07-11-2021, 21:42
Głos, do którego mówił Xander, milczał przez chwilę, jakby się zastanawiał. Po kilku piekielnie dłużących się sekundach, odpowiedział w sposób, który pozostawiał więcej pytań niż odpowiedzi.
“Akwizycja danych.”
Po chwili usłyszał stłumiony głos zza drzwi, który chyba należał do którejś z towarzyszących mu klaczy, ale nie mógł rozpoznać konkretnych słów.
***
Sharp syknął z irytacji na słowa Star, patrząc się na nią lodowatym spojrzeniem. Klacz dawała emocjom wygrać z logiką, albo po prostu była głupia. Nic z tego co mówiła im nie pomagało.
Terminal wydawał się niewzruszony wymianą zdań i ze stoickim spokojem wyświetlił kolejną wiadomość.
“Jak mówiłem, domyśliłem się. 200 lat bez inspekcji oznaczać mogło tylko załamanie rządu.”
Ton był oschły, ale ich rozmówca wydawał się niewzruszony tyradą Star. Ani jej pytaniami, przejawiającymi zupełny brak ostrożności. To, albo jej pewność siebie była spowodowana doświadczeniem z podobnymi systemami. Sharp sam nie wiedział, która teoria bardziej go niepokoi. Nie było teraz jednak czasu na zastanawianie się nad tym. Zwrócił wzrok z powrotem na terminal.
Wiadomość, która wyświetliła się kilka sekund później sprawiła, że cala sierść medyka stanęła na baczność.
“Oczywiście.”
Sharp dobył broni, słysząc kroki. A raczej uderzenia metalu o metal. Rozejrzał się, ale za nic nie mógł rozpoznać z którego kierunku dochodzą odgłosy. Niedługo okazało się, że nie musiał się domyślać.
Pierwsze co ukazało się w pomieszczeniu, to kable. Niektóre w oplocie, niektóre całkowicie bez izolacji, niektóre wręcz iskrzące. Przez chwilę medyk myślał, że te kable to właśnie ta istota, jakaś przeklęta magiczna plątanina technologii która zyskała świadomość. Jednakże za pełznącymi, niczym żywe węże, po podłodze kablami, ukazało się źródło owego uderzania metalu o metal.
Noga, w całości wykonana z metalu, miejscami podrdzewiała, miejscami pozbawiona obudowy i pokazująca pracujące wewnątrz tłoki i siłowniki. A za nią kolejna, i kolejna. Nogi unosiły źródło kabli. Robot? Sharp poczuł w sobie lodowaty chłód gdy zorientował się, że nie, to wcale nie był robot. To coś, cokolwiek by to nie było, przynajmniej częściowo kiedyś było kucem.
Cyborg.
Spomiędzy zardzewiałego metalu gdzieniegdzie widać było przegniłe ciało. Twarz była w połowie obojętnym, metalowym obliczem, a w połowie twarzą ghula, na stałe wykrzywioną w grymasie bólu. Ogon składał się tylko i wyłącznie z kabli, rozchodzących się na podłodze z ogona oraz tylnych nóg. Mimo wielu uszkodzeń i zardzewiałych elementów, przerażający twór wydawał się poruszać niepokojąco spokojnie, nawet nie utykając. W miejsce oczu wsadzone miał czujniki optyczne, świecące upiornym, zielonym światłem.
Ogier próbował oderwać na chwilę wzrok od monstrum, spoglądając na Blue. Nawet nie mógł sobie wyobrazić, co ona czuła, sama będąc cyborgiem.
- Gdybym chciał was skrzywdzić - stwór spojrzał się na Star. Jego głos wydobywał się z elektronicznej części jego pyska, dodając do przerażającego wyglądu. Mówił, ale to co zostało z jego ust się nie poruszało, a głos jego brzmiał jak połączenie syntezatora z chrypą ghula. Gdyby nie to, że sierść jednorożca stała już na baczność jak żołdak przed inspekcją, poczułby kolejne ciarki. - Już dawno bym to zrobił. - dokończył ich rozmówca.
Jakby na udowodnienie swoich słów, uniósł on jedną nogę, z której ułamek sekundy później rozległ się głośny brzęk metalu, ujawniając ukryte w nodze ostrza. To wyjaśniało, czemu szkielet przy wejściu był przedzielony na pół, pomyślał medyk.
- Nie masz też racji - stwór… a raczej cyborg, zrobił kolejne kilka powolnych kroków w stronę Starweave, przekrzywiając przy tym łeb. - Jestem… część mnie była kucykiem.
Powstrzymując wszelkie chęci otwarcia ognia, Sharp czekał na rozwój sytuacji. W głębi siebie czuł, że jeżeli wkurzą tego delikwenta, to chyba nawet siodło bojowe Rain by nie pomogło. Nawet gdyby je tu mieli.
