Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii
Sharp minimalnie wychylił się za skałę, a następnie krótko skorygował lunetę swojej broni. Odległość była dość spora, lecz dla wyszkolonego strzelca, nie stanowiło to większego problemu. Ów kucyk wystrzelił trzykrotnie z telekinetycznie dzierżonej broni. Na szczęście strzelca, agresorzy biegli prosto w jego stronę, przez co pociski miały zagwarantowane trafienia. Tak też się stało. Pierwszy pocisk trafił idealnie w głowę, a przy tym oderwał ją od reszty ciała. Odleciała ona około metra, a następnie zaczęła się leniwie turlać, przez około pół metra. Następnie dwa strzał również trafiły. Pierwszy z nich trafił kucyka w klatkę piersiową. Pocisk mógł nawet przebić płuca, przez co napastnik umarłby. Jednakże cierpienie nie trwało długo, gdyż trzeci, a zarazem ostatni pocisk ugodził go i trafił prosto pomiędzy oczy. Głowa tym razem pozostała na swoim miejscu.
-Star! lecisz po tamtą z Pip-Buckiem i przyprowadź ją do barykady, rozkaz do wszystkich - strzelać oszczędnie i z przycelowaniem, nie marnować amunicji na serię chyba że wróg będzie blisko, wybić mi wszystkich z bronią białą i każ Najemnikom żeby położyli zaporowy na atakujących. Przyciśniemy ich i ja lecę w prawo, musicie zrobić tak żeby nawałnica ustała bo na tą chwile nie przejdę. Rain jak dotrze do barykady niech kosi wszystko i wszystkich. I proszę żebyś uważała na własną dupę! A teraz leć!

Po tym monologu zajęła miejsce za barykadą, czuła się jak generał - obserwowała ruchy i toczącą się bitwę, co chwilę wymierzała w kierunku jednego z napastników i strzelała, powtarzając ten ruch raz po raz w odstępach czasowych. Skupiła się głównie na napastnikach posiadających bron białą.

[Pytanie do GMa: jak daleko od nas są wrogowie?, potrzebne mi dokładne dane - jaką mają broń, jakie jednostki przeważają]
[Obrazek: cgnimLq.png]
Rain natychmiast schowała się jednak poza wozem, zauważając ogromną liczbę przeciwników, wyposażonych w całkiem celne karabiny. Zganiła się w myślach za własną głupotę, po czym wychyliła się nieco, by obserwować sytuację. Zauważyła, jak ciemnoniebieska klacz o dość dziwnej, białej fryzurze daje jej znak, by do niej podeszła.

Zastanawiała się przez chwilę, czy jest jakieś bezpieczniejsze wyjście od przebiegnięcia prosto pod zaimprowizowaną osłonę. Teorytycznie, jeśli będzie trzymać się nisko, to ciężko będzie jej chodzić, za to mniejsze będą szanse na to, że cokolwiek ją trafi. Ewentualnie mogłaby sprintem przebiec pomiędzy lukami karawany, co oznaczałoby wystawienie się na ostrzał, ale o wiele szybsze dobiegnięcie do skrzynek. Im później tam dotrze, tym gorzej...

Uznała, że czas nagli. Nie zważając na niebezpieczeństwo, najemniczka szybko podbiegła do 3-go od początku wozu, spotykając przy tym jej niedawną towarzyszkę. Postanowiła ją zignorować, kilka sekund później przebiegając do drugiej luki, gdzie stała owa białowłosa klacz. Choć właściwie teraz zauważyła, że jej grzywa miała też ślady koloru fioletowego, ale z daleka ciężko to rozpoznać. Zdążyła idealnie w porę, gdy Iron kończyła wydawać jej rozkazy. [MG, tylko czy dostała po drodze?]

- Będzie z tego niezły rozpierdol. Jakieś pomysły? - spytała, przekrzykując odgłosy bitwy.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odległość pomiędzy tobą, a napastnikami, którzy posiadali broń palną, to na oko było 40 metrów. Jeśli chodzi o agresorów, którzy dzierżyli broń białą, to byli oni znacznie bliżej. Około 30 metrów o miejsca, w którym się znajdowałaś. Jednakże odległość ta niewyobrażalnie się kurczyła. Każda sekunda, decydowała o odległości, którą przebyły kuce, które na was szturmowały

Broń białą, które trzymały kuce, były najróżniejsze. Łopaty, szpadle, noże, a czasem nawet miecze. Jednakże trudniej było określić, jaki dokładnie rodzaj uzbrojenia posiadali bandyci, którzy chowali się za skałami i wspomagali biegnące kucyki ogniem zaporowym. Modelu i dokładnego typu, nie uda ci się określić. Jedyne co mogłaś zobaczyć, to to, iż były to rozmaite i nieregularne uzbrojenie. Pistolety, karabiny snajperskie i szturmowe, a nawet strzelby i shotguny. Przeważały kucyki szturmujące, lecz kilku z nich poległo, przez co jest aktualnie więcej kucyków, które chowały się.

