25-07-2019, 18:54
Pomimo szczerych chęci i wielkiego, zdawałoby się, samozaparcia, ciemnoniebieskiej klaczy nie udało się powstrzymać od wyprucia całej swojej pozostałej amunicji w stronę bandytów podczas trwającej jeszcze wczoraj bitwy. Niestety, nad jej zdrowym rozsądkiem zwyciężył temperament. Mimo zapewnienia dobrego ognia zaporowego, a nawet ustrzelenia paru paskudnych bandyckich mord, Rainfall była teraz bez amunicji i z już opatrzoną raną postrzałową u boku.
Pocisk szczęśliwie nie trafił w żadne niezbędne organy, aczkolwiek owa rana wciąż oznaczała niemożność ubrania siodła bojowego; krótko mówiąc, nawet z amunicją kuc ziemny będzie praktycznie bezbronny, o ile nie znajdzie jakiegoś pistoletu... przynajmniej przez jakiś czas. Pozostało jej zatem poleganie na swoich własnych kopytach.
Biorąc to wszystko pod uwagę Rainfall zdawała się bawić całkiem dobrze, nawet pomimo faktu, że nie była zbyt mocno napojona. Nie żeby stroniła od alkoholu tego wieczoru, co to, to nie; po krótkiej chwili walki z blaszanym kubkiem udało jej się wsunąć pysk do środka i wypić zawartość już siódmej swojej kolejki. Odpowiedzią na potencjalne pytanie, dlaczego wciąż stała prosto i trzeźwo jak gdyby nigdy nic, musiała w takim razie być jej postura... lub żelazny łeb. Przynajmniej widać było uśmiech na jej pyszczku.
W każdym razie ciemnoniebieska klacz trzymała się w miarę blisko byłej karawany, swoich kompanów z wastelandu. Nie miała lepszego wyboru; Na pewno nie bez możliwości walki zasięgowej. Kiedy wreszcie udało jej się odkleić swój pysk od pustego już kubka, Rain spojrzała po obecnych wokół znajomych. Zobaczyła, jak Blue podchodzi do Sharpa, zadając mu pytanie którego ona sama nie zdołała dosłyszeć; jak wtrąca się też Starweave, zamieniając dwuosobową konwersację w niewielką dyskusję. Kątem oka zobaczyła również młodego Xandera, który w tej chwili nie wydawał się zbytnio zainteresowany rozmową; nie chcąc mu przeszkadzać w momencie odosobnienia, ciężkozbrojna klacz podeszła nieco bliżej do czwórki kucyków; ot, żeby posłuchać, co takiego mają do powiedzenia.
Pocisk szczęśliwie nie trafił w żadne niezbędne organy, aczkolwiek owa rana wciąż oznaczała niemożność ubrania siodła bojowego; krótko mówiąc, nawet z amunicją kuc ziemny będzie praktycznie bezbronny, o ile nie znajdzie jakiegoś pistoletu... przynajmniej przez jakiś czas. Pozostało jej zatem poleganie na swoich własnych kopytach.
Biorąc to wszystko pod uwagę Rainfall zdawała się bawić całkiem dobrze, nawet pomimo faktu, że nie była zbyt mocno napojona. Nie żeby stroniła od alkoholu tego wieczoru, co to, to nie; po krótkiej chwili walki z blaszanym kubkiem udało jej się wsunąć pysk do środka i wypić zawartość już siódmej swojej kolejki. Odpowiedzią na potencjalne pytanie, dlaczego wciąż stała prosto i trzeźwo jak gdyby nigdy nic, musiała w takim razie być jej postura... lub żelazny łeb. Przynajmniej widać było uśmiech na jej pyszczku.
W każdym razie ciemnoniebieska klacz trzymała się w miarę blisko byłej karawany, swoich kompanów z wastelandu. Nie miała lepszego wyboru; Na pewno nie bez możliwości walki zasięgowej. Kiedy wreszcie udało jej się odkleić swój pysk od pustego już kubka, Rain spojrzała po obecnych wokół znajomych. Zobaczyła, jak Blue podchodzi do Sharpa, zadając mu pytanie którego ona sama nie zdołała dosłyszeć; jak wtrąca się też Starweave, zamieniając dwuosobową konwersację w niewielką dyskusję. Kątem oka zobaczyła również młodego Xandera, który w tej chwili nie wydawał się zbytnio zainteresowany rozmową; nie chcąc mu przeszkadzać w momencie odosobnienia, ciężkozbrojna klacz podeszła nieco bliżej do czwórki kucyków; ot, żeby posłuchać, co takiego mają do powiedzenia.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!