29-07-2019, 18:37
- W Masce? – Zamyśliła się przez chwilę, nie trwało to długo aż w jej pamięci odnalazł się, budzący brak zaufania, cały czas całkowicie zamaskowany ogier. – Ohhh… już niemal o nim zapomniałam. – Przytknęła kopytko do pyszczka, próbując zasłonić swój uśmiech.
- Nie, nie widziałam go od momentu rozpoczęcia ataku. Być może, by jeszcze lepiej wtopić się w otoczenie, zdjął z siebie całe to swoje przebranie? Nahaha, w takim bądź razie, teraz już nikt go nie odnajdzie. – Jednorożcowi zrobiło się przez moment wesoło. Procenty grzały ją w uszy, choć wcale nie wypiła dużo. Gdy w międzyczasie lepiej przyjrzała się brązowemu ogierowi, na którego teraz patrzyła, powoli ogarnęły ją przygnębiające myśl. Ciało ogiera było brudne od zaschniętej krwi, zdradzało oznaki bólu i wyczerpania, a w dodatku śmierdziało medykamentami.
Klacz zwiesiła głowę spoglądając do swojego kubeczka. Wewnątrz została tylko resztka, która przy lekkim zamieszaniu wprawiała w ruch grudy pyłu na jego dnie. Z grymasem lewitowała kubek nad ognisko, dając do ognia niewielką ilość paliwa.
Skarp, Blue. – Podniosłą wzrok patrząc po obu kucykach. – Wracając do twojego wcześniejszego pytania Sharp. – Wskazała kopytkiem na budynek obrad. - Nie wydaje mi się by obrady dzisiaj się skończyły. Ani też, nie wydaje mi się by miało to jakieś znaczenie, gdyby miała się mylić. Kuce z wioski mogą być nam wdzięczne. Z całą pewnością dodatkowa ilość kopyt, która świetnie potrafi o siebie zadbać, będzie niezwykle cennym nabytkiem dla tej osady. Lecz gdy tylko zorientują się, że część z nas zechce odejść, całą ta wdzięczność szybko się ulotni.
- Wyy…? Zamierzacie z tą odejść, prawda?
- Nie, nie widziałam go od momentu rozpoczęcia ataku. Być może, by jeszcze lepiej wtopić się w otoczenie, zdjął z siebie całe to swoje przebranie? Nahaha, w takim bądź razie, teraz już nikt go nie odnajdzie. – Jednorożcowi zrobiło się przez moment wesoło. Procenty grzały ją w uszy, choć wcale nie wypiła dużo. Gdy w międzyczasie lepiej przyjrzała się brązowemu ogierowi, na którego teraz patrzyła, powoli ogarnęły ją przygnębiające myśl. Ciało ogiera było brudne od zaschniętej krwi, zdradzało oznaki bólu i wyczerpania, a w dodatku śmierdziało medykamentami.
Klacz zwiesiła głowę spoglądając do swojego kubeczka. Wewnątrz została tylko resztka, która przy lekkim zamieszaniu wprawiała w ruch grudy pyłu na jego dnie. Z grymasem lewitowała kubek nad ognisko, dając do ognia niewielką ilość paliwa.
Skarp, Blue. – Podniosłą wzrok patrząc po obu kucykach. – Wracając do twojego wcześniejszego pytania Sharp. – Wskazała kopytkiem na budynek obrad. - Nie wydaje mi się by obrady dzisiaj się skończyły. Ani też, nie wydaje mi się by miało to jakieś znaczenie, gdyby miała się mylić. Kuce z wioski mogą być nam wdzięczne. Z całą pewnością dodatkowa ilość kopyt, która świetnie potrafi o siebie zadbać, będzie niezwykle cennym nabytkiem dla tej osady. Lecz gdy tylko zorientują się, że część z nas zechce odejść, całą ta wdzięczność szybko się ulotni.
- Wyy…? Zamierzacie z tą odejść, prawda?