“Akwizycja danych.”
Po chwili usłyszał stłumiony głos zza drzwi, który chyba należał do którejś z towarzyszących mu klaczy, ale nie mógł rozpoznać konkretnych słów.
***
Sharp syknął z irytacji na słowa Star, patrząc się na nią lodowatym spojrzeniem. Klacz dawała emocjom wygrać z logiką, albo po prostu była głupia. Nic z tego co mówiła im nie pomagało.
Terminal wydawał się niewzruszony wymianą zdań i ze stoickim spokojem wyświetlił kolejną wiadomość.
“Jak mówiłem, domyśliłem się. 200 lat bez inspekcji oznaczać mogło tylko załamanie rządu.”
Ton był oschły, ale ich rozmówca wydawał się niewzruszony tyradą Star. Ani jej pytaniami, przejawiającymi zupełny brak ostrożności. To, albo jej pewność siebie była spowodowana doświadczeniem z podobnymi systemami. Sharp sam nie wiedział, która teoria bardziej go niepokoi. Nie było teraz jednak czasu na zastanawianie się nad tym. Zwrócił wzrok z powrotem na terminal.
Wiadomość, która wyświetliła się kilka sekund później sprawiła, że cala sierść medyka stanęła na baczność.
“Oczywiście.”
Sharp dobył broni, słysząc kroki. A raczej uderzenia metalu o metal. Rozejrzał się, ale za nic nie mógł rozpoznać z którego kierunku dochodzą odgłosy. Niedługo okazało się, że nie musiał się domyślać.
Pierwsze co ukazało się w pomieszczeniu, to kable. Niektóre w oplocie, niektóre całkowicie bez izolacji, niektóre wręcz iskrzące. Przez chwilę medyk myślał, że te kable to właśnie ta istota, jakaś przeklęta magiczna plątanina technologii która zyskała świadomość. Jednakże za pełznącymi, niczym żywe węże, po podłodze kablami, ukazało się źródło owego uderzania metalu o metal.
Noga, w całości wykonana z metalu, miejscami podrdzewiała, miejscami pozbawiona obudowy i pokazująca pracujące wewnątrz tłoki i siłowniki. A za nią kolejna, i kolejna. Nogi unosiły źródło kabli. Robot? Sharp poczuł w sobie lodowaty chłód gdy zorientował się, że nie, to wcale nie był robot. To coś, cokolwiek by to nie było, przynajmniej częściowo kiedyś było kucem.
Cyborg.
Spomiędzy zardzewiałego metalu gdzieniegdzie widać było przegniłe ciało. Twarz była w połowie obojętnym, metalowym obliczem, a w połowie twarzą ghula, na stałe wykrzywioną w grymasie bólu. Ogon składał się tylko i wyłącznie z kabli, rozchodzących się na podłodze z ogona oraz tylnych nóg. Mimo wielu uszkodzeń i zardzewiałych elementów, przerażający twór wydawał się poruszać niepokojąco spokojnie, nawet nie utykając. W miejsce oczu wsadzone miał czujniki optyczne, świecące upiornym, zielonym światłem.
Ogier próbował oderwać na chwilę wzrok od monstrum, spoglądając na Blue. Nawet nie mógł sobie wyobrazić, co ona czuła, sama będąc cyborgiem.
- Gdybym chciał was skrzywdzić - stwór spojrzał się na Star. Jego głos wydobywał się z elektronicznej części jego pyska, dodając do przerażającego wyglądu. Mówił, ale to co zostało z jego ust się nie poruszało, a głos jego brzmiał jak połączenie syntezatora z chrypą ghula. Gdyby nie to, że sierść jednorożca stała już na baczność jak żołdak przed inspekcją, poczułby kolejne ciarki. - Już dawno bym to zrobił. - dokończył ich rozmówca.
Jakby na udowodnienie swoich słów, uniósł on jedną nogę, z której ułamek sekundy później rozległ się głośny brzęk metalu, ujawniając ukryte w nodze ostrza. To wyjaśniało, czemu szkielet przy wejściu był przedzielony na pół, pomyślał medyk.
- Nie masz też racji - stwór… a raczej cyborg, zrobił kolejne kilka powolnych kroków w stronę Starweave, przekrzywiając przy tym łeb. - Jestem… część mnie była kucykiem.
Powstrzymując wszelkie chęci otwarcia ognia, Sharp czekał na rozwój sytuacji. W głębi siebie czuł, że jeżeli wkurzą tego delikwenta, to chyba nawet siodło bojowe Rain by nie pomogło. Nawet gdyby je tu mieli.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.