Raz po raz oddawałaś strzały w kucyki, które nadchodziły. Na twoje szczęście, szarżowały one prosto na ciebie, więc nie było trudności z trafieniem. Gdy tylko dwóch z nich przekroczyło pierwszy próg, to spotkali się z twoim ostrzałem. Kucyki momentalnie padły na ziemie martwe. Jednemu z nich udało się uniknąć twoich strzałów i zaczął biec prosto to szczeliny, która znajdowała się pomiędzy 1, a 2 wozem. Było tam 3 najemników.

Klacz, która posiadała działko obrotowe szybko postanowiła przebiec do drugiej luki. Ostrzał trwał dalej, lecz nie nasilał się tak, jak wcześniej. Oprócz krzyków bojowych, które dobiegały z gardeł wrogów oraz kilku strzałów, które dobiegał od strony najemników, to było bezpiecznie. Dlatego więc klaczy udało się bez szwanku dojść do 2 szczeliny.

Agresorzy z bronią palną zaprzestali ataku. Postanowili zbliżyć się do was, przechodząc z przeszkody do przeszkody. Każdy z nich biegł pełnia sił, a reszta, która pozostała na swoich miejscach go osłaniała.

[Kolejna Aktualizacja na mapie (strona 2) https://docs.google.com/document/d/1BrKZ...2bNOk/edit ]
Iron lubiła wydawać rozkazy, była to część jej władczej natury.
- Będzie z tego niezły rozpierdol. Jakieś pomysły?
Rain była już na miejscu, warto by było gdyby zaczęła działać:
- Tak, stajesz przy mojej barykadzie i napierdalasz krótkie serie w nich, ale mają być cholernie celne i cholernie krotkie. Muszę mieć czyste przejście na prawą stronę, zabieram ze sobą kogoś a wy trzymacie pozycję. Na tą barykadę mają się dostać wszyscy zdolni dzierżyć broń. Nie zgrywać mi tu bohaterów do kurwy nędzy, mi jesteście potrzebni ŻYWI!

Po raz kolejny oddała kilka strzałów w stronę biegnących.

-Daję ci 4 minuty na przykrycie ich. Albo przelecę na prawo albo będziemy skończeni.

Odgarnęła część czereśniowej fryzury z pyszczka a potem wyciągnęła z juków czerwoną opaskę i dwa magazynki, jakoś uporała się z założeniem jej a potem wsadziła za nią dwa magazynki. Przełączyła tryb ognia na 3 strzałowe serie.

-Dobra, ja czekam.
[Obrazek: cgnimLq.png]
Strzelanina nasilała się. Carrot Slice, wiedząc, że jego broń będzie bezużyteczna jeśli pozostanie tak daleko z tyłu, wziął głęboki oddech i ruszył galopem w kierunku przerwy między drugim a trzecim wozem w kolumnie, trzymając się blisko burt mijanych furgonów i trzymając głowę nisko [zgodnie z rysunkiem, obok Savadera].

Słyszał krzyki swoich towarzyszy podróży - najwyraźniej starali się skoordynować obronę. Musiał przyznać, że dziwiło go trochę, że nie spanikowali. Mimo, to postanowił wstrzymać się ze zmianą opinii o nich do momentu zakończenia starcia.
[Obrazek: 2_1346772844.png]

» (U) (Z) 10:00 - Kingofhills@ -- PW do Poulsen: >Co się stało >Bez spoilerów #JustPoulsenThings
Medyk z zadowoleniem stwierdził efekty swojego ostrzału. Dwa trupy na trzy strzały... bywało lepiej. Po zachowaniu bandytów wnioskował, że nie znają się na taktyce. Nie było to zaskoczeniem.
Wychylił się zza swojej osłony i posłał jeszcze dwa pociski w stronę wybranych wrogów, ponownie starając się dokładnie celować.

Kątem oka dostrzegł grupę przeciwników próbującą zajść karawanę od lewej. [1] Nietrudno się było domyślić, że mają zamiar oflankować obrońców z przodu. Cofnął się za osłonę. Do tego co ma zamiar zrobić powinien mieć jakąś osłonę... Spojrzał na wozy, widząc Blue wciąż stojącą pośród pojazdów.
- Blue! - nie do końca krzyczał, ale powinna go usłyszeć. Mając nadzieję, że na niego patrzy, machnął kopytem, żeby za nim ruszyła.
Przemieszczając się na drugą stronę swojej osłony, przeładował karabin.
Gdy już tam dotarł, przygotował się do ostrzelania pierwszego przeciwnika, który będzie na tyle głupi, żeby wychylić się zza kamieni. Gdy tylko ujrzał właśnie takich napastników, odetchnął głęboko, skupił się na telekinezie i rozpoczął skupiony, dokładny ostrzał.

[[1] - ustalone z GMem, od razu mówię...]
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Klacz przez dłuższy czas stała za wozem zastanawiając się co zrobić. Przeciwników było trochę za dużo na frontalny atak.

- Blue! - Krzyk był ledwo słyszalny przez odgłosy wystrzałów dochodzące z przodu karawany. Wyglądając za wozu zobaczyła Sharpiego który machał do niej kopytem chowając się za osłoną. Wybiegając za wozu i trzymając głowę skierowała się ona w kierunku osłony przyjaciela. Gdy do niej dobiegała on już zają pozycje po drugiej stronie osłony i czekał na okazje do strzału.

Wyglądając za osłony Blue zorientowała się że od przeciwników dzieli ją jeszcze grupa najemników chowająca się za skrzyniami co czyniła jej pozycje w miarę bezpieczną.

- Więc, mamy jakiś plan? - zapytała się klacz odwracając się w kierunku przyjaciela.
[Obrazek: signature.php]
- Będzie z tego niezły rozpierdol. Jakieś pomysły?- Wykrzyczała ciemnoniebieska klacz. Starweave już miała jej odpowiedzieć, lecz Iron ją uprzedziła, od razu przechodząc do wydawania rozkazów. Nie można było zaprzeczyć, iż popielata klacz była kiedyś przywódczynią. Zaczęła nawet przypominać jej Nadzorczynię z rodzimej krypty.

Starweave skierowała się do barykady po przeciwnej stronie. Tutaj także fortyfikacja doskonale radziła sobie z ostrzałem nieprzyjaciela, tyle tylko że na marne. Trzej najemnicy którzy się za nią kryli, walili ze swojej broni na oślep. Oczywiście był to także jakiś rodzaj ognia zaporowego, tyle że całkowe bezużyteczny. Ponieważ mimo ostrzału, żaden ze szarżujących przeciwników, nie zrezygnował z bezpośredniego szturmu. ”Banda debili, już ja bym lepiej z sedesu strzelała.” Miała naprawdę wielką ochotę ich opierdolić, ale nie udało jej się na to zebrać.

Starweave spojrzała na lewo i zobaczyła jasnobrązowego ogiera kawałek od wozów, co jakiś czas oddającego strzały za zasłony. W pewnym monecie, ogier odwrócił się w stronę transportu, a następnie dał jakiś znak przy użyciu kopyta. Chwile potem jednoróżka mogła zobaczyć, jak niebieska klacz pędzi w jego stronę. ”To ta z pipbuckiem, wsparcie taktyczne poszło się… Oczy Starweave rozszerzyły się. ”Albo i nie.. Następnie jej powieki opadły, kiedy ona sama zaczęła gromadzić magię. Zaklęcie skanowania szybko ujawniło pozycje wszystkich żywych istot, oraz kierunek w jakim się przemieszczały.

Kiedy jej oczy się otworzyły, obok niej stał już pomarańczowy ogier. – Próbują nas oskrzydlić!! – Wrzasnęła mu prosto w twarz, po czym odwróciła się w stronę dwójki klaczy. - Iron słyszałaś!? Czterech z prawej i czterech z lewej! – Wykrzyczała jednoróżka, dokładnie wskazując przy użyciu kopyt, położenie nadciągających bandytów.
- Plan jest taki, że próbują nas oskrzydlić. Front się trzyma, ale z boku jesteśmy tylko my - odpowiedział rzeczowo, nie przerywając celowania. Gdy tylko w krzyżu celowniczym zobaczył kolejnego przeciwnika, ponownie nacisnął spust.
- Cały czas masz tylko ten swój rewolwerek? Nieważne, ten cały EFS to cudo, a jakoś musimy ich powstrzymać - dodał, cały czas trzymając w celowniku skały osłaniające wroga i próbując sobie przypomnieć, ile pocisków zostało mu w magazynku. Wypuścił powietrze z płuc po wystrzale. Miał plan to przeżyć, i to we w miarę nietkniętym stanie.

Zastanawiał się przez krótką chwilę, czy jego miejsce nie było przy głównej linii obrony, gdzie mógłby wykorzystać swoje umiejętności medyczne, ale stwierdził, że tylko narażałby się na ostrzał, a nikomu by i tak nie pomógł. Zresztą, kto wie jak zachowa się reszta po wyeliminowaniu głównego zagrożenia, skoro kontrakt wygasł z chwilą śmierci szefa karawany... Blue mógł zaufać, reszcie nie. Dlatego też doszedł do wniosku, że ochrona flanki jest chyba najlepszą dla nich opcją. Nawet jeżeli obrona karawany się załamie, będą tu mieli całkiem dobre pozycje obronne. Mimo wszystko, Sharp wolałby, aby nie było konieczne wykorzystanie akurat tego aspektu terenu.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 121 gości