Blue przytuliła się mocniej do Sharpa walcząc z bólem który przezywał jej całe ciało. Trwało to chwilę a gdy ból zmalał do poziomu przy którym mogła to chodź trochę znieść, podniosła ona się do góry i szybko wyrwała wtyczkę z terminala. Opadając z powrotem na podłogę, leżała ona tak przez chwilę, aż ostatnie oznaki bólu ustały.
Coś tu się bardzo nie zgadzało. Ta placówka ma ponad 200 lat, skąd tu taki poziom zabezpieczeń? Gdzie oni się kurwa władowali…
Im dłużej analizowała sytuacje w której się znaleźli, tym bardziej była przekonana, że powinni stąd spierdalać. Cokolwiek tu się działa, nie byli na to gotowi.
Podnosząc się na nogi, złapała ona swój kabel i zwinęła go ile się dało i wrzuciła do torby pozostawiając wtyczkę nadal wpiętą w gniazdo w głowie. Rozglądając się po pokoju w końcu zauważyła że została ona sama z dwójką obezwładnionych. Nie była to dobra sytuacja.
Obchodząc biurko dokoła, Blue podeszła do robota leżącego na ziemi. Tak go podziurawili że nie było szansy by coś wartościowego przetrwało. Szkoda, takie części są sporo warte. Odwracając się jej wzrok zatrzymał się na Star przywiązanej do krzesła. Podchodząc do niej Blue siadła na podłodze patrząc się na obezwładnioną klacz.
- Co ja ma zrobić Star? – zapytała się Blue klaczy bardzo dobrze wiedząc że nie ma jak on odpowiedzieć – To nie powinno być takie trudne… Mieliśmy tu wejść, sprawdzić co to jest i wyjść... Nie byliśmy na to gotowi… Ja nie byłam na to gotowa…
Blue siedziała tak przed Star przez dłuższą chwile patrząc się w podłogę. Nie mogła tu tak siedzieć, nie mogła się teraz rozsypać. Trzeba coś zrobić.
Wzdychając ciężko Blue podniosła wzrok do góry i spojrzała na Star. Nie miała dużo możliwości.
- Słuchaj Star. – powiedziała wstając – Wiem że nie jesteśmy w tym momencie w najlepszych stosunkach. Ale nie mam za dużo opcji, będę potrzebowała twojej pomocy w czyś bardzo ważnym.
Podchodząc bliżej do fotela, Blue powoli zaczęła rozwiązywać koc którym tamta była przywiązana do niego.
- Wybacz za to, ale w tym wszystkim nie myślałam zbyt trzeźwo. Coraz częściej mi się to zdarza. – po rozwiązaniu koca podeszła z nim do Sharpa i go nim przykryła. Wracając do Star, ponownie się do niej odezwała.
- Znieczulenie powinno niedługo puścić. Gdyby Sharp użył na tobie całej mocy zaklęcia, byłaś by teraz nieprzytomna. Ja idę za tamtymi, znając życie zaraz się w coś władują i będzie trzeba ich ratować. Jak tylko będziesz się mogła ruszać, pilnuj Sharpa, on jest bardzo ważny. Ma on przy sobie broń, nie będzie raczej zły jak z niej skorzystasz. Poza tym mam przeczucie, że będziecie tu bezpieczniejsi niż my w głębi tego ośrodka.
Odwracając się, ruszyła ona w kierunku w którym udała się pozostała dwójka. Nie zrobiła dwóch kroków nim się zatrzymała i odwróciła do Star.
- Powodzenia. – rzuciła do niej po czym ruszyła dalej.
Coś tu się bardzo nie zgadzało. Ta placówka ma ponad 200 lat, skąd tu taki poziom zabezpieczeń? Gdzie oni się kurwa władowali…
Im dłużej analizowała sytuacje w której się znaleźli, tym bardziej była przekonana, że powinni stąd spierdalać. Cokolwiek tu się działa, nie byli na to gotowi.
Podnosząc się na nogi, złapała ona swój kabel i zwinęła go ile się dało i wrzuciła do torby pozostawiając wtyczkę nadal wpiętą w gniazdo w głowie. Rozglądając się po pokoju w końcu zauważyła że została ona sama z dwójką obezwładnionych. Nie była to dobra sytuacja.
Obchodząc biurko dokoła, Blue podeszła do robota leżącego na ziemi. Tak go podziurawili że nie było szansy by coś wartościowego przetrwało. Szkoda, takie części są sporo warte. Odwracając się jej wzrok zatrzymał się na Star przywiązanej do krzesła. Podchodząc do niej Blue siadła na podłodze patrząc się na obezwładnioną klacz.
- Co ja ma zrobić Star? – zapytała się Blue klaczy bardzo dobrze wiedząc że nie ma jak on odpowiedzieć – To nie powinno być takie trudne… Mieliśmy tu wejść, sprawdzić co to jest i wyjść... Nie byliśmy na to gotowi… Ja nie byłam na to gotowa…
Blue siedziała tak przed Star przez dłuższą chwile patrząc się w podłogę. Nie mogła tu tak siedzieć, nie mogła się teraz rozsypać. Trzeba coś zrobić.
Wzdychając ciężko Blue podniosła wzrok do góry i spojrzała na Star. Nie miała dużo możliwości.
- Słuchaj Star. – powiedziała wstając – Wiem że nie jesteśmy w tym momencie w najlepszych stosunkach. Ale nie mam za dużo opcji, będę potrzebowała twojej pomocy w czyś bardzo ważnym.
Podchodząc bliżej do fotela, Blue powoli zaczęła rozwiązywać koc którym tamta była przywiązana do niego.
- Wybacz za to, ale w tym wszystkim nie myślałam zbyt trzeźwo. Coraz częściej mi się to zdarza. – po rozwiązaniu koca podeszła z nim do Sharpa i go nim przykryła. Wracając do Star, ponownie się do niej odezwała.
- Znieczulenie powinno niedługo puścić. Gdyby Sharp użył na tobie całej mocy zaklęcia, byłaś by teraz nieprzytomna. Ja idę za tamtymi, znając życie zaraz się w coś władują i będzie trzeba ich ratować. Jak tylko będziesz się mogła ruszać, pilnuj Sharpa, on jest bardzo ważny. Ma on przy sobie broń, nie będzie raczej zły jak z niej skorzystasz. Poza tym mam przeczucie, że będziecie tu bezpieczniejsi niż my w głębi tego ośrodka.
Odwracając się, ruszyła ona w kierunku w którym udała się pozostała dwójka. Nie zrobiła dwóch kroków nim się zatrzymała i odwróciła do Star.
- Powodzenia. – rzuciła do niej po czym ruszyła dalej.