Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii
Iron szybko wstała i zatrzymała się parę centymetrów przed nosem biało włosej z nożem wycelowanym w jej stronę.
- Wyobraź sobie że nic nie brałam, nie brałam przez 3 lata, nie będę brać przez co najmniej 6 miesięcy. Jedna pigułka nasenna czyni ze mnie ćpuna?

Po chwili s powrotem wróciła do swojego kąta i wbiła nóż w podłogę. - Nie ćpałam od... zasadniczo od dawna, ale popatrz teraz gdy ty jesteś śpiąca ja jestem wypoczęta.

Zasadniczo zastanowiła się czy nie zaproponować jej "czegoś dobrego" ale odrzuciła tę myśl. Więcej są warte w osadzie albo... albo Sharp.

- Z resztą nieważne, jeśli dalej chcesz w trwać w błędzie to trwaj... a tymczasem, możesz mi tu poświecić?.

Parę sekund później nie czekając na odpowiedź zanurkowała do juków i wyciągnęła drugą talię kart.
- Chodź tu, przecież cię nie zabiję.
[Obrazek: cgnimLq.png]
- Ta, nie ma sprawy.. - ”Więc to wszystko co brała wcześniej, to zapewne musiały być witaminki.” Klacz od całego tego zajścia, prawie wcale nie była już senna. Ulokowała się na najbardziej wygodnym miejscu, tuż obok Iron; spoglądając na stertę przedmiotów która wyłoniła się z jej juków.

Gdy tylko bliżej jej się przyjrzała, jej oczy znacząco się rozszerzyły, a sierść na twarzy przybrała odcień purpury. ”Cholera, udało jej się mnie podejść, dostała odpowiedz na swoje wcześniejsze pytanie.” Spojrzała zmieszanym wzrokiem na swoją towarzyszkę, próbując jakoś wybrnąć z sytuacji.

- Wybacz, ale ja nigdy… nie grałam, w karty.
Mam cię... nie ma jak czysta dobra improwizacja.

- Spokojnie, to nic złego... tak sądzę. Z resztą jak chcesz to cię nauczę, a tymczasem pooglądaj sobie.

To był zbereźny manewr, no ale przynajmniej teraz wiedziała z kim obcuje. Fakt faktem sprawiało jej to wielką frajdę widzieć swoją towarzyszkę tak zakłopotaną.

Sama twierdziła że to nie jest nic złego w końcu była przedstawicielem szumnej liczby 3.

Po chwili nachyliła się do ucha granatowej i wyszeptała:
- Moje ulubione karty to As i Dama.

Po tych słowach odsunęła się i obserwowała "Psychotyczne Reakcje".
[Obrazek: cgnimLq.png]
Starweave miała kiedyś skryte marzenie, mieć nieco bardziej żywy kolor sierści. I trzeba przyznać, że na swój sposób, się ono spełniło. Chwyciła swoją magią karty, układając je w wachlarzyk tuż przed swoim pyszczkiem. Miała nadzieje w ten sposób, chodź odrobine ukryć swoja niezręczność, a przede wszystkim groteskowy uśmiech. Jednak ilustracje na kartach sprawiły, że Discord to wszystko pochłonął. Jej zaklęcie światła zaczęło lekko migotać, wraz z tym jak ona sama traciła koncentrację. Żeby było tego mało, coś zaczęło ją uporczywie swędzić. Musiała przyznać, iż Dama wyglądała naprawdę świetnie.

Jednoróżka rzuciła czereśniowej klaczy pełne desperacji spojrzenie. „Iron, niech cię szlag” pomyślała. Starweave zaczęła myśleć nad tym jak mogła by wybrnąć z tego wszystkiego, lecz z każdą sekundą wpatrywania się w drugiego kucyka, była coraz mniej pewna czy rzeczywiście tego chce.

- Yyy…. tak myślę że dla zabicia czasu, było by to doskonałe zajecie. Po chwili przerwy, udało jej się trochę ogarnąć, po czym zaczęła mówić dalej.

- Słuchaj Iron, skoro wiesz już o mnie prawie wszystko, to pomyślałam, że mogła byś dać mi parę wskazówek na temat korzystania z broni palnej. – Klacz przybrała zakłopotany wykaz twarzy na tyle na ile było ją stać. Sięgnęła magia po swoje SMG, po czym popodlewitowała je do popielatej.

- Widzisz, w Appleloosie nie miałam szczęścia mieć odczynienia, ze spacjami w tej dziedzinie. Ponadto ten złomek, ostatnim razem zaciął mi się aż dwa razy, na tym samym magazynku i za cholerę nie mogę rozgryźć co jest z nim nie tak. Oczywiście za wszystko zapłacę, ma się rozumieć.
- Hmm... co do strzelania mam coś dla ciebie.

Zanurkowała do juków i wyciągnęła powiązane sznurkami "Bullets & Guns".
- Dokładnie 25 egzemplarzy, w numerze 7 jest spory artykuł o broni typu SMG a w każdym numerze jest co najmniej po 5 stron o technice strzeleckiej... więc miłej lektury... ale to jutro. A co do twojego SMG... Iron obrzuciła SMG niechętnym spojrzeniem, Więcej części zamiennych niż pożytku.

- Jutro przy świetle spróbuję coś z tego wykrzesać.

Tymczasem z nudów wpatrzyła się w swoją rozmówczynię i cicho przypominając sobie tępo utworu zaczęła śpiewać:

The night we met I knew I needed you so
and if I had the chance I'd never let you go.
So won't you say you love me,
I'll make you so proud of me.
We'll make 'em turn their heads every place we go...
[Obrazek: cgnimLq.png]
Pogodzenie się z Arinem? Po tym co odwalił, raczej nie było na to szans. Żadnych.
- Wątpię... - mruknął pod nosem, przypominając sobie całą sytuację. Dreszcz przeszedł mu po grzbiecie na samo wspomnienie. Nie, zdecydowanie nie było żadnych szans.

