Stare szkło rozsypało się pod wpływem kopniaka Xandera. Zebra uśmiechnął się słysząć dźwięczny brzęk. Jednak gdy poczuł nagłe szarpnięcie to zesztywniał. "Proszę, tylko żebym się znowu nie musiał szyć. Rany po szkle goją się strasznie hujowo." Nagle z jego myśli wyrwały go słowa starszej klacz. - Huh...? - Popatrzł na swój bok i zobaczył wielkie rozcięcie, pokazujące pół jego boku. - Kurwa... - Dopiero po sekundzie zauważył że wrota którymi wszedł zaczęły się zamykać. - Zajebiście... Jeszcze lepiej... -
Młody ogier wziął głęboki oddech dla uspokojenia i zaczął ściągać z siebie swój płaszcz i hokejową maskę. - To mi się już nie przyda... - Westchnął chowając swoje przebranie do juków. - Wygląda na to że pech chciał się odegrać od razu. - Gdy Xander wszystko schował, to popatrzył chłodnym wzrokiem na starszą klacz. - Ano zebra. Musimy mieć przez to jakiś problem? - Zapytał oschle, bacznie obserwując kucyka ziemnego.
Kątem oka jednak zerkał co jakiś czas na pokój strażniczy za nim, sprawdzając czy niema za nim żadnego zagrożenia.
Młody ogier wziął głęboki oddech dla uspokojenia i zaczął ściągać z siebie swój płaszcz i hokejową maskę. - To mi się już nie przyda... - Westchnął chowając swoje przebranie do juków. - Wygląda na to że pech chciał się odegrać od razu. - Gdy Xander wszystko schował, to popatrzył chłodnym wzrokiem na starszą klacz. - Ano zebra. Musimy mieć przez to jakiś problem? - Zapytał oschle, bacznie obserwując kucyka ziemnego.
Kątem oka jednak zerkał co jakiś czas na pokój strażniczy za nim, sprawdzając czy niema za nim żadnego zagrożenia.