Starweave przewróciła oczami, wyraźnie rozgoryczona słowami ogier. [i]”Naprawdę nie mam na to czasu.”[/i} Podeszła zdecydowanie bliżej zielonobrązowego kuca, znacznie ograniczając jego pole widzenia. Teraz jedyne na co mógł on patrzeć była właśnie ona. Skupiła na nim swój wzrok. Na jej pyszczku dominowała pewność siebie, a w oczach żywa iskra, którą to rzadko można było zobaczyć wśród klaczy na tym brutalnym świecie.
- Posłuchaj mnie. – Powiedziała zniżając ton swojego głosu. - Mam za sobą naprawdę długą i paskudną podróż. A kiedy mówię ci, że był on naprawdę długa, to mam na myśli cholernie grubą książkę, która ma jakieś sto dwadzieścia dziewięć rozdziałów! Nawet nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić przez co przeszłam! Musiałam znosić monotonie! Musiałam znosić chore towarzystwo, poronione pomysły, wybuchowe szkatułki, uparte klacze, napalone klacze, kompletny brak organizacji, skrzynie niespodzianki, hippisów, trudne rozmowy psychologiczne, depresje, załamania nerwowe i Celestja wie co jeszcze! A to wszystko zaczęło się w karawanie. TEJ samej zdziesiątkowanej karawanie, zaatakowanej przez wasze kuce. Kuce które piły samogon, którego naważyli im te bandziory. I gdyby nie MY, to ty też byś teraz popijał tą samą kupę gówna, siedząc z zadem prawdopodobnie w jakiejś klatce, a nie tutaj.
- Dlatego jak mówię, że chce prawdziwy alkohol, to ma być kurwa jego mać alkohol! A nie jakiś tam szczoch po którym rano wyleci mi wątroba razem z wymiocinami!
- Posłuchaj mnie. – Powiedziała zniżając ton swojego głosu. - Mam za sobą naprawdę długą i paskudną podróż. A kiedy mówię ci, że był on naprawdę długa, to mam na myśli cholernie grubą książkę, która ma jakieś sto dwadzieścia dziewięć rozdziałów! Nawet nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić przez co przeszłam! Musiałam znosić monotonie! Musiałam znosić chore towarzystwo, poronione pomysły, wybuchowe szkatułki, uparte klacze, napalone klacze, kompletny brak organizacji, skrzynie niespodzianki, hippisów, trudne rozmowy psychologiczne, depresje, załamania nerwowe i Celestja wie co jeszcze! A to wszystko zaczęło się w karawanie. TEJ samej zdziesiątkowanej karawanie, zaatakowanej przez wasze kuce. Kuce które piły samogon, którego naważyli im te bandziory. I gdyby nie MY, to ty też byś teraz popijał tą samą kupę gówna, siedząc z zadem prawdopodobnie w jakiejś klatce, a nie tutaj.
- Dlatego jak mówię, że chce prawdziwy alkohol, to ma być kurwa jego mać alkohol! A nie jakiś tam szczoch po którym rano wyleci mi wątroba razem z wymiocinami!