Uśmiechnął się ponownie słysząc trywialne wytłumaczenie dla podróży znajomej. Ot, Blue. Kucyk wyruszający na wysoce niebezpieczne wyprawy z ciekawości. Nie tak jakby Sharp też nie miał czegoś z tego w sobie... inaczej by nie łaził za karawanami w każdą stronę przez większość życia.

Westchnął cicho. Przypomniał sobie, bez wyraźnego powodu, o pewnym kucyku z którym jechał dawniej, na podobnym wozie. Specyficzny towarzysz podróży... każdego wieczora modlił się do Słońca i Księżyca.
Ciekawe, aczkolwiek nieco bezsensowne. Podobno kucyki ze Stajni miały tendencję do wiary w Boginie...
Spojrzał na jednorożca leżącego niedaleko jego samego. Niby miała zamiar iść spać, ale jeszcze nawet oczu nie zamknęła...
- Słuchaj, Blue, tak mnie naszło pytanie: jak się odnosisz do wiary w Boginie? Zdaje się czasem, że co kucyk to własna opinia czy odłam wiary... - zapytał, wiedziony nagłą ciekawością.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Ochoczo przyjęła pokaźna tubę papieru. ”Jasny gwint, ciekawe czego ta klacz nie nosi przy sobie.” Jednoróżka rozdzieliła jeden magazyn od pozostałych, chowając resztę do jednego ze swoich juków. Zaczęła uważnie przeglądać czasopismo.

- Jutro przy świetle spróbuję coś z tego wykrzesać. - Starweave kiwnęła głowa ze zrozumieniem, po czym z powrotem pogrążyła się w lekturze. ”No no, ten stary cap pewnie nie widział na oczy ani jednego numeru. Nagle ponownie została wyrwana ze swojej czynności, przez ostry dźwięk Iron. Ona zaczęła spiewać. Zatrzepotała uszami w odpowiedzi na to, po czym opuściła magazyn, aby następnie napotkać bezpośrednie spojrzenie czereśniowej klaczy.

Kolejne fragmenty piosenki wpływały do jej uszu, a spojrzenie Iron wwiercało się w jej dusze. Od razu udało jej się je zidentyfikować, przez co na powrót wpadła w zakłopotanie. Starweave czuła, że jest zamykana w małym ciasnym pudełeczku, z którego nie ma ucieczki. ”O bogini, to się nie dzieje naprawdę” pomyślała.
Pytanie towarzysza trochę zaskoczyło Blue. Wiara nie była dość popularnym tematem na pustkowiach. Ciężko jest w coś wierzyć gdy piekło otacza cię na co dzień.

- U mnie w stajni nie wierzyliśmy w nic, tam religią był postęp. Znaczy się, można było wierzyć w co się chce ale niewielu się na to decydowało, ja się nie wyróżniałam. - Powiedziała klacz.

- Lecz Fillydelphia zmienia wszystko. Po 2 latach spędzonym w istnym piekle zmienisz podejście do wszystkiego. Czas spędzony tam zmieni sposób w jaki patrzy na świat u każdego, ja nie byłam wyjątkiem. - Blue westchnęła cicho po czym obróciła się na plecy i spojrzała zamyślona na sufit wozu.

- Ja wierzę w Księżniczki. Wierze że one nas obserwują. Wierze że gdzieś tam czeka na nas lepszy świat bez wojny i cierpienia. Świat gdzie wszyscy będziemy żyć szczęśliwi.
Medyka nie zaskoczyła odpowiedź przyjaciółki. Przy tym, jaka potrafiła być czasem... specyficzna, nie było niczym dziwnym, że jest też wierząca. Z drugiej strony, jak miał się wypowiadać skoro nie przeszedł tego co ona? Sam nie wiedział, czy byłby zdolny przetrwać całe dwa lata w Fillydelphii...

- Nie mogę zaprzeczyć, że wiara jest czymś przynoszącym energię... ale po tym, jak wyglądają Pustkowia, po tym, ile osób musiałem ratować, ile straciło życie pod moim skalpelem, często osób niewinnych... - spojrzał w podłogę wozu, przerywając. Zamknął oczy, przypominając sobie zabieg po zabiegu, często w warunkach bojowych... otrząsnął się.
- W każdym razie... ciężko jest wierzyć, że ktoś wszechmocny i łaskawy nas obserwuje, gdy na około giną niewinni, mimo naszych starań - powiedział, patrząc pustym wzrokiem na ścianę wozu - Doceniam jednak pozytywność twojej wizji - dodał na koniec, spoglądając na Blue. Faktycznie, samo wyobrażenie sobie, że takie miejsce może istnieć, dawało jakąś nadzieję.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Blue spojrzała się na medyka i się uśmiechnęła.

- To teraz cię zaskoczę. Powiedziałam że wierze w księżniczki i w życie po śmierci, ale nigdy nie powiedziałam że księżniczki były wszechmocne. One były potężne i miały moc poruszania ciałami niebieskimi, ale na pewno nie były wszechmocne, a przede wszystkim nie wszech wiedzące.

- Ja wierze w księżniczki jako przykład dobrych kucyków, jako kogoś wartego naśladowania. Oczywiście, popełniły one z życia kilka błędów które doprowadziły do zagłady Equestrii, ale przy kilku tysiącach lat gdy były przy władzy moim zdaniem to dobry wynik. Po za tym, kto z nas nie popełnił błędów których żałuje.
[Obrazek: signature.php]




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości