12-10-2019, 03:02
Starweave nareszcie odnalazła swoją broń w jednym z juków. Zapomniała już, że poddała ją podstawowym zabiegom konserwacyjnym i to niedługo po tym, jak atmosfera w wiosce się ustabilizowała. Owe zabiegi to w gruncie czyszczenie, bo o samym uzbrojenia klacz wiedziała niewiele. Jej broń była jedną z prostszych jakie można było spotkać na pustkowiach. Standardowy, metalicznie szary, pistolet maszynowy 10mm. Jego pyszczkojeść została wymontowana, a mechanizm spustowy został w odpowiednim miejscu, posmarowany lakierem zmieszanym z pyłem po klejnotach. Starweave była jednorożcem, zabieg ten miał zapewnić jej bardziej intuicyjną obsługę. Trzymając broń w polu telekinetycznym, mogła dzięki temu z łatwością wyczuć posmarowany element. Również ogólne smarowanie zostało wymienione na półmagiczno-syntetyczne, zapewniając lepszą ochronę przed zacinaniem. Wbudowany został także specjalny kryształ, który miał za zadanie zmniejszyć odrzut, oraz stabilizować temperaturę przy dłuższym ostrzale. Klaczy jednak się wydawało, że kuc, który jej instalował ten kryształ, zrobił ją w przysłowiowego konia, gdyż jak to później stwierdziła, żadna wyczuwalna energia magiczna od tego kryształu nie biła.
Spojrzała na SMG, które wcześniej dokładnie odpiaszczyła i wypolerowała. Wciąż było brudne jak wszystko inne dookoła, lecz w słabym świetle nie było wiele więcej widać. Sama broń wydawała się być w dobrym stanie. Możliwe że miał na to wpływ fakt, iż klacz rzadko kiedy go używała. SMG było dość dziwnym wyborem. Za małe i za duże. Za małe, za słabe i zbyt niecelne by mogło uczestniczyć w prawdziwej strzelaninie, nadrabiało wady swoją szybkostrzelnością. Ale również za duże jak na standardy handlarzy, którzy to preferowali broń krótką, łatwą w ukryciu, zawsze blisko siebie niemal tuż pod kopytem, taką jak pistolety i rewolwery.
Sprawdziła komorę, zamek, blokadę, umieściła magazynek i przeładowała. Perspektywa użycia pistoletu maszynowego w małym zamkniętym pomieszczeniu wydawał się dla niej fenomenalna. Zawsze przynosiło to najlepsze rezultaty, kiedy to trzeba było wyciągnąć broń podczas negocjacji. Wtedy to wzrok oponentów najczęściej jako pierwszy padał właśnie na jej spluwę. Na szczęście dla niej, były to tylko negocjacje i na tym zazwyczaj się kończyło. Tym razem klacz jednorożca nie miała żadnych złudzeń. Roboty się jej na pewno nie przestraszą, a standardowa amunicja półpłaszczowa nie miała szans ze stalowymi płytami.
Spojrzała niepewnie po swoich towarzyszach gotowa do walki, po czym chwilę wpatrywała się w głęboką ciemną czerń, którą odsłoniły otwarte wrota. Anie jej się śniło gdziekolwiek się dalej ruszać.
- Co się samo uruchomiło to też samo się w końcu wyłączy. Zobaczyliście co chcieliście zobaczyć? Bo ja chcę żyć. – Przesuwając się trochę bliżej w stronę Blue, klacz obniżyła ton mówiąc dalej. – Ostatnią rzeczą jaką tu potrzeba jest abyśmy wszyscy tam wleźli i po włączali jeszcze więcej czegoś. Najpierw trzeba sprawdzić w jakim stanie są systemy bezpieczeństwa, ewentualnie sprawować je wyłączyć. Blue. Jeśli ktoś ma tam iść to tylko ty. I tylko pod warunkiem, że naprawdę wiesz co robisz. – Powiedziała, wycofując się powoli dalej i chowając za zadem Sharpa.
Spojrzała na SMG, które wcześniej dokładnie odpiaszczyła i wypolerowała. Wciąż było brudne jak wszystko inne dookoła, lecz w słabym świetle nie było wiele więcej widać. Sama broń wydawała się być w dobrym stanie. Możliwe że miał na to wpływ fakt, iż klacz rzadko kiedy go używała. SMG było dość dziwnym wyborem. Za małe i za duże. Za małe, za słabe i zbyt niecelne by mogło uczestniczyć w prawdziwej strzelaninie, nadrabiało wady swoją szybkostrzelnością. Ale również za duże jak na standardy handlarzy, którzy to preferowali broń krótką, łatwą w ukryciu, zawsze blisko siebie niemal tuż pod kopytem, taką jak pistolety i rewolwery.
Sprawdziła komorę, zamek, blokadę, umieściła magazynek i przeładowała. Perspektywa użycia pistoletu maszynowego w małym zamkniętym pomieszczeniu wydawał się dla niej fenomenalna. Zawsze przynosiło to najlepsze rezultaty, kiedy to trzeba było wyciągnąć broń podczas negocjacji. Wtedy to wzrok oponentów najczęściej jako pierwszy padał właśnie na jej spluwę. Na szczęście dla niej, były to tylko negocjacje i na tym zazwyczaj się kończyło. Tym razem klacz jednorożca nie miała żadnych złudzeń. Roboty się jej na pewno nie przestraszą, a standardowa amunicja półpłaszczowa nie miała szans ze stalowymi płytami.
Spojrzała niepewnie po swoich towarzyszach gotowa do walki, po czym chwilę wpatrywała się w głęboką ciemną czerń, którą odsłoniły otwarte wrota. Anie jej się śniło gdziekolwiek się dalej ruszać.
- Co się samo uruchomiło to też samo się w końcu wyłączy. Zobaczyliście co chcieliście zobaczyć? Bo ja chcę żyć. – Przesuwając się trochę bliżej w stronę Blue, klacz obniżyła ton mówiąc dalej. – Ostatnią rzeczą jaką tu potrzeba jest abyśmy wszyscy tam wleźli i po włączali jeszcze więcej czegoś. Najpierw trzeba sprawdzić w jakim stanie są systemy bezpieczeństwa, ewentualnie sprawować je wyłączyć. Blue. Jeśli ktoś ma tam iść to tylko ty. I tylko pod warunkiem, że naprawdę wiesz co robisz. – Powiedziała, wycofując się powoli dalej i chowając za zadem Sharpa.