Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
#11
Reakcja Xandera na gniazda w głowie nie zdziwiła Blue. Wielu tak na to reagowało, i trzeba przyznać, że jego reakcja spowodowała pojawienie się uśmiechu na jej pysku.

- Spokojnie, nie ugryzie cię to, u mnie na takie przyjemności trzeba sobie zasłużyć. - powiedziała do zebry za nią, nie ukrywając rozbawienia w swoim głosie. Reakcje innych kucy na jej niezwykłe części ciała, zawsze poprawiały jej humor. Była to cała paleta różnych zachowań, od strachu i próby ucieczki po zaciekawienie i niebezpieczne zbliżanie się ze skalpelem. Szkoda tylko że nie wiedziała jak Sharp na te informację zareagował, musiała wtedy być niestety nieprzytomna. A potem przyszło to łączy wszystkie te przypadki, gigantyczna lista pytań z tym najważniejszym na samym początku. Czym ona jest?

- Cyborg to chyba najlepsze określenie. Androidem bym była gdybym nie miała części organicznych. A znowuż, tych mechanicznych we mnie też dużo nie ma. - poczuła ona w pewnym momencie jak Xander przykłada wtyczkę do gniazda i zaczyna ją wprowadzać powoli do wnętrza jej czaszki.

- Nie martw się, zjebać tego się nie da. - starała się ona uspokoić swojego towarzysza który trząsł się w tym momencie jak galareta - W środku jest prowadnica która sprawi że dotrze to tam gdzie potrzeba. Gdybym wzięła odpowiednie kable z domu, sama mogła bym to zrobić, ale niestety, miałam ze sobą tylko kabel serwisowy. Ma on zdecydowanie dłuższą wtyczkę niż normalny kabel do ładowania i transmisji danych, co powoduje pewne zmiany w przepływie impulsów w mózgu i dopóki nie będzie on na miejscu nie będę mogła używać telekinezy. A kopyta tak bardzo wyginać teraz nie mam siły. Całe szczęście mózgi nie mają nerwów czuciowych, wyobraź sobie jakie to było by uczucie. - po chwili można było usłyszeć kliknięcie gdy wtyczka znalazła się na swoim miejscu i zatrzask mocujący zacisnął się w około niej, zabezpieczając przed przypadkowym wysunięciem się.

- Dzięki, już dalej sobie poradzę sama. - powiedziała, czekając aż Xander trochę się odsunie, po czym opuściła kopyto na ziemię, pozwalając swojej grzywie wrócić na swoje miejsce po raz kolejny ukrywając gniazda i wtyczkę wsadzoną w jedno z nich. Gdyby nie kabel wychodzący spomiędzy włosów, nie byłoby nic wcale widać. Sięgając po urządzenie leżące na ziemi, przełączyła włącznik na nim się znajdujący co zaowocowało dwiema rzeczami. Pierwszą było to, że w jej polu widzenia pojawiła się nowa ikonka kształtem przypominająca baterie, drugą rzeczą było uczucie mrowienia wokół gniazda w które była wsadzona wtyczka, kolejna niedogodność spowodowana wtyczką serwisową.

Zamykając oczy, Blue zaczęła przeszukiwać menu wyświetlające jej się na EFSie. Przechodząc przez opcje i następnie diagnostykę, dotarła ona do panelu odpowiedzialnego za kontrole napięć w całym systemie. Przewijając listę odnalazła ona na niej pozycje odpowiedzialne za prąd ładowania na wejściu i z zadowolenie stwierdziła że jest w normie i na stabilnym poziomie. Przenosząc wskazania tej pozycji bezpośrednio na EFSa pozamykała ona wszystkie okna po czym otworzyła oczy i się podniosła z ziemi.

Trzymając za pomocą telekinezy urządzenie które zbudowała zaczęła je przesuwać wzdłuż swojego prawego boku, zaczynając od przedniego kopyta kontynuując przez całą nogę przechodząc na tułów, zad i kończąc na na tylnym kopycie z prawej strony. Przez cały ten czas obserwowała z zadowoleniem jak napięcie wejściowe się zmienia gdy pętla przy urządzeniu przejeżdżała kolejno nad PipBuckiem i jej rewolwerem w kaburze na nodze. Dziwiło ją że nie zareagował ona na chip znajdujący się u niej w zadzie, ale też nie można wiele wymagać od wykrywacza metali zbudowanego z kawałka drutu i kartki papieru. Odwracając się do zebry spojrzała się na nią z uśmiechem na pysku.

