Starweave grunt zawalił się pod kopytami. Po tych wszystkich dniach spędzonych na Pustkowiach, ostatecznie skończyła gdzieś pod ziemią, zamknięta razem z zebrą. Cholerstwo było odpowiedzialne za kataklizm całej dumnej niegdyś kucykowej nacji. Zebry były odpowiedzialne za klątwy i uroki. Parały się czarną magią, robiły totemy z kucyków, oraz ważyły przeróżne, złowieszcze eliksiry. Prawdopodobnie to wszystko działo się właśnie teraz, tu pod ziemią. Schronie pełnym zebr, czekających tylko na odpowiedni moment, by wsadzić do kotła niczego nieświadomych mieszkańców wioski.
Zebra przemówiła kuczym głosem. jak gdyby nigdy nic chwile potem dostała koc od Blue. Czy oni go ukrywali? Czy oni służą tej zebrze? Czy może są pod wpływem jej uroku? Czy ona sama również tak skończy? Czy to był główny powód odbicia osady? Myśli te kotłowały się w głowie jednorożca, niczym wodospad walący o gołe skały. „Nie. Oni nie wiedzą. Oni nie wiedzą co robią, z czym mają odczynienia.” Powtarzała sobie, gdy w końcu zdała sobie sprawę, że kucyki powierzchniowe nie odebrały przecież podstawowej wiedzy, która zawarta była w materiałach edukacyjnych Ministerstwa Morale. A jednak, wydawało jej się, że legendarne zło jest powszechnie znane na Pustkowiach.
- Nie Blue! – Krzyknęła, odpychając gwałtownie od siebie klacz. Po czym wrzasnęła w stronę młodzika z kocem. - Czeka cię coś o wiele gorszego niż zgraja robotów ty ty, ty zebro! –
– Nie wiecie co robicie! To jest przecież zebra! Prawdziwa cholerna zebra! Ja pierdole! One są okrutne i śmiertelnie niebezpieczne. Cholerstwo przerobi nas wszystkich na wisiorki z kości. Sharp uważaj, odsuń się od niej! – Krzyczała, rzucając głową na lewo i prawo.
– Rain! – Wrzasnęła w stronę drzwi, do klaczy którą bez namysłu obrała sobie za sojuszniczkę w tym nagłym przewrocie akcji, zakładając oczywiście z góry, niech Luna dopomoże i niech tak będzie, że nie ma ona z tym wszystkim nic wspólnego. – Słodka dupa Celestji! Rain! Tu jest zebra! – Róg jednorożca rozbłysnął po tych słowach, a pod jej płaszczem pojawiła się poświata. Star dobyła swoją broń.
Zebra przemówiła kuczym głosem. jak gdyby nigdy nic chwile potem dostała koc od Blue. Czy oni go ukrywali? Czy oni służą tej zebrze? Czy może są pod wpływem jej uroku? Czy ona sama również tak skończy? Czy to był główny powód odbicia osady? Myśli te kotłowały się w głowie jednorożca, niczym wodospad walący o gołe skały. „Nie. Oni nie wiedzą. Oni nie wiedzą co robią, z czym mają odczynienia.” Powtarzała sobie, gdy w końcu zdała sobie sprawę, że kucyki powierzchniowe nie odebrały przecież podstawowej wiedzy, która zawarta była w materiałach edukacyjnych Ministerstwa Morale. A jednak, wydawało jej się, że legendarne zło jest powszechnie znane na Pustkowiach.
- Nie Blue! – Krzyknęła, odpychając gwałtownie od siebie klacz. Po czym wrzasnęła w stronę młodzika z kocem. - Czeka cię coś o wiele gorszego niż zgraja robotów ty ty, ty zebro! –
– Nie wiecie co robicie! To jest przecież zebra! Prawdziwa cholerna zebra! Ja pierdole! One są okrutne i śmiertelnie niebezpieczne. Cholerstwo przerobi nas wszystkich na wisiorki z kości. Sharp uważaj, odsuń się od niej! – Krzyczała, rzucając głową na lewo i prawo.
– Rain! – Wrzasnęła w stronę drzwi, do klaczy którą bez namysłu obrała sobie za sojuszniczkę w tym nagłym przewrocie akcji, zakładając oczywiście z góry, niech Luna dopomoże i niech tak będzie, że nie ma ona z tym wszystkim nic wspólnego. – Słodka dupa Celestji! Rain! Tu jest zebra! – Róg jednorożca rozbłysnął po tych słowach, a pod jej płaszczem pojawiła się poświata. Star dobyła swoją broń.