17-04-2020, 16:37
Fala ulgi rozeszła się po ciele medyka, zderzając się z falą bólu. Jednorożec zamknął oczy, kładąc głowę na podłodze i wzdychając ciężko.
Med-X było paskudztwem. Każdy medyk to wiedział. Zapewniało sztuczne poczucie ulgi, bezpieczeństwa, i było bardziej uzależniające niż większość narkotyków. Było w rzeczy samej narkotykiem. Ale w takich sytuacjach było też niezastąpione. Jeżeli dobrze pójdzie, to zanim efekt się wyczerpie, ból powinien trochę zmaleć…
W tym momencie ból w jego głowie eksplodował na nowo, gdy w ciasnym schronie po raz kolejny rozległ się huk wystrzałów. Tym razem, na jednym huku nie poprzestało, gdy Rain i Xander wyładowali wszystko co mieli w robota. Sharp zakrył uszy kopytami. W jego głowie przelotnie pojawiła się myśl, że nawet trochę współczuł Star, która pewnie wszystko dalej słyszała jeżeli tak jak myślał, nie rzucił zaklęcia z pełną mocą, a nie mogła się w żaden sposób obronić.
Protektron nie był robotem liniowym. Sprzęt, choć zmodyfikowany i uzbrojony dla potrzeb militarnych, został zaprojektowany przede wszystkim z myślą o zastosowaniach cywilnych. Dlatego też, konstruktorzy, w całej swej wiedzy i mądrości, nie przewidzieli odporności na ostrzał w projekcie. Wojskowi specjaliści, którzy zdecydowali się w tego typu schronie umieścić ten egzemplarz, byli tego świadomi, dlatego też modyfikacje objęły dodatkowy pancerz z przodu obudowy.
Nie zaszły jednak wystarczająco daleko, aby objąć redundancję systemów czy chociażby przesunięcie krytycznych systemów. W wersji cywilnej, znajdowały się one z przodu, aby uprościć dostęp serwisowy do nich bez wyjmowania robota ze stacji dokującej.
Pierwsza breneka, dobrze wycelowana ze strzelby Xandera, trafiła robota prosto w środek “klatki piersiowej”. Pancerz zrobił co mógł, ale nie mógł powstrzymać ciężkiego kawałka ołowiu. Pocisk wdarł się do wnętrza puszki, rozszarpując obwody, płytki, lampy i przewody jak papier. Nie wystarczyło to jednak do całkowitej dezaktywacji jednostki. W tym pomogły za to kolejne pociski. Rewolwer, kaliber .357, choć bardziej kompaktowy i nie tak silny jak strzelba, też nie był zabawką.
Adrenalina i brak przyzwyczajenia do strzelania z broni z pyszczka zrobiły jednak swoje. Pierwszy pocisk przebił korpus, jednak nie uszkodził wiele, drugi zaś poszedł prosto w nogę robota, przebijając ją na wylot i doprowadzając do przyklęknięcia maszyny. To, co wydawało się dobrym uszkodzeniem, doprowadziło do wycelowania działka robota prosto w pyszczek Xandera… akurat w momencie, kiedy ciężki śrut uderzył w łeb robota.
Głowa, siłą rzeczy, nie miała miejsca na pancerz. Była ona zestawem czujników i sygnalizatorów, mieściła także głośniki i mikrofony pozwalające na funkcjonowanie interfejsu głosowego. W projekcie cywilnym nie przewidziano zapasowych czujników w innych częściach ciała. Śrut ze strzelby rozdarł zdecydowaną większość z nich na kawałki, pozbawiając robota wzroku, słuchu, i mowy.
Nie pozbawił go jednak EFSa. Silnik działka zaczął przesuwać się w stronę dwójki gdy lufa plunęłą ogniem, posyłając pierwszy pocisk w ścianę za nimi. Za pierwszym pociskiem poszedł drugi. Robot najwyraźniej zdecydował się pokryć całe pomieszczenie ogniem. Tylko kolejne trafienia z rewolweru Rain, które doprowadziły do kolejnych zmian w pozycji i uszkodzeń maszyny, cudem ocaliły Blue przed nowym zestawem markowych ran postrzałowych.
Po takim ostrzale, grzmot kolejnej breneki z Zebrzej strzelby był już formalnością. Robot, którego przód przypominał teraz bardziej metalowe confetti, runął z hukiem na podłogę. Pomieszczenie pełne było dymu, zarówno od wystrzałów, jak i dymiących elementów maszyny, która jeszcze przed chwilą była dla zebranych śmiertelnym zagrożeniem. Zapach prochu zmieszał się ze smrodem palonej elektroniki.
Sharp zamrugał, zdejmując uszy z kopyt i, jak przez mgłę, próbując dojrzeć Blue. Zmusił się do podniesienia łba i spojrzenia na nią. Ból zanikał, ale wraz z nim odpływał cały świat. Gdy tylko upewnił się, że niebieskiej nic nie jest, jego łeb łagodnie, ale szybko opadł z powrotem na podłogę.
Med-X było paskudztwem. Każdy medyk to wiedział. Zapewniało sztuczne poczucie ulgi, bezpieczeństwa, i było bardziej uzależniające niż większość narkotyków. Było w rzeczy samej narkotykiem. Ale w takich sytuacjach było też niezastąpione. Jeżeli dobrze pójdzie, to zanim efekt się wyczerpie, ból powinien trochę zmaleć…
W tym momencie ból w jego głowie eksplodował na nowo, gdy w ciasnym schronie po raz kolejny rozległ się huk wystrzałów. Tym razem, na jednym huku nie poprzestało, gdy Rain i Xander wyładowali wszystko co mieli w robota. Sharp zakrył uszy kopytami. W jego głowie przelotnie pojawiła się myśl, że nawet trochę współczuł Star, która pewnie wszystko dalej słyszała jeżeli tak jak myślał, nie rzucił zaklęcia z pełną mocą, a nie mogła się w żaden sposób obronić.
Protektron nie był robotem liniowym. Sprzęt, choć zmodyfikowany i uzbrojony dla potrzeb militarnych, został zaprojektowany przede wszystkim z myślą o zastosowaniach cywilnych. Dlatego też, konstruktorzy, w całej swej wiedzy i mądrości, nie przewidzieli odporności na ostrzał w projekcie. Wojskowi specjaliści, którzy zdecydowali się w tego typu schronie umieścić ten egzemplarz, byli tego świadomi, dlatego też modyfikacje objęły dodatkowy pancerz z przodu obudowy.
Nie zaszły jednak wystarczająco daleko, aby objąć redundancję systemów czy chociażby przesunięcie krytycznych systemów. W wersji cywilnej, znajdowały się one z przodu, aby uprościć dostęp serwisowy do nich bez wyjmowania robota ze stacji dokującej.
Pierwsza breneka, dobrze wycelowana ze strzelby Xandera, trafiła robota prosto w środek “klatki piersiowej”. Pancerz zrobił co mógł, ale nie mógł powstrzymać ciężkiego kawałka ołowiu. Pocisk wdarł się do wnętrza puszki, rozszarpując obwody, płytki, lampy i przewody jak papier. Nie wystarczyło to jednak do całkowitej dezaktywacji jednostki. W tym pomogły za to kolejne pociski. Rewolwer, kaliber .357, choć bardziej kompaktowy i nie tak silny jak strzelba, też nie był zabawką.
Adrenalina i brak przyzwyczajenia do strzelania z broni z pyszczka zrobiły jednak swoje. Pierwszy pocisk przebił korpus, jednak nie uszkodził wiele, drugi zaś poszedł prosto w nogę robota, przebijając ją na wylot i doprowadzając do przyklęknięcia maszyny. To, co wydawało się dobrym uszkodzeniem, doprowadziło do wycelowania działka robota prosto w pyszczek Xandera… akurat w momencie, kiedy ciężki śrut uderzył w łeb robota.
Głowa, siłą rzeczy, nie miała miejsca na pancerz. Była ona zestawem czujników i sygnalizatorów, mieściła także głośniki i mikrofony pozwalające na funkcjonowanie interfejsu głosowego. W projekcie cywilnym nie przewidziano zapasowych czujników w innych częściach ciała. Śrut ze strzelby rozdarł zdecydowaną większość z nich na kawałki, pozbawiając robota wzroku, słuchu, i mowy.
Nie pozbawił go jednak EFSa. Silnik działka zaczął przesuwać się w stronę dwójki gdy lufa plunęłą ogniem, posyłając pierwszy pocisk w ścianę za nimi. Za pierwszym pociskiem poszedł drugi. Robot najwyraźniej zdecydował się pokryć całe pomieszczenie ogniem. Tylko kolejne trafienia z rewolweru Rain, które doprowadziły do kolejnych zmian w pozycji i uszkodzeń maszyny, cudem ocaliły Blue przed nowym zestawem markowych ran postrzałowych.
Po takim ostrzale, grzmot kolejnej breneki z Zebrzej strzelby był już formalnością. Robot, którego przód przypominał teraz bardziej metalowe confetti, runął z hukiem na podłogę. Pomieszczenie pełne było dymu, zarówno od wystrzałów, jak i dymiących elementów maszyny, która jeszcze przed chwilą była dla zebranych śmiertelnym zagrożeniem. Zapach prochu zmieszał się ze smrodem palonej elektroniki.
Sharp zamrugał, zdejmując uszy z kopyt i, jak przez mgłę, próbując dojrzeć Blue. Zmusił się do podniesienia łba i spojrzenia na nią. Ból zanikał, ale wraz z nim odpływał cały świat. Gdy tylko upewnił się, że niebieskiej nic nie jest, jego łeb łagodnie, ale szybko opadł z powrotem na podłogę.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.