Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Blue siedziała z zamkniętymi oczami rozmyślając o Light i tym czy będzie w stanie jej jakoś pomóc. Ona nigdy nie wiedziała co powiedzieć gdy się spotyka kogoś z taką przeszłością. Co można powiedzieć komuś kto został skrzywdzony w najbardziej dotkliwy sposób? Blue musiała w spokoju przemyśleć tą sytuacje, nie chciała powiedzieć do biednej klaczki czegoś co może być źle odebrane. Niepotrzebny jej teraz drugi Xander.

Jej rozmyślenia przerwało uczucie otaczającego ją znienacka ciepła. Wtulając się w trzymającego ją Sharpa, klacz wsłuchała się w słowa ogiera. Wiedziała, że to co on mówił to prawda, że nie pozwolą oni żeby coś takiego pozostało bez kary. Ale co taka zemsta im dawała?

- Ale co to da Sharpi? - zapytała się szeptem klacz wtulając swoją głowę w pierś ogiera starając się schować przed światem – Czy to że pójdziemy tam i ich wszystkich tam... Ukaranie winnych w żaden magiczny sposób jej nie uzdrowi. Ona została skrzywdzona w najbardziej dotkliwy sposób i nie wiem jak ja mogę jej pomóc... Czy w ogóle można jej jakoś pomóc...
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
White dotarła na przód karawany, gdzie powitało ją dwóch najemników obserwujących teren i pilnujących brahminów zajętych ciągnięciem wozów. Starszy z kucyków skinął klaczy głową na powitanie.



Ogier zwiększył nieznacznie siłę swojego uścisku gdy klacz się w niego wtuliła. Odchylił nieco głowę, ustępując miejsca rogowi Blue. Wsłuchał się w słowa przyjaciółki. Miała rację. Miała całkowitą rację. Ukaranie winnych nie pomoże ofierze na dłuższą metę. Ukaranie winnych nic nie zrobi z faktem, że codziennie na Pustkowiach miały miejsce dziesiątki podobnych sytuacji.
Dziesiątki kucyków były łamane na przeróżne okropne sposoby. Był to przerażający fakt, świadczący o zepsuciu natury kucyków. Ogierowi ciężko było uwierzyć, że kiedykolwiek ich rodzaj był zdolny żyć w pokoju i harmonii. Widząc takie przypadki, widząc poziom okrucieństwa drzemiącego w duszach kucyków... pokój i harmonia wydawały się abstrakcyjnymi pomysłami.

Ale jednak Blue nie miała całkowitej racji. Może działania jednego kucyka nie znaczyły wiele w skali całych Pustkowi, ale mogły też znaczyć niewyobrażalnie wiele dla kogoś innego. Bądź nawet dla całej grupy.
- Da to to, że więcej czegoś takiego nie zrobią - odpowiedział klaczy, również szeptem - Już jej pomogłaś, wyrwałaś ją stamtąd. Teraz możesz ją wesprzeć i ukarać sprawców - ogier przerwał na chwilę, aby jego słowa dotarły do niebieskiej - Nie naprawimy całych Pustkowi, Blue. Żaden kuc nie ma takiej mocy. Ale możemy pomagać konkretnym kucykom - Sharp zawahał się przez chwilę, ale w końcu dokończył - Light w tej chwili potrzebuje czasu i wsparcia. Tobie ufa, widać to po niej. - powiedziawszy to, ogier spojrzał w dół, na pyszczek klaczy wtulony w jego pierś.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue w objęciach Sharpa czuła się bezpiecznie. Tyle razy uratował on jej życie, tyle razy jej pomógł jej w ciężkich sytuacjach i zawsze wiedział co należało zrobić żeby poczuła się ona lepiej. Może i miał rację, może zmniejszenie ilości złych kucy na pustkowiach pomoże niektórym na dłuższą metę. Nigdy się nie przekonają dopóki nie spróbują. Ale z kolei, czy była ona w stanie dać Light takie wsparcie jakiego ona potrzebuje?

- Ona potrzebuje pomocy, kogoś kto ją wysłucha, kogoś kto będzie wiedział jak jej pomóc. Ja nie wiem czy potrafię to zrobić. Wczoraj próbowałam zrobić to dla Xandera, wysłuchać go, pomóc mu i teram mam wrażenie, że mnie za to nienawidzi. Za każdym razem jak na mnie patrzy, jego wzrok jest pewien nienawiści do mnie. Zjebałam wtedy, i to bardzo.

- Obawiam się, że teraz było by podobnie, że powiem coś głupiego i zniszczę wszystko co do tej pory udało mi się z nią osiągnąć, że zaprzepaszczę wszelkie szanse na osiągnięcie czegokolwiek w przyszłości. Ja nie dam rady... Ja nie wiem co jej powiedzieć. Ona jest tak bardzo skrzywdzona a ja nic nie mogę zrobić ze strachu, że jak coś zrobię źle to ją tylko skrzywdzę bardziej.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
April dlugo zastanawiała się, czy otworzyć te drzwi... Płacz ją przekonywał że to dobry pomysł, ale jej przeczucie mówiło, że najgorszy możliwy. EFS mówił, że nie wiadomo. Za dużo zmiennych, zbyt to ryzykowne... Ostatecznie górę wzięło jej wychowanie i zarzadziła że pójdą dalej.

- Idziemy - szepnęła do idących za nią kucyków. - Tylko trzymać się blisko i być czujni.

Ruszyła dalej wgłąb korytarza, wciąż nasłuchujać za oznakami zbliżajacych się kłopotów. SPrawdzała też po kolei drzwi w nadziei żę znajdą jakieś medykamenty.
Odpowiedz
April dotarła do końca korytarza, zatrzymując się przed drzwiami blokującymi przejście dalej. Były one zamknięte, tak jak wszystkie poprzednie.
- Co ty wyprawiasz? Schody są tu, chodź - powiedział do niej Picky, wskazując za siebie. Ogier zatrzymał się w połowie korytarza i mówił głośnym szeptem.



Sharp patrzył wciąż w dół, na Blue, wciąż ją mocno przytulając do siebie. Ta klacz naprawdę nie zasłużyła sobie niczym na życie na Pustkowiach. Zwłaszcza na tak okropne jakie ona przeżyła. Powinna się urodzić dawno temu, przed wojną... albo chociaż nigdy nie zostać porwaną ze swej Stajni. Miała za dobre serce na Pustkowia.

Ogier patrzył jej w oczy i sam czuł smutek. I gniew. Pustkowia nie miały prawa robić takich rzeczy z kucykami. A jednak medyk widział w swoim życiu o wiele więcej razy niźliby chciał, że Pustkowi nie obchodziły prawa. Zabierały i robił co chciały. I nigdy nie pozwalały kucykom dojść do siebie po jednej tragedii zanim powodowały kolejną.

Klacz zaczęła mówić o Xanderze... Jednorożec z trudem powstrzymał się od zerknięcia na młodszego ogiera. Nie wiedział o nim praktycznie nic, ale wyglądało na to, że był on bardzo specyficznym przypadkiem. Może zbyt wiele czasu spędził sam. Całkowity brak zaufania do kogokolwiek i paranoja były często skutkami zbyt długiej samotności. Każdy potrzebował czasem się do kogoś odezwać, nawet zebry. A może zwłaszcza zebry, poprawił się w myślach ogier. Pasiaste bez powodu były szykanowane i izolowane od społeczeństw złożonych z kucyków w wielu miejscach Equestri. Ogier wolał nawet nie zastanawiać się, jak musiały się wtedy czuć. Zarówno zebry jak i kuce były stworzeniami stadnymi i izolacja od innych miała zawsze katastrofalne skutki...

Blue skończyła mówić. Medyk stwierdził z niepokojem, że nie wie co jej powiedzieć. Nie miał żadnej rady w tej sytuacji. Mógł tylko mówić czystą prawdę, podzielić się własnymi przemyśleniami...
- Xander zbyt wiele czasu spędził sam. - Ogier nie był pewien tej teorii, ale tylko ona tłumaczyła wszystko co się zdarzyło - Stracił zaufanie do innych. Light ci ufa, widać to po niej. Wiem, że to trudne i boisz się, ale tylko ty w tej chwili możesz jej pomóc - powiedział Sharp, starając się kontrolować swój głos, który niemalże się nie załamał. Jak mógł na swoją najlepszą przyjaciółkę zrzucać taką odpowiedzialność? Jak mógł oczekiwać, że udźwignie ona brzemię tak niewyobrażalnie zranionego kucyka sama? Jednorożec położył swoją głowę na głowie klaczy w ochronnym geście. Może nie mógł pomóc Light, ale na pewno mógł pomóc Blue. Na tyle na ile umiał.

Fizyczne rany było łatwo leczyć. Psychiczne były o wiele bardziej skomplikowane...
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Ciepło bijące od Sharpa i jego słowa działały cuda na umysł klaczy. Siedziała ona nadal wtulona w ogiera czując jak powoli jej umysł pustoszeje, jak opuszczają ja wszystkie wątpliwości i strach przed przyszłością. Ona czuła się w tym momencie bezpieczna i chciała by pozostać tak wtulona w niego na zawsze. Ale niestety nie było to możliwe. Biorąc głęboki wdech, powoli odsunęła swoją głowę od piersi przyjaciela i spojrzała mu prosto w oczy.

- Pomożesz mi w tym? - zapytała się przyjaciela – Ja spróbuję jej pomóc, pomogę stawić jej wyzwanie jej własnym demonom. Ale sama sobie z tym nie poradzę. Boję się że w najważniejszym momencie powiem coś nie tak, poruszę zły temat i ona się zamknie na zawsze.

- Ja nie winię Xandera za to że mnie nienawidzi. To była tylko i wyłącznie moja wina. Powiedziałam mu coś, czego nikt nigdy nie powinien do niego powiedzieć i kompletnie zasługuję na to jak mnie on traktuje. Ale nie chcę popełnić tego samego błędu z nią.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Ogier ponownie cofnął swoją głowę i spojrzał w dół. Na pytanie klaczy odpowiedział szczerym uśmiechem, mającym pocieszyć zarówno ją jak i jego. Tak, jak on mógł liczyć na jej wsparcie, tak ona mogła liczyć na jego. Tak to działało, nie było wyjątków.
- Jeszcze o to pytasz? - zapytał się, nie tracąc uśmiechu na pyszczku. Nie mógł odmówić tym oczom nawet gdyby w jakiś niewyjaśniony sposób jego umysł zdecydował, że taki scenariusz jest możliwy. Owszem, jego wsparcie musiało być ograniczone, nie mógł ryzykować teraz kontaktu z Light... mogli tylko mieć nadzieję, że stan trójnogiej się poprawi.

Xander zaś... tego medyk nie wiedział jak ugryźć. Wolał uważać na wciąż tajemniczą zebrę, zwłaszcza jeżeli faktycznie zmagał się on z tak potężnymi demonami jakie najwyraźniej u niego widziała Blue. Ogier zerknął na pozostałych, po paru sekundach odwracając się z powrotem do przyjaciółki.

- Xander potrzebuje czasu. Zdaje mi się, że on cały czas czeka aż go zdradzimy albo coś - wyszeptał. Nie było sensu w ukrywaniu własnych rozmyślań przed niebieską.
Widząc, że Blue już nieco się uspokoiła, uścisnął klacz ostatni raz, po czym cofnął się nieznacznie, wciąż jednak utrzymując kontakt fizyczny.
- Blue... będziesz mi musiała powiedzieć, co tam dokładnie zrobiliście i znaleźliście - powiedział, już głośniej, normalnym głosem. Jego ton sugerował, że klacz nie musi robić tego od razu, ale prędzej czy później zwiadowca będzie musiał opowiedzieć co widział podczas zwiadu...
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue patrzyła się na Sharpa a na jej pysku gościł niewielki uśmiech. Jak zawsze i nie zależnie od sytuacji, mogła na niego liczyć. Nie musiała się ona go pytać o pomoc, wiedziała że on zawsze jej pomoże. Ale zarazem coś co musiało ona usłyszeć raz na jakiś czas. Usłyszeć to, że komuś na niej zależy.

- Dziękuje ci Sharpi. - wyszeptała do przyjaciela dając mu przy okazji szybkiego całusa w policzek i jeszcze na chwile mocno do siebie przytulając – Dziękuje...

Odsuwając się po jakimś czasie od przyjaciela, siadła ona obok niego rozglądając się za swoim rysunkiem. Sharp miał rację, że będzie musiała mu wszystko opowiedzieć, więc nie było sensu tego opóźniać. Lewitując swój rysunek do siebie, Blue przysunęła się znowu do ogiera i zaczęła opowiadać o ich przygodzie w miasteczku.

Zaczynając od samego początku, poprzez przedzieranie się poprzez złom po antenie na wzgórzu, powolne przemieszczanie się uliczkami i rozstawianie pułapek, pierwsze wybuchy granatów, uwolnienie Light i ucieczkę przez pustkowia zakończoną ostrzeliwaniem przeciwników za pnia drzewa. Przez całą opowieść Blue trzymała przed sobą swoją niezdarnie narysowaną mapę, opisując dokładnie co zaobserwowała po drodze szczególna uwagę przykładając do przypomnienia sobie każdej przydatnej dziury w ścianach budynków i wskazań EFSa które wtedy zaobserwowała. Kończąc opowieść, odłożyła mapę na ziemie i spojrzała się przed siebie.

- Ogólnie rzecz biorąc, powiedzenie że sytuacja tam panująca jest zła, będzie gigantycznym niedopowiedzeniem. Potrzebujemy planu, i to dobrego.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Nie do końca zrozumiała jakim cudem znalazła się w ślepym zaułku. Przecież podążała do wyjścia... Ból z nogi musiał już nieźle jej namieszać w głowie skoro zrobiłą zwrot o 180 stopni i nawet nie zauważyła.

- Jasne... Po prostu warto było... Sprawdzic... - sapnęła cicho i ruszyła do schodów.

Jakim cudem ja poszłam w tamtą stronę? Przecież to niemożliwe... Ktoś musi mi mieszać w głowie... Ała, ale ta noga boli... Czy to faktycznie z bólu mi sie pomieszało? Oj niedobrze... niedobrze... Kurewsko niedobrze...

Doczłapała do ogiera i ruszyła powoli po schodach, pilnując czy nic ich nie zaatakuje i wciąż lewitujac nóż.
Odpowiedz
Starweave słuchała uważnie Iron, a wszystko co z tego wynikło, to prawdopodobnie uczucie tego jak tuż przed chwilą czuła się sama Rainfoll. Star rozumiała popielatą i to co chciała ona zrobić. Nie była jednak w stanie pojąć po co to chciała zrobić.

- I czemu miało by to służyć? Nie zbliżymy się do osady. Nie ma mowy. Nawet nie wiem czy jeszcze się gdzieś zatrzymamy. Od razu miniemy ją z marszu nawet jej się nie przyglądając. A jeżeli osada by nas odkryła i wysłała kolejny komitet powitalny, to... To nie wiem. – Przerwała rozmyślając o pozostałych, na te chwilę nieobecnych członkach karawany. Starweave i tak już była dość zdenerwowana, dlatego też za nic niemiała teraz zamiaru podejmować jakiegoś większego ryzyka.

Klacz w tym momencie choć nie chciała tego przyznać, najbardziej bała się powrotu Sharpa i Blue. Nie żeby im aż tak bardzo źle życzyła. Była taka jej cześć, która chciała aby nic im się nie stało. Ale była też ta druga, odpowiedzialna za logikę i zdrowy rozsądek. Podejrzewała, a może i nawet czuła to, że gdy tylko wrócą zaaplikują wszystkim swój nowy genialny pomysł. Ona oczywiście nie zdoła ich od niego odwieść. Następnie wszyscy ruszą na zajęty przez bandytów obóz. A potem już tylko klatka, łańcuch, kutas, nosek, taki będzie Starweave wniosek.

Jednoróżka jeszcze raz spojrzała na Iron. – Co!? Staram się wykombinować jak mogłybyśmy wyjść z tego cało. Jakiekolwiek zahaczanie o osadę nam w tym nie pomoże. – Powiedziała ze złością w głosie, prawie że gniewając się na popielatą.

Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 47 gości