Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii
Młody ogier oczekiwał efektów swojego pytania zadanego ogierowi, ale ponownie jego uwagę odwróciło pytanie niebieskiej klacz. - Ile za ten złom? - Ona chyba bierze mnie z kompletnego idiotę. Morze i nie znam się na technologi... Jak kucyki to nazywały, terminale? Chyba tak. Może nie jak ona albo większość kucyków, ale byłem już w podobnych sytuacjach. Gdy parę razy dasz się wydymać, to w końcu się nauczysz handlu i oceny wartości.

Xander odwrócił głowę w stronę swojej rozmówczyni, która stała, jak dla niego nieco za blisko. Spojrzał jej prosto w oczy. Po chwili zaczął. - Może i znasz się na technologi, ale nie na handlu. Primo. Gdyby to był złom to byś się nie pytała, a gdyby to było coś bardzo cennego to byś mnie raczej zastrzeliła, prawda? Więc wartość jest wyśrodkowana. Secundo. Nawet go nie uruchomiłaś, co oznacza że zależy ci wyłącznie na częściach. A kto wie jaką wartość mogą mieć dane. Poza tym, jeśli działa, to cena podskoczy. Zresztą, sam jestem ciekaw co to maleństwo może skrywać.

Ogier przerwał na chwilę by wziąć głębszy oddech. - Mówiąc szczerze, to lepsi od ciebie próbowali mnie orżnąć. O cenie możemy pogadać po dokładniejszych oględzinach.
Blue spojrzała na nowego ze zdziwieniem.

On naprawdę myśli że ten złom jest coś wart?

- Mówiąc szczerze, to lepsi od ciebie próbowali mnie orżnąć. O cenie możemy pogadać po dokładniejszych oględzinach. - po chwili padło od sprzedawcy.

Niech mnie Luna trzyma. On powinien mi dopłacić za utylizację tego złomu.

-Ok, chcesz oględzin. Będziesz miał oględziny. - powiedziała Blue. sięgając od torby i wyciągając zwinięty przewód z niewielkim pudełeczkiem zamontowanym dokładnie na jego środku. Podłączając jeden koniec kabla do terminala, a drugi do swojego Pipbucka odpaliła ona oprogramowanie diagnostyczne. Po chwili lampki na pudełeczku przy kablu zaświeciły się na zielono oznaczając, że połączenie między urządzeniami jest stabilne i filtrowane w razie jakiejkolwiek awarii. Zaraz po ustanowieniu połączenia między urządzeniami, na EFSie Blue rozpoczął wyświetlać się stan poszczególnych podzespołów terminalu.

- Ok, no to zaczynamy twoje oględziny, na pierwszy ogień podstawowe peryferia. Ponad połowa klawiszy w klawiaturze jest niesprawna, modem jest spalony, ekran i kryształy odpowiedzialne za audio/video nie nadają się do użytku. Co do podstawowych podzespołów, zasilacz ma wywalone wszystkie bezpieczniki, matryca zaklęć jest w miarę sprawna, ale połowa kryształów nie nadaje się do niczego. Jednym słowem: ten terminal został trafiony solidnym piorunem, który spalił wszystko do czego mógł dotrzeć. Czyszczenie tej matrycy żeby się do czegoś nadawała potrwa z kilka ładnych godzin, a i nie ma pewności, że nie postanowi się spalić w trakcie tego. A co do plików znajdujących się na nim... - powiedziała wchodząc do pierwszego lepszego katalogu który był wypełniony plikami wideo. Otwierając pierwszy lepszy jej oczom ukazał się dość "nie" ciekawy widok który sprawił że jej szczęka mało nie walnęła o ziemię.

- A za pliki na nim się znajdujące - kontynuowała Blue po chwili, gdy zdołała się opanować - w przedwojennej Equestrii dostałbyś z 25 lat, które byś spędził w najciemniejszym lochu jaki mają dostępny.

- Więc, jednym słowem, jak wcześniej powiedziałam, ZŁOM. - powiedziała Blue odłączając przewody od terminala i chowając je do torby - Nie dałabym za niego więcej niż 20 kapsli.


Post pisany we współpracy z GMem - Asdam.
[Obrazek: signature.php]
Ogier obserwował z dość dużą dozą zaciekawienia jak błękitna klacz zabiera się za oględziny urządzenia. Jego uwagę zwróciło elektroniczne ustrojstwo na nodze klacz, które podłączyła do terminala. Ciekawa zabaweczka. - Ok, no to zaczynamy twoje oględziny...

Zebra dokładnie przysłuchiwała się wypowiedzi niebieskiej, wyszukując w jej słowach fałszywej nuty kłamstw. Wygląda na to że mówi prawdę. Ech, teraz targowanie się będzie trudniejsze. Wreszcie padła oferta. - Nie dałabym za niego więcej niż 20 kapsli.

Xander chwilę jeszcze myślał nad swoją sytuacją i tym co może ugrać za kawałek elektronicznego złomu. - Chyba naprawdę jest to złom, a co do plików. Miałem nadzieje trafić jakieś utwory muzyczne, ale mówi się trudno. Co do ceny, to jednak ta matryca zaklęć jest dla ciebie trochę cenniejsza niż 20 kapsli, prawda? Lecz nie w tym rzecz. Bardziej interesuje mnie handel wymienny. Moja oferta to pięć paczek jedzenia, RadAway i dwie butelki wody. Jak dla mnie to i tak niska cena. W końcu karawany mają tego duży zapas.
Pięć paczek jedzenia, RadAway i dwie butelki wody. Taaa, jedzenie mi się kończy a ostatnią wodę wylałam na ogon. Na szczęście medykamentów mam pod dostatkiem. No dobra, przechodzimy do negocjacji.

- Niestety, jedzenia sama mam niewiele a moja ostatnia woda właśnie poszła się jebać. Ale za to mogę ci zaoferować dwa RadAway i z dwie mikstury lecznicze. - powiedziała Blue do sprzedawcy, lewitując wspomniane rzeczy przed siebie tak żeby tamten je widział - Więcej ode mnie za ten złom nie dostaniesz.

< I tak myślę że przepłacam :I >
[Obrazek: signature.php]
White podkradała się do ghula. Osłony między nią a kucykiem nie było wiele, a ona nie była doświadczonym w podobnym rodzaju działalności weteranem. Kilka argumentów jednak było po jej stronie: podchodziła niemalże bezpośrednio z tyłu ghula, który to wziął się za zdejmowanie zbroi ze swojego obiektu zainteresowania.

Nie dbał o metodyczność, zależało mu jedynie na zdjęciu osłony z okolic ogona. Był też całkowicie skupiony na swoim "zadaniu", tak więc nie zauważył jednorożca. Klacz z kolei miała przed sobą nie za ciekawy widok - wada podchodzenia od strony ogona w takiej sytuacji. Wydawało się, że wciąż nie zdawał sobie sprawy z jej obecności.



Wszyscy zapomnieli, jak widać, o dwóch pozostałych ocalałych z bitwy, a raczej masakry karawany. Spali oni spokojnie na boku obozu, wtuleni jeden w drugiego, gdy rozbrzmiał potężny huk. A przynajmniej dla nich wydawał się potężny.

Starszy zerwał się natychmiast na wszystkie cztery nogi, odruchowo szukając pistoletu w kaburze. Tego tam nie było: najwyraźniej cała kabura zerwała się podczas szamotaniny z bandytami.
Młodszy zaś krzyknął z przerażenia i zniknął gdzieś pod wozem. Po sekundzie starszy spostrzegł brak kucyka, którego wziął pod opiekę i zaczął go szukać, zaniepokojony.



Medyk obserwował całą sytuację z Blue. Albo jego przyjaciółka była bardzo przywiązana do swojego ogona, albo mocno spięta. Sam nie wiedział, które jest prawdziwe. Rzucił okiem na swój ogon, w kierowanej jakimś dziwnym odruchem czynności sprawdzania, czy tam jeszcze jest. Jak można się było spodziewać, był tam gdzie zawsze.

Spojrzał ponownie na sytuację przy ognisku. Blue odwróciła się i wróciła do negocjacji handlowych, podczas gdy Star schowała się za drugą klaczą i trzęsła się, jakby właśnie przed mantykorą uciekła. Jednorożec stwierdził, że jakakolwiek elementarna uprzejmość nakazuje, żeby zostawił ją w spokoju.

Odwrócił się więc do negocjacji. Widząc, że Blue zajęła się tym terminalem... Na co w ogóle jej terminal? Sharp westchnął w duchu i poszedł poszukać tej całej amunicji do strzelby na jakimś wozie. Przeciwpancerne 12 gauge... istniały co prawda, ale za częste nie były. Przy takiej zbrojowni jaką mieli na wozie może i coś się znajdzie. A takie unikaty mają swoją cenę. Może uda mu się oskubać ogiera. Nie z kapsli, ale prawdopodobnie ma jakiś złom, który by mógł okazać się przydatny.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
White zrobiło się... nieprzyjemnie, gdy ten Ghul obnażał się przez związaną klaczą. Pewnie po chwili przystąpiłby już do działania, jednakże ona nie mogła na to pozwolić. Fakt faktem dowiedziała się jakie okrutne są pustkowia, ale miała w sobie jeszcze trochę humanitarności, i nie miała zamiaru zostawiać tej klaczy na pastwę tego zboczeńca. Dlatego też Staple ostrożnie wycelowała swoją niedawno zdobytą bronią (trzymała ją cały czas Telekinezą), a następnie już przyszykowała się do strzału. Jednakowoż nie pociągnęła za spust. Przypomniało jej się nagle o swoim Pip Buck'u, a raczej o zaklęciu S.A.T.S. które znacznie poprawiało celność, o czym się już kilkakrotnie przekonała. Nie używała go natomiast zbyt często, gdyż starała się unikać konfliktu, lub po prostu wolała popracować na swoją celnością, która... nie była na wysokim poziomie. Tak więc wybierając S.A.T.S. Staple wycelowała w głowę owego Ghula, a następnie strzeliła.
Odpowiedź którą usłyszał młodzik Nie była dla niego zbyt optymistyczna. Nienawidzę takich sytuacji. Może powinienem zagrać jednak kartą karawany, kto wie może się uda.

- Ech, najgorsze w tym wszystkim jest to, że moje zapasy też są na wyczerpaniu. Na dwa RadAway'e mogę się zgodzić, ale miksturki sobie możesz zostawić, mam kilka własnych. Nie ma żadnego sposobu by załatwić choć trzy paczki i wodę? Jest to dość spora karawana i wnioskując ze sporej ilości ciał leżących niedaleko, niewiele zostało z jej ochrony. Więc otwarcie jednej ze skrzyń i uszczuplenie zapasów nikomu nie zaszkodzi.

Xander rzucił krótkie spojrzenie w stronę odchodzącego ogiera. Jestem ciekaw czy mają taką amunicje. - Zresztą, chyba nawet twój szef uznaje podobne zagrania, o ile mnie wzrok nie myli. Nie mam nic ciekawszego do roboty więc mogę poczekać.

Ogier podszedł do swojego juka, zakrył go płaszczem a następnie zapiął z powrotem do uprzęży, która wydała charakterystyczne kliknięcie. - Ech, chociażby kubek gorącej wody by zaparzyć kawę. A tak mimochodem, dlaczego wystawiliście tylko jednego ochroniarza? Z autopsji wiem że w pojedynkę nie jest za różowo. - Ta krótka uwaga dała ogierowi chwilę zadowolenia.
Ja pierdole, jaki ten koleś upierdliwy. Ale ta matryca naprawdę by mi się przydała.

- Słuchaj, niestety nasza karawana nie przewoziła prowiantu, więc jedyna jedzenie jakie mogę ci zaproponować to te co mam przy sobie a ostatkami wody jak byś nie zauważył właśnie gasiłam sobie ogon.

- Mogę ci dać jedną paczkę prowiantu co mnie samą zostawi ze strasznie małym zapasem i te dwa RadAway a jako bonus dorzucę jeden granat EMP. Sam ten granat jest wart 2 razy co ten terminal więc myślę że nie jest to zła oferta.

- Więc jak, dobijemy interesu ??
[Obrazek: signature.php]
White wystrzeliła, korzystając z pomocy celowniczej SATS. Będąc bardzo niedoświadczonym strzelcem, prawdopodobnie by spudłowała, gdyby nie właśnie ten system wspomagający celowanie. Klacz zwolniła zaklęcie, a resztą skomplikowanego dla niektórych procesu celowania, zajął się SATS.

Koniec lufy karabinu rozbłysł, po pustkowiach poniósł się charakterystyczny huk. Pocisk, kierowany z tej odległości niemalże bezbłędnym zaklęciem celowniczym, trafił niczego się nie spodziewającego, a zajętego cokolwiek innymi czynnościami niż walka ghula prosto w tył głowy. Od strony wlotu pocisku w głowie tej pojawiła się dziura o średnicy nieco większej niż średnica pocisku. Przód głowy kucyka eksplodował, pokrywając tylną część ciała Rainfall, częściowo już nagą, w niezbyt ciekawych substancjach.

Charakterystyczny odgłos wystrzału poniósł się po pustyni, tym razem nie maskowany przez żadne tajemnicze eksplozje. Był przez to wyraźnie słyszalny także w obozie ocalałych z rzezi karawany.



Sharp przeszukiwał skrzynie na wozie. Amunicja 10mm i 9mm, trochę 5.56mm, nawet trochę 12 gauge w skrzynce, ale zwykłych, typu buckshot. Nie więcej niż 20 sztuk. Pokręcił głową w rezygnacji. Miał zebrać się do wyjścia z wozu, gdy usłyszał odgłos wystrzału. Na pewno nie w samej karawanie, ale niedaleko. Nie dalej niż kilkaset metrów, może kilometr.

Schował amunicję z powrotem do skrzynki i wziął w pole telekinetyczne sam metalowy pojemnik na amunicję. Wyskoczył z wozu i zaczął spokojnie iść w kierunku gościa. Nie miał zamiaru na razie przeszkadzać Blue w negocjacjach. Podejrzewał, że w końcu uda jej się kupić ten terminal w zamian za kawałek złomu i szeroki uśmiech... Ewentualnie w zamian za zmarnowanie jednego pocisku rewolwerowego.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Ogier usłyszał kolejną ofertę, wydała mu się ona zaskakująco dobra, jak na kawał elektronicznego złomu. Granaty to chodliwy towar, a zwłaszcza EMP. Co poniektórzy scavenge'ży nosili takie by uporać się z robotami. Za to maleństwo na pewno gdzieś dalej będę mógł kupić sobie jakiś większy zapas prowiantu. Może kilka dni pogłoduje, ale nie będzie to pierwszy raz. - Umowa stoi.

Uszy młodzika wystrzeliły do góry na dźwięk wystrzału. Pomimo tego że było go słychać z większej odległości, rozejrzał się on nerwowo dookoła. Jego wzrok ponownie trafił na jasnobrązowego ogiera, który niósł obok siebie metalową skrzynkę.

Nie, nie uwierzę że mają całą skrzynkę takich naboi. Co to za karawana? Nie przewożą prowiantu a mają takie uzbrojenie? Coś mi tu naprawdę śmierdzi i to nie tylko spalony ogon niebieskiej. Musze wyciągnąć jakieś informacje od tego ogiera.




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 126 gości