18-09-2019, 23:06
Xander umiejscowił się w pewnej odległości za kucykami, jednakże jego pozycja nie pozwoliła mu zobaczyć przez drzwi do środka szopy. Dopiero po podejściu mógł zobaczyć dalsze drzwi i lekko poruszające się światło w tunelu za nimi.
***
Latarka PipBucka rozświetliła wnętrze. Tunel miał postać rampy o szerokości około trzech metrów, opadającej pod lekkim kątem. Sharp mruknął coś pod nosem, przechodząc przez drzwi zaraz za Blue i starszą klaczą. Tunel był na tyle długi, że nie było widać końca.
- Drzwi są ten, tam, no - starsza machnęła kopytem na tunel przed nimi - na dole - dodała, jakby wymagało to większej ilości wyjaśnień.
Schodząc dalej w czeluści pod wzgórzem, Sharp nie mógł przestać myśleć o tym, ile ton ziemi, gruzu, i tego pokręconego szkieletu konstrukcji nad nimi obciąża ten dwustuletni beton. Medyk nie przepadał za podziemiami, zwłaszcza przedwojennymi. Nigdy nic dobrego nie wynikało z włażenia w te miejsca. Większość była po prostu grobowcami. Obecnymi, lub przyszłymi, dla wszelkich idiotów pchających w nie nosy. Na przykład takich jak my, pomyślał.
Po krótkiej chwili, która jednak dłużyła się niewspółmiernie, dotarli do końca tunelu, poszerzającego się nieznacznie w miejscu, gdzie pochylnia przeradzała się w płaską podłogę. Światło PipBucka Blue bladym blaskiem rozświetliło drzwi znajdujące się na jego końcu. Pojedyncze źródło światła przerodziło wypukłości na drzwiach w różne przeraźliwe kształty. Oczom zebranych ukazał się kształt starego terminala, znajdujący się tuż obok drzwi, jednak nikt nie poświęcił mu wiele uwagi, raczej czekając z zapartym tchem na to, co znajdowało się powyżej. W końcu, po oczekiwaniu które ponownie, wydawało się ciągnąć godzinami, światło padło na logo znajdujące się na środku drzwi.
Sharp westchnął ciężko. Logo, pokazujące miecz przecinający koła zębate w obrębie jabłka, było niczym głaz z serca. Nad logiem, lekko łuszczący się, biały napis informował piśmienne kucyki o tym, co chciały wiedzieć.
“Ministerstwo Technologii
051/388C”.
***
Latarka PipBucka rozświetliła wnętrze. Tunel miał postać rampy o szerokości około trzech metrów, opadającej pod lekkim kątem. Sharp mruknął coś pod nosem, przechodząc przez drzwi zaraz za Blue i starszą klaczą. Tunel był na tyle długi, że nie było widać końca.
- Drzwi są ten, tam, no - starsza machnęła kopytem na tunel przed nimi - na dole - dodała, jakby wymagało to większej ilości wyjaśnień.
Schodząc dalej w czeluści pod wzgórzem, Sharp nie mógł przestać myśleć o tym, ile ton ziemi, gruzu, i tego pokręconego szkieletu konstrukcji nad nimi obciąża ten dwustuletni beton. Medyk nie przepadał za podziemiami, zwłaszcza przedwojennymi. Nigdy nic dobrego nie wynikało z włażenia w te miejsca. Większość była po prostu grobowcami. Obecnymi, lub przyszłymi, dla wszelkich idiotów pchających w nie nosy. Na przykład takich jak my, pomyślał.
Po krótkiej chwili, która jednak dłużyła się niewspółmiernie, dotarli do końca tunelu, poszerzającego się nieznacznie w miejscu, gdzie pochylnia przeradzała się w płaską podłogę. Światło PipBucka Blue bladym blaskiem rozświetliło drzwi znajdujące się na jego końcu. Pojedyncze źródło światła przerodziło wypukłości na drzwiach w różne przeraźliwe kształty. Oczom zebranych ukazał się kształt starego terminala, znajdujący się tuż obok drzwi, jednak nikt nie poświęcił mu wiele uwagi, raczej czekając z zapartym tchem na to, co znajdowało się powyżej. W końcu, po oczekiwaniu które ponownie, wydawało się ciągnąć godzinami, światło padło na logo znajdujące się na środku drzwi.
Sharp westchnął ciężko. Logo, pokazujące miecz przecinający koła zębate w obrębie jabłka, było niczym głaz z serca. Nad logiem, lekko łuszczący się, biały napis informował piśmienne kucyki o tym, co chciały wiedzieć.
“Ministerstwo Technologii
051/388C”.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.