Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Blue wpatrywała się w ekran się w ekran analizując każde ze słów pokazujących się na nim. Zastanawiało ją wiele rzeczy które się aktualnie działy wokół niej. Wiele z nich nie możliwych. Dla przykładu, jak to coś co do z nimi „rozmawiało” używało aktualnie które przed chwilą były martwe, i na pewno nie mają łączności bez przewodowej.

- Nie mam zielonego pojęcia co to jest. – Wyszeptała Blue do Rain w odpowiedzi na jej pytanie – Ale w ty m momencie to nasza najlepsza szansa by się stąd wydostać.

Gdy Rain się tłumaczyła się ich „przyjacielowi” za drzwi, Blue wykorzystała ten moment by zaspokoić swoją ciekawość. Obserwując drzwi przełączyła ona swoje oczy po kolei przez każdy trybów widzenia jakie miała. Zaczęła też za po mocą PipBucka skanować każdy możliwy sposób transmisji jaki był on w stanie wyłapać, czy to analogowy czy cyfrowy. Szukała czegokolwiek co mogło tłumaczyć to co się działo wokół niej.

W trakcie gdy jej urządzenia starały się coś znaleźć, sama się odezwała.

- Są z nami przyjaciele, z czego jeden jest ranny i chcieli byśmy jak najszybciej go stąd zabrać. – powiedziała w kierunku drzwi, ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebowali, to to że by to coś za drzwiami wzięło resztę grupy za agresorów.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Star była bardzo niezadowolona z faktu tego że Sharp zabrał jej broń. Nie podobało jej się także to, że musiała iść przodem. Czuła się w upokorzona tym, iż dwójka uzbrojonych ogierów, z czego jeden był zebrą, trzymały ją na muszce przed sobą. Na te chwile była jednak posłuszna, nie chcąc prowokować więcej problemów.

Uwadze Starweave nie umknęło to jak Sharp korzystał z jej SMG, wsadzając je sobie do pyska. Pamiętała że do tej pory zawsze używał on swojej magii lewitacji, kiedy posługiwał się bronią.

- Dlaczego idziemy w głąb kompleksu? Nie chce tam iść! Nie mogę zaczekać na was przy wyjściu? Skoro i tak nie spodziewacie się mojej pomocy to po co mam was spowalniać?

Odpowiedz
Sharp poruszył językiem na około spustu broni. Do jasnej cholery, jak kucyki ziemne mogły to wytrzymywać? Szedł spokojnie, prowadząc Star przed sobą i próbując wymyślić jak jej odpowiedzieć. I to tak, żeby jeszcze było to zrozumiałe.

- Idziemy tam, bo tak chcemy - odpowiedział w końcu suchym tonem, mówiąc powoli i dokładnie wypowiadając każde słowo, aby uniknąć zniekształcenia słów. Ton jego głosu powinien jasno przekazywać “Nie twoja sprawa, nie ufam ci.”, pytanie tylko czy broń w jego pysku nie zniekształciła przekazu.

Medyk nie miał wiele czasu na zastanawianie się nad tym, bowiem dość szybko znaleźli pozostałe klacze. Z jakiegoś powodu tylko na ścieżce prowadzącej do nich paliło się światło. Sharp wiele sobie z tego nie robił, uznając, że to Blue pogrzebała coś w systemach oświetlenia, żeby oznaczyć drogę, skąd przyszli.

***

Blue przyjrzała się pomieszczeniu. Żaden z jej trybów widzenia nie zaoferował żadnych nowych informacji. Na ekranie PipBucka także nie znalazła niczego czytelnego… Przynajmniej z początku. W pewnym momencie ekran urządzonka zamrugał, a sam system grzecznie zameldował duży przyrost promieniowania elektromagnetycznego… który trwał jednak zaledwie sekundę.

Po tej sekundzie, litery na terminalu zmieniły się ponownie.

“Zobaczymy.” 

Potem ekran zgasł, a światła wróciły do normy. Kilka chwil później, do pomieszczenia weszła Starweave, a za nią dwa ogiery uprzednio pozostawione na górze, a zupełnie nieświadome co się działo na tym poziomie. Sharp uśmiechnął się lekko w kierunku Blue, co było jednak ledwo widoczne przez pistolet maszynowy, który trzymał w pysku… i przypadkiem wycelował w nią na ułamek sekundy, przed przypomnieniem sobie, że tej broni nie kontroluje magią.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
„Zobaczymy”. Ostatnie słowo które wyświetliło się na ekranie nie podobało się jej. Cokolwiek było w tej dziurze z nim, obserwowało ich. Podejrzewała ona, że każda ich decyzja od tej chwili będzie oceniana. Biorąc po uwagę napięcia w grupie, nie napawało to Blue optymizmem.

Blue była trochę zdziwiona gdy zobaczyła Star wchodzącą do pokoju. Na początku była jej przybiciem trochę zaniepokojona, ale gdy za nią weszła do pokoju reszta grupy trochę się uspokoiła. Żadne z nich nie miało żadnych nowych dziur, więc wyglądało na to że na razie się dogadali. Ale podejrzewała, że wystarczy jedno złe słowo by wszystko wybuchło na nowo. Miała wrażenie że stoją na cienkim lodzie i na dodatek ktoś właśnie odbezpieczył granat. Ciekawe kto pierwszy wybuchnie.

Podnosząc swój rewolwer z biurka, Blue wsunęła go z powrotem do kabury. Potrzebny był im plan co dalej. Im głębiej schodzili, atmosfera robiła się coraz bardziej niepokojąca i coraz mniej wiedzieli. Ale na planowanie przyjdzie czas, teraz miała ona ważniejsze rzeczy do zrobienia.

Ruszając w stronę reszty grupy, Blue minęła Star i podeszła prosto do Sharpa.

- Dobrze cię widzieć na nogach. – powiedziała do przyjaciela uśmiechając się do niego – Jak tam główka? Jeszcze boli?
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Star popatrzyła na Blue z pod łba, a następnie spojrzała na Sharpa.

- Ciekawe od czego go tak głowa boli. To jego wina. On coś zrobił ze mną, coś co może być tego powodem. – Powiedziała wprost. Przez chwilę pomyślała, że to mogło być niepoprawnie rzucone zaklęcie. ‘Zaklęcie paraliżu? Nie ma czegoś takiego. Prędzej zaklęcie zamrożenia w czasie. Ale to nie wykonalne. Nie, to nie było to.’ Myślała dalej odwracając się od kompanów i bacznie rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu, czegoś. Czegokolwiek co mogło by być przydatne, zabójcze, albo kosztowne.

Chwile później zrobiło jej się niedobrze. Star miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Klacz ogólnie czułą się słabo i nawet do końca nie wiedziała dla czego. Nie wiedziała czy była by w stanie biegać, uciec z tego miejsca, gdy była by taka potrzeba.

Odpowiedz
Blue zdawała się dość lekko podchodzić do widoku reszty ich drużyny. Trochę zaniepokojenia, trochę uśmiechu, pytania co tam jak tam, czy rodzinka cała...

Rainfall była o wiele bardziej entuzjastyczna.

- Nawet, kurwa, nie wiecie, jak dobrze jest was widzieć! - powiedziała głośnym tonem, uprzednio odkładając pistolet maszynowy na pobliskie biurko. - To miejsce jest prze-kurwa-rażające. Pomóżcie nam szybko znaleźć wyjście i wypieprzajmy stąd!

Dość nerwowy ton głosu najemniczki mógł wynikać z wielu czynników. Na pewno nie pomogło stałe niemal napięcie od momentu, kiedy razem z Blue zeszły na niższe poziomy. Ani spotkanie z dziwnym... czymś, które najwyraźniej potrafiło z nimi rozmawiać przy pomocy martwych terminali. Rain pominęła póki co tę część historii; mimo że miała świadka w postaci jej na wpół-zcybernetyzowawnej towarzyszki, to teraz prawdopodobnie nie był najlepszy czas, by częstować nowoprzybyłych strasznymi historiami. Zresztą cholera wie, czy ich tajemniczy gość nie nasłuchuje, a kto wie jak by zareagował...

Ostatecznie, po krótkiej chwili przerwy i daniu Star się wypowiedzieć, ciemnoniebieska klacz zwróciła się do wszystkich w pokoju.

- Słuchajcie, jest jeszcze parę tuneli, którymi możemy się udać. Starajcie się niczego nie dotykać, a zwłaszcza terminali. Broń zawsze w pogotowiu, bo coś tu ewidentnie jest... albo było. Rozumiem że widzieliście połowę kuca przy wejściu do tej części kompleksu? - spytała retorycznie, przyjmując już nieco poważniejszą postawę i wyraz twarzy. - Im szybciej sprawdzimy pozostałe korytarze, tym większa szansa że wyjdziemy stąd jeszcze przed porankiem. Jedna uwaga: absolutnie nie zamierzam iść z przodu.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Xander szedł bez słowa za Sharpem i Star, głębiej w czeluści podziemnego bunkra. Nie podobało mu się to. Z jakiegoś powodu czuł jak w bebechach wiązał mu się przysłowiowy supeł, tylko nie wiedział dlaczego. Po chwili trójka dotarła do pozostałych klacz. Młodzik stanął koło drzwi rozglądając się po pomieszczeniu. Blue niemal natychmiast podeszła do Sharpa sprawdzając jak się czuje. "Papużki nierozłączki" pomyślał lekko przewracając oczami.

Niedługo potem odezwała się Rain, która była bardziej wokalna w swoim powitaniu. Jednocześnie jednak jej słowa napawały zebrę jeszcze większym niepokojem. "Co tu się stało? Rain się zachowuję tak jak gdyby zobaczyła ducha..." Xander pomyślał sobie patrząc na poddenerwowaną klacz. Młodzik nawet nie zwrócił uwagi na słowa, które wypowiedziała Star. Za to wysłuchał kolejnych słów Rain i nie napawały go one optymizmem.

- Czyli nadal jesteśmy w punkcie wyjścia? Żadnej drogi ucieczki i tylko głębiej w ten cholerny bunkier? - Zebra zapytała po tym jak ciemnoniebieska klacz ziemna skończyła. Pasiasty tylko westchnął - Czyli co? Dalej się rozdzielamy i szukamy, czy macie może jakiś inny plan?
Odpowiedz
Star mogła poczuć, że jej ciało jeszcze nie do końca chce z nią współpracować. Zawroty głowy i ogólne osłabienie były jednym z tego elementów, a ogólne odrętwienie i sztywność ruchów kolejnym. 

***

Sharp odpowiedział uśmiechem na uśmiech, próbując ukryć fakt, że tak naprawdę miał ochotę paść do łóżka i spać przez następny tydzień. Albo dwa. No, ewentualnie trzy. 

- Chwilę poboli. Jak u was? - powiedział medyk, zerkając w stronę Rain, która wybuchła o wiele większym entuzjazmem. Jego oczy otwarły się szerzej. Coś tu było z nimi? Jednoróg zerknął za siebie, na otwarte drzwi i korytarz za nimi. Faktycznie, przepołowiony szkielet minęli… Ogier zaklął pod nosem. 

- Rozdzielanie się na nic dobrego nie wyjdzie. - rzucił w grupę, nie czując się jednak na siłach by formułować jakiekolwiek plany. - Wiadomo w ogóle, co to za bunkier? Co oni tu badali? - Uwadze medyka nie umknęło to, że cały schron wyglądał na obiekt tajny. Możliwe, że cały ten “posterunek” na powierzchni istniał, żeby zamaskować to… cokolwiek by to nie było.

Ogier spojrzał się na Blue pytająco. Coś mu tu nie pasowało. Rain powiedziała, że coś tu z nimi było, ale jednorożec wiedział przecież, że nie powiedziała wszystkiego. Najemniczka wyglądała jakby była na skraju ataku paniki. 
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue spojrzała się na Rain która wyglądała jak by zaraz miała dostać zawału. Rozumiała ona ją, sama była na skraju wytrzymałości psychicznej. Aktualnie na siłę odwracała swoją uwagę od tego co się dzieje wokół niej. Musiała ona uspokoić swój umysł, poukładać w nim. Odwracając głowę z powrotem do Sharpa, uśmiechnęła się do niego.

- Ból niedługo przejdzie, dobrze wiem jak chujowe jest takie wypalenie. Współczuje ci, następne kilka dni będzie nie do zniesienia. Jak będziesz się gdzieś musiał podrapać, daj znać.

Odwracając się od przyjaciela, popatrzyła się na resztę grupy. Wszyscy byli ciekawi czego ona i Rain się dowiedziały. Szkoda że nie miała ona dużo do powiedzenia.

- Chuj wie co oni tu robili. Całe miejsce jest dobrze wysprzątane. Żadnego dokumentu, na terminalach nic ciekawego, widać też że w niektórych miejscach sprzęt ze ścian powyrywali. - zaczęła mówić Blue - Za to wiemy, że nie jesteśmy tu sami. Mieliśmy okazje z Rain z "czymś" porozmawiać. Wygląda na o że cokolwiek to jest nie ma na razie złych zamiarów, ale nas obserwuje. Więc, błagam was, zachowujcie się. Od tego może zależeć czy stąd wyjdziemy.

Siadając na podłodze obok Sharpa, Blue postanowiła trochę odsapnąć. Ułożyć jakiś plan. Obserwowała ona przy okazji pozostałych, była ciekawa jakie będą reakcje na informacje o tym że nie są tu sami.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Starweave z zaciekawieniem obserwowała rozwój sytuacji. Wyglądało na to, że aby z trąd wyjść, trzeba będzie całkowicie zinfiltrować to miejsce i wyłączyć wszystkie zabezpieczenia, lub cokolwiek tam Blue wymyśli. To, że nikt jej teraz nie ufał, miało też swoje dobre strony, gdyż sama Star nie musiała teraz robić nic. Przy odrobinie szczęścia reszta odwali całą robotę, bez dodatkowego narażania jej własnej skóry.

W obliczu takiego toku wydarzeń, klacz więc nie czuła najmniejszej potrzeby by jakkolwiek się w trącać w poczynania pozostałej trójki. Postanowiła siedzieć cicho i obserwować. Być może nadarzy się jakaś okazja do wykorzystania. Sharp był o dziwo wypalony magicznie a to było już coś. Ale miał też jej broń, a ona żadnej.

Być może też zrobi się nieciekawie i trzeba będzie wykorzystać Plan B. Plan B zawsze działał i był prawdopodobnie głównym powodem, dla którego Starweave cały czas jeszcze żyła na Pustkowiach. Zawsze zastanawiała się jak to się stało, że tak mało jednorożców potrafi posługiwać się tym zaklęciem. Nie żeby było łatwe, ale dajcie spokój. Kuce potrafią poświęcić setki godzin i kapsli, dopracowując swój ekwipunek i umiejętności, a nie potrafią zainwestować w tak naturalny dar, który może być przecież tak przydatny.

Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości