12-08-2019, 11:04
Trochę czasu minęło zanim Xander skończył liczyć swoją amunicję. Był zadowolony z wyniku nawet pomimo tego że brał udział w walce o wioskę. Potem jeszcze krótką chwilę spędził na uzupełnianiu pustych lub nadpoczętych magazynków. Zajęło mu to może parę minut a gdy skończył załadował pełne magazynki do swojego pistoletu i strzelby. - Lepiej być bezpiecznym niż żałować...- Powiedział sam do siebie. Młodzik nie miał już nic do roboty. i teraz tylko się zastanawiał co dalej. Najchętniej to by się stąd wyniósł jak najszybciej jak tylko mógł. Gdy ta myśl przechodziła mu przez głowę to zebra popatrzył w stronę palącego się ogniska przy którym bawiły się kucyki. Zgrzytnął zębami, ale sądził że powinien powiedzieć Sharpowi co zamierza.
Xander spiął mięśnie, wstał i wyszedł ze swojego ukrycia, ponownie całkowicie ubrany w swoją maskę i płaszcz. Ruszył w stronę ogniska szukając brązowego jednorożca. Kiedy go w końcu znalazł, podszedł bliżej, stając nieco z boku. - Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru tu zostawać. Za dużo tu kucyków jak na mój gust. - Powiedział wprost, swoim zwyczajowym płaskim tonem głosu. Nie bawił się w szepty, mówił z głośnością typowej rozmowy. Nie obchodziło go czy ktoś go może usłyszeć, a już na pewno nie obchodziło go co kto mógł o tym pomyśleć. - Najpewniej poczekam aż większość kucyków uśnie albo pospija się do nieprzytomności i wtedy ruszę z powrotem na pustkowia. Mówiąc szczerzę to tam czuję się bezpieczniej niż tutaj. - Powiedział kiwając głową w stronę otwartej przestrzeni zalanej teraz przez mrok nocy. Czekał już tylko na odpowiedź, wciąż trzymając się w stanie gotowości na wszystko.
Xander spiął mięśnie, wstał i wyszedł ze swojego ukrycia, ponownie całkowicie ubrany w swoją maskę i płaszcz. Ruszył w stronę ogniska szukając brązowego jednorożca. Kiedy go w końcu znalazł, podszedł bliżej, stając nieco z boku. - Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru tu zostawać. Za dużo tu kucyków jak na mój gust. - Powiedział wprost, swoim zwyczajowym płaskim tonem głosu. Nie bawił się w szepty, mówił z głośnością typowej rozmowy. Nie obchodziło go czy ktoś go może usłyszeć, a już na pewno nie obchodziło go co kto mógł o tym pomyśleć. - Najpewniej poczekam aż większość kucyków uśnie albo pospija się do nieprzytomności i wtedy ruszę z powrotem na pustkowia. Mówiąc szczerzę to tam czuję się bezpieczniej niż tutaj. - Powiedział kiwając głową w stronę otwartej przestrzeni zalanej teraz przez mrok nocy. Czekał już tylko na odpowiedź, wciąż trzymając się w stanie gotowości na wszystko.