Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii
Mordercza walka z myślami: zrób to, nie nie rób tego, zrób, nie rób, tak, nie, tak, nie. Walka trwała jak by się wydawało bardzo długo.

No ale bitwa w myślach została podsumowana i wyrok zapadł:
"Ahhh... Jefferson Pegasus miał utwór Somebody To love!, pierdolić zasady, są po ty by je łamać!"

Nie czekając złożyła pocałunek na ustach zaskoczonej jednorożki trwała tak dłuższą chwilę rozkoszując się chwilą, robiła to kiedyś... w każdym razie dawno temu ale tylko dlatego że miała dość "Liberalne" poglądy na te sprawy.

Nie bała się żadnych konsekwencji, po charakterze i orientacji Starweave nie powinno być żadnych konsekwencji.
"Kurwa... brakowało mi tego" pomyślała, oderwała się od niej i wtuliła się w klacz a potem zamknęła oczy. Było to dość przyjemne uczucie, od lat nie była z nikim tak blisko, była to swoista odskocznia od ponad 5 lat wypełnionych tułaczką.
[Obrazek: cgnimLq.png]
Czy kucyki które doprowadziły do tego wszystkiego były warte naśladowania? Medyk nie sądził, by ten tok myślowy był słuszny. Jednakowoż Blue na pewno miała rację w kwestii tysięcy lat względnie pokojowych rządów...
- Masz rację, na pewno rządził dobrze... aczkolwiek wątpię, żeby istniały w tej chwili jakiekolwiek szanse na powrót dawnej Equestrii, czy choćby jej namiastka - westchnął i pokręcił głową - może kiedyś... I tak, myślę, że każdy ma czego żałować w życiu - dodał, a w jego umyśle po raz kolejny pojawiły się bardzo niemiłe wspomnienia.

Pokręcił głową z zamkniętymi oczami.
- Myślę, że lepiej będzie, jak pójdziemy spać. Chwilka snu dobrze nam zrobi - powiedział, spokojnie oczekując odpowiedzi przyjaciółki.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
W tym samym momencie kiedy Iron rzuciła się na Starweave, ta chciała coś powiedzieć, ale już się nie dało. Jej usta zostały „zakneblowane”, a jej ciało sparaliżowane uczuciem obecności drugiej klaczy. Minęło naprawdę dużo czasu, od kiedy Jednoróżka poczuła taki rodzaj obecności innego kucyka. Trwała tak przez kilka chwil, pochłonięta przez burze emocji.

W końcu zdrowy rozsądek przebił się na wierzch. „Ale ja przecież ledwie co ją znam, a w dodatku nie tutaj, nie teraz i...” Już miała odepchnąć popielatą klacz, gdy ta jednak ją uprzedziła i sama przerwała pocałunek, po czym przyległa do jej ciała. Iron tuliła się do Starweave, która została zalana kolejna falą wrażeń oraz myśli. ”Ale...kurwa mać.”

Jednoróżka doczekała się własnej bitwy wewnątrz swojego umysłu. Zdała sobie sprawę, że Iron przejrzała ją na wylot i mogła by to wykorzystać, w razie niezadowolenia. Poza tym dała jej czasopisma, ma jej broń i… było jej tak dobrze.

Starweave znalazła się w kropce. Miała spędzić noc, z napaloną klaczą w jednym wozie. To nie była dla niej żadna tragedia, tyle tylko że nie wiedziała jak daleko będzie chciała posunąć się popielata. Wraz z tym jak całkowicie straciła koncentrację, jej zaklęcie światła już dawno wygasło, pogrążając obie klacze w półmroku. W końcu odwzajemniła przytulasa, gładząc wolnym kopytem popielatą po grzywie. Chwile potem zbliżyła swój pyszczek do jej ucha, wyszeptując słowa do środka.

-Daj spokój Iron, tu nie ma warunków, chodźmy lepiej spać. - Starweave szczerze wątpiła, by klacz się chodź trochę opamiętała, no ale musiała coś powiedzieć.
- Wypadało by - odpowiedziała Blue - znając pustkowia możemy nie mieć następnej okazji do drzemki przez kilka następnych dni.

Już miała życzyć przyjacielowi miłej nocy gdy zorientowała się że zapomniała o czymś ważnym. Wstając podeszła do swojej torby i zaczęła w niej czegoś szukać wyciągając po chwili pluszowego kucyka który jak na jego wiek był w dość dobrym stanie.

Wracając na swoje miejsce jeszcze uśmiechnęła się w kierunku Sharpiego po czym położyła się z powrotem na swoim miejscu przytulając się do swojego pluszaka.

- Dobrej nocy Sharpi. Miłych snów. - Powiedziała do przyjaciela po czym zamknęła oczy.
[Obrazek: signature.php]
Po paru chwilach przytulas został odwzajemniony, a głowy nie zaprzątały już żadne zbędne myśli, jako Strona Atakująca zagłębiła się w satysfakcji z efektów ataku, klacz której prawie nie znała prawdopodobnie lubiła ją albo...

W takiej chwili nie było żadnego albo, poprostu kochaj albo rzuć, jedno wyjście różne konsekwencje, po chwili wyłapała jedną z tych myśli które zawsze wdzierają się w złym momencie: "Opanuj się".

Fakt faktem należało zdeczka przystopować, usłyszała szept:
-Daj spokój Iron, tu nie ma warunków, chodźmy lepiej spać.
Fakty mówiły same za siebie, zacznie się do niej dobierać i w najlepszym razie ktoś wlezie do środka, w najgorszym dojdzie do ataku.

Iron pomalutku pocałowała swoja "zdobycz" w kark i położyła głowę na grzbiecie granatowej. - Śpij, ja będę czuwać. Na wypadek ataku obudzę cię.
Potem wtuliła się w granatową i mimo wielkich chęci czuwania oczy jej się zaczęły przymykać - nic dziwnego wszak było jej po prostu ciepło, chwilę walczyła z snem jednak przegrała tą walkę i zasnęła.
[Obrazek: cgnimLq.png]
Starweave intensywnie myślała nad wszystkim, co wydarzyło się dzisiejszej nocy. Wciąż obawy co do intencji Iron, tliły się w jej głowie. Resztki zdrowego rozsądku apelowały do niej, iż powinna zachować czujność, lecz słowa te były już tylko szeptem. Ciepło bijące od drugiej klaczy oraz atmosfera jaką zgotowała sprawiły, że Jednoróżka poczuła się lepiej niż nigdy wcześniej, a może nawet bezpiecznie.

Nie wiadomo kiedy popielata klacz zapadła w sen. Starweave sama także go potrzebowała i gdy tylko uczucie zmęczenia powróciło na nowo, już nie próbowała mu się opierać. Tak wtulona w drugiego kucyka, odpłynęła w błogi sen. Chciała jeszcze wcześniej odsunąć się od drugiej klaczy, by nie ryzykować kontrowersji, w razie gdyby zostały przyłapane przez resztę. Ale rozstanie się ze swoim mobilnym grzejnikiem, okazało się zbyt trudne.
Wam wszystkim udało się zasnąć. Nawet jeśli wozy, w których spaliście były niewygodne i co chwile coś wami trzęsło, to zbyt wam to nie przeszkodziło. Nawet smród zwierząt pociągowych był dla was jako tako znośny.

***

Wszyscy obudziliście się, a raczej obudziły was krzyki szefa owej karawany.
- Wszyscy natychmiast wychodzić! - krzyknął zdenerwowany. Karawana zatrzymała się, a każdy z najemników, zabrał broń i zaczęli stać przy wozach, jakby coś miało się zaraz stać. Nie wyglądało jednak, abyście to WY byli ich celami. Jeśli byliście spostrzegawczy, to pewnie odkrycie powodu, dzięki któremu karawana została zatrzymana, trudna nie będzie.
Starweave została wybudzona przez krzyk jej szafa. Zaraz po tym natychmiast zorientowała się, iż wóz się zatrzymał. Jedno było pewne, coś było nie tak. Wyczołgała się z spod wciąż śpiącej towarzyszki, po czym natychmiast odnalazła swoje SMG. Iron nie zdążyła jeszcze nic z nim zrobić, ale wyrazie czego będzie musiało jej wystarczyć.

Następnie zwróciła się do śpiącego kucyka i energicznie pchnęła go kopytkiem w bok.

– Iron, IRON! wstawaj, coś się dzieję! – Krzyknęła jednoróżka, po czym skierowała się od krawędzi wozu. Chwytając magią materiał, delikatnie podniosła go do góry robiąc sobie małą lukę z widokiem na przód karawany . Słyszała rozkaz szefa, lecz na razie wcale nie zamierzała opuszczać wozu, przynajmniej momentu aż zorientuje się w sytuacji.

Szybko przetarła oczy, po czym lewitując swoja broń obok siebie, zbliżyła się do małej szczeliny wyglądając na zewnątrz.
Ciemnoniebieska klacz została wyrwana ze snu nagłym, głośnym krzykiem przywódcy karawany. Nawet jeśli nie był to sen głęboki, to nie wstawało się lekko. Coś natrętnego w jej głowie podpowiadało jej, że właśnie odkryto szczątki pechowego najemnika... albo brak owego osobnika w składzie.

Cóż... nigdy się nie przekonam, jeśli będę się tu kisić. A pewnie i mnie nie wyjdzie to na zdrowie. - stwierdziła w myślach, gramoląc się na nogi. Spojrzała najpierw przez szparę, przez którą wlatywała delikatna smuga światła. Poranek. Potem jednak przerzuciła wzrok na towarzysza z wozu. Leżał sobie w kącie. Przez noc, zdawało jej się, chyba miewał jakieś koszmary. A może to tylko nocne majaki?

W każdym razie, Rain podeszła do niego i trąciła lekko kopytem, mówiąc przy tym:
- Pobudka. Szef nas woła.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Carrot Slice obudził się z westchnieniem, szeroko otwierając oczy. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie spał zbyt dobrze. Choć nie pamiętał, co mu się śniło, pamiętał towarzyszące snom uczucie.

Rozpacz.

Spojrzał na stojącą nad nim niebieską klacz, która przed chwilą trąciła go nogą, budząc go. Słysząc jej słowa, potrząsnął głową, odpędzając resztki snu i wstał, podnosząc swoją strzelbę i wsuwając ją do olstra na boku.

- W takim razie nie każmy mu czekać. - powiedział nieco zachrypniętym głosem, kierując się w stronę zejścia z furgonu.
[Obrazek: 2_1346772844.png]

» (U) (Z) 10:00 - Kingofhills@ -- PW do Poulsen: >Co się stało >Bez spoilerów #JustPoulsenThings




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 144 gości