18-11-2019, 23:12
Medyk zamrugał tylko, patrząc na otwierające się drzwi. Czyli w tym cholerstwie było jakieś co... upoważnienie? Legitymacja? No w jakiś sposób ten komputerek dogadał się najpierw z tamtymi drzwiami, a teraz z tymi. Odstawiając takie dywagacje na bok, ogier wszedł do środka, najpierw testując kopytem, czy winda jest stabilna. Gdy to robił, Star bezceremonialnie przeparadowała obok niego. Jednoróg pokręcił głową i wszedł do windy. Nie podobały mu się takie zamknięte przestrzenie, ale co niby miał z tym zrobić?
Już niedługo, wszystkie kuce znalazły się w windzie. Oprócz starszej klaczy, która zatrzymała się przed metalowym pudłem.
- No nie, do tego nie wchodzę, poczekam tu na was! - stwierdziła. Medyk pokiwał głową. Jeżeli na dole czeka ich coś niebezpiecznego, lokalna stanowiłaby tylko wielki cel i problem, niezależnie od jej odwagi.
- No to jedziemy - mruknął pod nosem, wciskając strzałkę w dół kopytem na panelu obok niego.
Drzwi windy zamknęły się dość cicho, czego jednak nie można było powiedzieć o ruchu samej kabiny. Skrzypiała ona przeraźliwie i niepokojąco, a światło w niej zamrugało gdy zatrzymała się w dole zaledwie kilkanaście sekund później.
Ogier przygotował swoją broń, obserwując kreskę na zaklęciu gdy drzwi się otwarły. Przed grupą widniała słabo oświetlona żółtym światłem hala wyglądająca na magazynową. W równych rzędach stały w niej skrzynki z przeróżnymi oznaczeniami, ledwo widocznymi z tej odległości. Po prawej stronie znajdowała się ściana, zaś po lewej musiała być reszta pomieszczenia, aktualnie niewidoczna.
- Proszę o identyfikację - metaliczny głos maszyny rozległ się po pomieszczeniu razem z głuchym odgłosem metalu uderzającego o metal, jakby w prędkości kroków. Kierunek dokładnie pokrywał się z kreską na EFSie.
***
Starsza klacz, wbrew temu co powiedziała, najwyraźniej nie miała zamiaru czekać.
- Rwa mać, zimno tu - skomentowała krótko, po czym odwróciła się z powrotem w kierunku przejścia, mamrocząc pod nosem coś o alkoholu i kocykach... i kierując się w stronę ukrywającego się Xandera.
Już niedługo, wszystkie kuce znalazły się w windzie. Oprócz starszej klaczy, która zatrzymała się przed metalowym pudłem.
- No nie, do tego nie wchodzę, poczekam tu na was! - stwierdziła. Medyk pokiwał głową. Jeżeli na dole czeka ich coś niebezpiecznego, lokalna stanowiłaby tylko wielki cel i problem, niezależnie od jej odwagi.
- No to jedziemy - mruknął pod nosem, wciskając strzałkę w dół kopytem na panelu obok niego.
Drzwi windy zamknęły się dość cicho, czego jednak nie można było powiedzieć o ruchu samej kabiny. Skrzypiała ona przeraźliwie i niepokojąco, a światło w niej zamrugało gdy zatrzymała się w dole zaledwie kilkanaście sekund później.
Ogier przygotował swoją broń, obserwując kreskę na zaklęciu gdy drzwi się otwarły. Przed grupą widniała słabo oświetlona żółtym światłem hala wyglądająca na magazynową. W równych rzędach stały w niej skrzynki z przeróżnymi oznaczeniami, ledwo widocznymi z tej odległości. Po prawej stronie znajdowała się ściana, zaś po lewej musiała być reszta pomieszczenia, aktualnie niewidoczna.
- Proszę o identyfikację - metaliczny głos maszyny rozległ się po pomieszczeniu razem z głuchym odgłosem metalu uderzającego o metal, jakby w prędkości kroków. Kierunek dokładnie pokrywał się z kreską na EFSie.
***
Starsza klacz, wbrew temu co powiedziała, najwyraźniej nie miała zamiaru czekać.
- Rwa mać, zimno tu - skomentowała krótko, po czym odwróciła się z powrotem w kierunku przejścia, mamrocząc pod nosem coś o alkoholu i kocykach... i kierując się w stronę ukrywającego się Xandera.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.