02-03-2020, 22:06
Sharp odsunął się tylko na bok, sprawdzając czy jego broń jest załadowana. Pięknie, kurwa, pięknie. Jego magia była tak wypalona, że nawet trzymanie broni w gotowości było problemem, jeżeli cokolwiek się tu komukolwiek stanie to pozostanie szyć samą lewitacją, bez nawet zaklęć znieczulających… Ogier otrząsnął się, skupiając się na upierdliwym robocie. Jego zmęczenie nie pomagało w tym wszystkim.
- Papa-01. Jednostki wrogie wykryte wewnątrz obiektu. Kwarantanna obiektu i raport dowódcy załogi - odpowiedział robot. Sharp zaklął pod nosem. Gdyby to oni byli jednostkami wrogimi, już by nie żyli. Czyli w środku było coś oprócz nich.
- Czy wróg jest organiczny? - zapytał się medyk.
- Potwierdzam. - jedyną odpowiedzią na ostatnie słowo robota był odgłos wprowadzania pocisku do komory w strzelbie medyka.
Ogier ledwo zarejestrował panikująca handlarkę, otoczoną teraz magiczną barierą. Jego umysł skupił się na bieżących zagrożeniach, nie na przestraszonej klaczy, której przecież jeszcze nic nie było.
***
- A co mnie to tam… - skomentowała starsza klacz, usadawiając zad na korytarzu zaraz poza obszarem pokrytym odłamkami szkła.
- Rób pan co tam chcesz - wymamrotała po chwili, po czym zapytała - Masz może trochę wódki?
Ciemne pomieszczenie za szybą, oświetlone tylko małymi lampkami stojącego pod ścianą terminala, wyglądało na małą stróżówkę ochrony. Znajdowało się w niej kilka szafek i niewielkich rozmiarów sejf, a na jego końcu znajdowały się małe, wąskie drzwi, prowadzące gdzieś głębiej w podziemną instalację. Na biurku obok terminala znajdowała się sterta dokumentów, wręcz nienaturalnie równo ułożona jak na standardy przedwojennych konstrukcji, jednakże z tej odległości w tym świetle Xander nie był w stanie nawet dojrzeć loga na górze dokumentów, co dopiero tekstu.
- Papa-01. Jednostki wrogie wykryte wewnątrz obiektu. Kwarantanna obiektu i raport dowódcy załogi - odpowiedział robot. Sharp zaklął pod nosem. Gdyby to oni byli jednostkami wrogimi, już by nie żyli. Czyli w środku było coś oprócz nich.
- Czy wróg jest organiczny? - zapytał się medyk.
- Potwierdzam. - jedyną odpowiedzią na ostatnie słowo robota był odgłos wprowadzania pocisku do komory w strzelbie medyka.
Ogier ledwo zarejestrował panikująca handlarkę, otoczoną teraz magiczną barierą. Jego umysł skupił się na bieżących zagrożeniach, nie na przestraszonej klaczy, której przecież jeszcze nic nie było.
***
- A co mnie to tam… - skomentowała starsza klacz, usadawiając zad na korytarzu zaraz poza obszarem pokrytym odłamkami szkła.
- Rób pan co tam chcesz - wymamrotała po chwili, po czym zapytała - Masz może trochę wódki?
Ciemne pomieszczenie za szybą, oświetlone tylko małymi lampkami stojącego pod ścianą terminala, wyglądało na małą stróżówkę ochrony. Znajdowało się w niej kilka szafek i niewielkich rozmiarów sejf, a na jego końcu znajdowały się małe, wąskie drzwi, prowadzące gdzieś głębiej w podziemną instalację. Na biurku obok terminala znajdowała się sterta dokumentów, wręcz nienaturalnie równo ułożona jak na standardy przedwojennych konstrukcji, jednakże z tej odległości w tym świetle Xander nie był w stanie nawet dojrzeć loga na górze dokumentów, co dopiero tekstu.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.