwagi tamtej dwójki ogierów, wolała by zaczekać aż pójdą sobie w cholerę i najlepiej już nie wrócą. Zdecydowała jednak, iż nie może już dłużej czekać, a jej narastająca frustracja i gniew przytłumił strach na tyle by mogła zaryzykować. Tak jak do tej pory robiła wszystko by pozostać w bezruchu, tak teraz włożyła pełen wysiłek by sprawdzić na ile może sobie pozwolić.

Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości