06-07-2020, 21:27
Sharp spojrzał na Xandera, ignorując mrowienie w kończynach które musiało być spowodowane długim leżeniem. Albo lekami. Albo wypaleniem. W zasadzie to potrzebowałby zaklęć diagnostycznych, no, ale. Kurwa.
- Dobre pytanie - odpowiedział zebrze - gdybym miał magię, to wybudziłbym Star - rzucił, zerkając na sparaliżowaną klacz - z drugiej strony, może nie być to zbyt dobry pomysł.
Jednorożec pokręcił głową, próbując się namyślić.
- Zostawić jej tu nie możemy, ja do walki się nie nadaję… Normalnie poleciłbym odwrót, ale zgaduję, że nie udało się nam nic otworzyć? - zapytał się w końcu pasiastego.
***
W schowku na miotły Rain nie znalazła nic interesującego. Ewentualnie mogła sobie zrobić hełm z wiadra, no ale co by wtedy powiedział jej najnowszy pasiasty podbój miłosny?
Dwie klacze ustawiły się przy drzwiach, Blue wcisnęła kolejny przycisk. Po raz kolejny, klacze poczuły zarówno ulgę, jak i element rozczarowania. Ich oczom ukazało się… biuro. Ot takie zwykłe, jakich pełno. Biurko przy biurku, szafy tu i tam. Jak na supertajny super niebezpieczny schron, było to cokolwiek rozczarowujące, nawet jeżeli obie uważały, że wolą jak nikt do nich nie strzela.
Pomieszczenie było dość duże. Bardziej szerokie niż długie, po zerknięciu do środka, widać było drugie drzwi równoległe do tych przez które weszły. Ich pozycja odpowiadała wcześniej widocznym pierwszym drzwiom na korytarz. Na kilku biurkach znajdowały się terminale, ale żaden z nich nie był włączony. Wszystko było tu wręcz w nienaturalnym porządku. Papiery były poukładane równo, na gruncie nie było śmieci. W zasadzie jedyną oznaką przepływu czasu była łuszcząca się ze ścian wyblakła tapeta w kwiatki.
Mimo pozornego spokoju - przecież to tylko kolejna ruina - obie klacze czuły głęboki, nielogiczny niepokój.
- Dobre pytanie - odpowiedział zebrze - gdybym miał magię, to wybudziłbym Star - rzucił, zerkając na sparaliżowaną klacz - z drugiej strony, może nie być to zbyt dobry pomysł.
Jednorożec pokręcił głową, próbując się namyślić.
- Zostawić jej tu nie możemy, ja do walki się nie nadaję… Normalnie poleciłbym odwrót, ale zgaduję, że nie udało się nam nic otworzyć? - zapytał się w końcu pasiastego.
***
W schowku na miotły Rain nie znalazła nic interesującego. Ewentualnie mogła sobie zrobić hełm z wiadra, no ale co by wtedy powiedział jej najnowszy pasiasty podbój miłosny?
Dwie klacze ustawiły się przy drzwiach, Blue wcisnęła kolejny przycisk. Po raz kolejny, klacze poczuły zarówno ulgę, jak i element rozczarowania. Ich oczom ukazało się… biuro. Ot takie zwykłe, jakich pełno. Biurko przy biurku, szafy tu i tam. Jak na supertajny super niebezpieczny schron, było to cokolwiek rozczarowujące, nawet jeżeli obie uważały, że wolą jak nikt do nich nie strzela.
Pomieszczenie było dość duże. Bardziej szerokie niż długie, po zerknięciu do środka, widać było drugie drzwi równoległe do tych przez które weszły. Ich pozycja odpowiadała wcześniej widocznym pierwszym drzwiom na korytarz. Na kilku biurkach znajdowały się terminale, ale żaden z nich nie był włączony. Wszystko było tu wręcz w nienaturalnym porządku. Papiery były poukładane równo, na gruncie nie było śmieci. W zasadzie jedyną oznaką przepływu czasu była łuszcząca się ze ścian wyblakła tapeta w kwiatki.
Mimo pozornego spokoju - przecież to tylko kolejna ruina - obie klacze czuły głęboki, nielogiczny niepokój.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.