- To co Xander? Jesteś gotów przejść się ze mną przez pole minowe?
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
#12
Xander podczas wsuwania wtyczki starał się w jakikolwiek sposób opanować, lecz wypowiedź Blue na temat wyobrażania sobie takiego uczucia wcale nie pomagała. Przywiodła ona na myśl krótkie i bolesne wspomnienie jeszcze z czasów kiedy mieszkał Grayhoof. Podczas pomocy przy jakiejś budowie stanął na deskę z gwoździem wbijając sobie ów głęboko w nogę. Miejscowy doktor chwilę męczył się by wyciągnąć kawałek metalu z jego kopyta, a młodzik czuł każdy nawet najdrobniejszy ruch metalowego pręta znajdującego się w jego ciele i wywołującego dodatkowy ból. Ogier szybko wyrzucił z głowy to wspomnienie, cały czas kontynuując wprowadzanie wtyczki.

Kiedy usłyszał kliknięcie puścił wtyczkę i zaczął się powoli wycofywać. Klacz podziękowała mu, on natomiast cofną się jeszcze dwa kroki, by móc spokojnie pomyśleć i przetrawić to co właśnie się stało. "Czyli ona jest cyborgiem. Cholera... i co teraz? I co to w ogóle miało być? Ech, szlag... Teraz przynajmniej wiem dlaczego jej oczy świeciły... i pewnie dlatego też widział ona tych całych strażników. Chyba naprawdę ma wbudowaną lornetkę." Młodzik stał niemo, będąc całkowicie pochłoniętym przez myśli i nie zwracając przy okazji uwagi na stojącą przed nim klacz.

- To co Xander? Jesteś gotów przejść się ze mną przez pole minowe? - Dopiero pytanie Blue wyrwało go z zamyślenia. Ogier zdziwił się widząc uśmiech na pysku jednorożca. Xander szybko jednak przyjął kamienny i zdeterminowany wyraz pyszczka. "Nadal musimy na sobie polegać jeśli mamy wyjść z tej misji cało. Na wszystko inne przyjdzie jeszcze czas..."
- No to prowadź. Mam tylko nadzieje że ten twój wynalazek, czymkolwiek by nie był, zadziała i nie wylecimy w powietrze.
Odpowiedz
#13
Uzbrojeni w prowizoryczny wykrywacz metali, zwiadowcy ruszyli przed siebie, wprost na pole pełne przedwojennych ładunków wybuchowych. Zaprojektowanych by zmienić nogi zbyt wścibskich wizytujących w porozrzucane na ziemi ochłapy mięsa.

Wyglądało jednakowoż na to, że coś się nie zgadzało. Prowizoryczne ustrojstwo zmontowane przez Blue nie dawało żadnych sygnałów mówiących i jakichkolwiek elementach metalowych zakopanych w ziemi. Prócz okazjonalnego kawałka zardzewiałego złomu, nie wykrywał nic. Fakt ten eliminował możliwość niepoprawnego działania narzędzia, ale sytuacja pozostawała dziwna.

W końcu klacz wraz z idącą tuż za nią zebrą dotarli do resztek ogrodzenia, nie wykrywając ani jednej miny. Albo mieli wielkie szczęście w przechodzeniu przez tereny wyspecjalizowane po apokalipsie w zabijaniu nieostrożnych scavengerów, albo pole było po prostu całkowicie wybrane z jakichkolwiek min.

Zostało im kilkadziesiąt metrów do podnóża wzgórza. Z tej perspektywy było widać inne wzniesienia nieopodal, ale sam ich cel był zasłonięty. Pozostawało tylko przejść ten ostatni odcinek.

Co też uczynili, znajdując się w końcu, po długich i pełnych napięcia chwilach podróży, u podnóża wzniesienia. EFS Blue zaczął wykrywać jaskrawoczerwone sygnatury istot żywych, oznaczające jednoznacznie istoty wrogo nastawione. Pośród tychże EFS wskazywał też trochę fioletowych sygnatur symbolizujących, oczywiście, wszystko nie mające wrogich zamiarów.

Samo wzgórze nie było zbyt strome, choć do łagodnych nie należało. Tu i tam leżały na nim średniej wielkości skały, było też nienaturalnie regularne. Dla zwiadowców ważne było zwłaszcza to, że ze wspięciem się dalej nie powinno być problemu.

Po parudziesięciu sekundach EFS Blue wykrył znaczące przemieszczanie się jednej z czerwonych sygnatur, jakby ktoś otaczał wzgórze, od tej samej strony od której zataczali wielki łuk. Kompas klaczy wskazywał, że była to strona południowa.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
#14
- No, to było rozczarowujące. - stwierdziła Blue chowając swój prowizoryczny wykrywacz do torby i zabezpieczając przy okazji kabel podłączony do jej łba żeby nie przeszkadzał w poruszaniu się. Jak już to podłączyła, to nie zaszkodziło by się trochę podładować. - Miałam nadzieję zdobyć kilka min, nigdy nie wiadomo kiedy ci się przydadzą jakieś materiały wybuchowe. A tak będę musiała ich rozrywać na kawałki za pomocą własnych kopyt. - powiedziała do Xandera z uśmiechem zdecydowanie za dużym jak na jej pysk.

- No dobra, koniec żartów. Idziemy dalej. - rzuciła w kierunku zebry i już się odwracała w kierunku wzgórza by zacząć się wspinać gdy coś przykuło jej uwagę

- Kurwa. Xander, chowaj się, ktoś tu chyba idzie i wygląda na to, że nie jest on pokojowo nastawiony. - powiedziała Blue ruszając galopem po górę i na wszelki wypadek rozglądając się za jaką kryjówką.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
#15
Xander szedł dokładnie po śladach niebieskiej klacz. Co jakiś czas tylko nerwowo patrzył na kawałek ziemi dzielący go od klacz i wracał do obserwowania okolicy. Jak na razie idzie nieźle, ale wciąż może się spierniczyć... Pomyślał kiedy ich dwójka doszła do starego ogrodzenia. Jakiś czas później dotarli do podnóża swojego celu. Ogier odetchną głębiej by pozbyć się napięcie pozostałego z przed kilku chwil. Młodzik wysłuchał krótkiego komentarza swojej towarzyszki. Na jej żarcik oraz szeroki uśmiech który mu towarzyszył, ogier zareagował jedynie wymownym uniesieniem jednej brwi.

Ten moment luzu nie trwał długo. Blue ostrzegła zebrę o zbliżającym się zagrożeniu po czym biegiem ruszyła na wzgórze. Xanderowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, ruszył on zaraz po klacz. Nie pobiegł jednak całkiem za jednorożcem, odbił kilka metrów w bok. Jeśli mamy się chować to na pewno nie oboje w jednym miejscu. To nigdy się nie kończy dobrze. Podczas biegu cały czas starał się mieć swoją towarzyszkę w polu widzenia, szukając przy okazji skały za którą mógłby się schować.
Odpowiedz
#16
Zarówno Blue jak i Xander znaleźli miejsca jako-tako nadające się do ukrycia na wzgórzu. W postaci jednej z większych skał u klaczy jednorożca i przewróconego, wyschniętego drzewa dla ogiera.

Niestety, rzucenie się galopem ku osłonie nie było najlepszą decyzją w trakcie cichej nocy. Kopyta uderzające o podłoże było dość głośno słychać pośród ciemności. A to, że żadne z nich się nie potknęło o któryś z kamieni albo jedną z gałęzi, których na wzgórzu nie brakowało, zakrawało o cud.

Blue widziała EFSie przesuwającą się czerwoną kreskę. Wyraźnie słyszała też kopyta uderzające o ziemię. W końcu kreska zatrzymała się, a dźwięk wskazywał na to, że strażnik nie był daleko. Klacz przynajmniej miała możliwość obserwacji azymutu wroga. Xander nie miał nawet tego, tak więc był skazany na leżenie za wyschniętym konarem niezbyt komfortowo wżynającym się mu w bok w całkowitej ciemności przez bliżej nieokreśloną ilość czasu.

Strażnik, a wyglądało na to, że był sam, niecałą minutę później, która dla ukrytych zwiadowców ciągnęła się niczym godziny, potwierdził swoją pozycję.
- Kto tu, kurwa, jest? - usłyszeli zirytowany głos ogiera oraz towarzyszące mu odgłosy kopyt uderzających o ziemię. Kreska na EFSie Blue nigdzie się nie wybierała, tak więc wyglądało na to, że po prostu stąpał, pozostając w miejscu.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
#17
Gdy tylko Blue ruszyła pod górę, od razu wiedziała że był to zły pomysł. Ale trzeba było coś zrobić bo jak by zostali na miejscu to by na pewno to się źle skończyło. Biegnąc pod górę rozglądała się ona za miejscem dom schowania się, za czymś za czym będzie mogła spokojnie poczekać aż ta denerwująca czerwona kreska na EFSie ich minie. Odwracając głowę do tyłu spojrzała się ona na zebrę która o dziwo poruszała się całkiem w innym kierunku niż ona. Umieszczając znacznik śledzący na niej, Blue odwróciła głowę do przodu żeby się upewnić że dobrze biegnie. I zrobiła to w ostatniej chwili o włos unikając przypierdolenia pyskiem w skałę przed nią. Obiegając ją dookoła, przykleiła się ona do niej z drugiej strony chowając się przed nadchodzącą kreską.

Siedziała on w swojej kryjówce próbując złapać oddech i się uspokoić i zastanawiając się co dalej gdy z zamyślenia wyrwało ją pewne pytanie.

- Kto tu, kurwa, jest?

Serce Blue naglę się zatrzymało. Siedziała ona wtulona w kamień bojąc się poruszyć o centymetr w bok. Jeżeli tamten kuc zacznie teraz strzelać, całą ich misje szlag trafi. Obracając ostrożnie głowę w bok zlokalizowała ona znacznik zostawiony na Xanderze. Nie poruszał się on i strzałów i krzyków też nie było słychać co oznaczało, że on też chyba znalazł schronienie. Magii nie mogła ona teraz użyć, światło z aury jakiegokolwiek zaklęcia zwróciło by na nią uwagę a strzał z jej rewolweru na pewno ostrzegł by tylko innych. Pozostawało im czekać, i mieć nadzieję że tamten się znudzi i sobie pójdzie.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
#18
Noc wyglądała na wyjątkowo spokojną. Zaznawszy nieco snu, Rain z nieskrywanym i nad wyraz dokładnym wyrazem twarzy przedstawiającym znużenie i "jeszcze pięć minutek mamo" zwlekła się z wozu, ustępując miejsca dwójce jednorożców. Tym samym niemalże wywaliła się, zapominając że między wozem a ziemią jest trochę wolnej przestrzeni; obecność ciężkiego kawału żelaza na grzbiecie nie polepszał sytuacji.

Niezależnie od tego, czy udało jej się wyjść z tego cało, czy też w kawałkach, ciemnoniebieski kucoczołg maszynowy otrząsnął się i przeciągnął, tracąc przy tym resztki ciepła, które panowało w samym wozie. Rainfall westchnęła, spoglądając na obozowisko. Ognisko dogorywało z powodu braku jakiejkolwiek opieki (zresztą po co było im ognisko w nocy, kiedy nikt przy nim nie siedział?), zaś teren wokół był ciemny jak dupa zebry. Standardowa Equestriańska noc.

Klacz popatrzyła na nikłe sylwetki wozów, jeszcze niedawno ciągniętych przez braminy. Teraz jeden z nich służył aktualnie za swego rodzaju lazaret (Albo cokolwiek, czym można nazwać takie miejsce), zaś co najmniej jeden służył jako miejsce do spania. Posługując się logiką, doszła ona do wniosku, że Iron - o ile poszła spać, tak jak jej radzono - znajduje się aktualnie w jednym z wozów. Przy czym conajmniej jeden odpada, ponieważ spała w nim ona sama. Drugi raczej też, bo mało kto chciałby spać w smrodzie, który prawdopodobnie do tej pory zachował się w miejscu, gdzie spał ranny jeniec. Pozostawały więc dwa pozostałe, których przeznaczenia ciemnoniebieska nie była do końca świadoma.



(Kolejny akapit jest opcjonalny, zależnie od tego czy Rainfall znajdzie wóz na którym siedzi Iron jako pierwszy, czy jako drugi.)

Ciężkozbrojny kuc postanowił wyruszyć w poszukiwaniu swojej towarzyszki niedoli podczas warty na zimnych pustkowiach. Nie było może już w jej sercu gniewu wobec Iron za oszukanie klaczy, ale z pewnością nie zostałby ten czyn zapomniany. Nie to było jednak w tej chwili ważne. Podeszłszy do jednego z wybranych przez siebie wozów odsunęła zasłonę, zaglądając do środka. - Iron? - zawołała dość głośno, próbując coś dojrzeć wśród mroków powozu. Dopiero po wejściu tam i obmacaniu każdej wolnej przestrzeni uznała, że rzeczonej klaczy w środku nie ma i wyszła, tym razem uważając, by się nie wywalić.



Rain poszła zatem do wozu w poszukiwaniu lokalnej pani inżynier. (Ponownie) zajrzała do wozu i zawołała dość głośno Iron po imieniu. Nie mogła niczego zauważyć wyraźnie, toteż ponownie wskoczyła na pojazd, obstukując podłoże kopytem w poszukiwaniu tkanki żywej.

(Asdam, w razie czego to skorektuj lub wytknij, no wiesz - standardowe procedury.)

<edit: pierwszy post na sesji od bodajże 3-ch miesięcy? http://youtu.be/XsnL6gmGOZA?t=1m6s >
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
#19
Xander wolał nie myśleć jak bardzo spierdolił sprawę rzucając się do biegu, teraz liczyła się tylko kryjówka. Wreszcie się takowa trafiła, najlepsza nie była ale zawsze to jakaś. Obiegł konar wyschniętego drzewa i wręcz się do niego przykleił. Młodzik nie mógł teraz polegać na swoim wzroku. Cholera. Nie mogę się wychylać muszę leżeć nisko, cicho i bez ruchu. Teraz mogę polegać jedyna słuchu i węchu. Dopiero po chwili poczuł dyskomfort w jaki wpakowała go ta kryjówka. Ciasno i niewygodnie nawet nie mogę wyciągnąć ostrzy. Pozostaje tylko czekać. Ogier zamkną oczy i skierował całe swoje skupienie na dwa najpotrzebniejsze mu teraz zmysły, węch i słuch.

Dokładnie słyszał dźwięk kopyt który w końcu ustał, oznaczając że ich przeciwnik się zatrzymał. Czas wydawał się płynąc w ślimaczym tempie, co było efektem zastrzyku adrenaliny. Kiedy padło pytanie, - "Kto tu, kurwa, jest?" - serce zebry na chwile zamarło. Ogier słyszał także tupanie które mu towarzyszyło. Albo jest wkurwiony, albo próbuje tej głupawej sztuczki. Jeśli tak, to coś mu nie wychodzi. Kurrr... skończ się rozpraszać pierdołami. Leż cicho i się nie ruszaj... wytrzymałeś wtedy to i teraz cierpliwie poczekasz nawet kilka godzin jeśli trzeba. Xander leżał nasłuchują z uwagą i pomimo niewygody starając się stać niemal jednością z pniem drzewa.
Odpowiedz
#20
Minuty dalej się ciągnęły, a słychać było jedynie rytmiczne uderzanie kopyt strażnika o ziemię. Był to jedyny wyznacznik czasu jaki minął. Sekundy wydawały się przedłużać, gdy dwoje ukrytych zwiadowców wstrzymywało oddech, nie chcąc być wykrytymi.

Obiektywnie minęła nie więcej niż minuta, ale dla zebry i jednorożca równie dobrze mogło minąć parę godzin. W końcu doczekali się innego dźwięku niż stukanie kopyt.
- Halucynacje mam przez te jebane prochy... już nawet odlać się nie można... - mruknął strażnik. Pierwsze kroki odchodzącego kucyka wypełniły zwiadowców nadzieją, że będą mogli opuścić ukrycie, jednakowoż po tychże paru krokach przeciwnik zatrzymał się, a uszy ukrytej dwójki zostały wypełnione przez odgłosy oddawania moczu przez ogiera, wyjątkowo głośne na tle cichej nocy.

Dopiero po parudziesięciu sekundach rzekomy ogier westchnął z ulgą i zaczął oddalać się z powrotem w kierunku wioski. Blue wyraźnie widziała, jak kreska na jej EFSie przesuwa się powoli w kierunku tłumu kreseczek składających się prawdopodobnie na aktualnych lokatorów wioski.



Rain jakimś cudem udało się nie zbudzić śpiących na wozie najemników, bowiem ten właśnie wóz odwiedziła pierwsza, obmacując każdą wolną powierzchnię. Może nie zbudzili się dlatego, że obaj spali na brzuchach.

Na drugim znalazła zaś poszukiwaną klacz, napotykając kopytami na szczęście ją, a nie pogrążoną w głębokim śnie pijaną White.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości