25-12-2021, 19:33
Głos odpowiedział Xanderowi ponownie, równie lakonicznie.
“Nieznana zmienna.”
Wyglądało jednak na to, że zebra nie była w żadnym bezpośrednim niebezpieczeństwie. Równocześnie, ich “gospodarz” nie wydawał się chętny otworzyć drzwi, żeby mogli sobie z Rain pogadać bez metalowej bariery.
***
Sharp westchnął, spoglądając na Star. Medyk najzwyczajniej w świecie miał już dość. Jego wytrzymałość psychiczna i fizyczna skończyła się gdzieś w połowie leczenia potoku rannych po bitwie, a teraz skończyła się również rezerwa, o której nawet nie wiedział.
Widok tego cholernego cyborga, który mógłby prawdopodobnie zabić ich samym machnięciem ogona, wcale tej sytuacji nie poprawił.
- Star, do chuja pana, weź już się zamknij. - powiedział cicho tonem pełnym frustracji i rezygnacji, bardziej do siebie niż do Star, ale miał już w tej chwili absolutnie gdzieś, czy go usłyszy, czy nie.
Gdyby miał siłę, gdyby tylko jego głowa nie napierdalała jakby w każdej sekundzie uderzała w nią setka młotów, spacyfikowałby klacz ponownie. Ale sił nie miał. Zamiast tego przyglądał się temu, co robiła Blue. I jej rozmówcy.
To, co zrobiono temu kucykowi, przekraczało najśmielsze oczekiwania medyka. Nie był w stanie dojrzeć chociażby jednego elementu ciała tego biedaka, który nie byłby w jakiś sposób zmodyfikowany. Ogier nawet nie potrafił sobie wyobrazić, przez ile operacji musiał przejść ten kuc.
Sam cyborg przez pierwszą chwilę nie zareagował na podanie kopyta, spoglądając na nie niemalże podejrzliwie, jednak w końcu wyciągnął swoją nogę, cofając przy tym nienaturalnie wyglądające kable. Co jasno potwierdziło Sharpowi, że potrafił je w jakiś sposób kontrolować, przynajmniej do pewnego stopnia.
- Ja… Nimble. Tak mnie kiedyś nazywali - powiedział w końcu cyborg. Usłyszenie niepewności w głosie takiego potwora zadziwiło nawet medyka. Cyborg odwrócił głowę w stronę Star, widocznie zyskując więcej pewności siebie.
- “Normalne” kuce nie weszłyby tu od tak. Gdyby to było takie proste, ktoś już dawno by… mnie tu znalazł. - W jego głosie, mimo upiornie brzmiącego głosu, brzmiało pełne przekonanie, że wiedział o czym mówi.
“Nieznana zmienna.”
Wyglądało jednak na to, że zebra nie była w żadnym bezpośrednim niebezpieczeństwie. Równocześnie, ich “gospodarz” nie wydawał się chętny otworzyć drzwi, żeby mogli sobie z Rain pogadać bez metalowej bariery.
***
Sharp westchnął, spoglądając na Star. Medyk najzwyczajniej w świecie miał już dość. Jego wytrzymałość psychiczna i fizyczna skończyła się gdzieś w połowie leczenia potoku rannych po bitwie, a teraz skończyła się również rezerwa, o której nawet nie wiedział.
Widok tego cholernego cyborga, który mógłby prawdopodobnie zabić ich samym machnięciem ogona, wcale tej sytuacji nie poprawił.
- Star, do chuja pana, weź już się zamknij. - powiedział cicho tonem pełnym frustracji i rezygnacji, bardziej do siebie niż do Star, ale miał już w tej chwili absolutnie gdzieś, czy go usłyszy, czy nie.
Gdyby miał siłę, gdyby tylko jego głowa nie napierdalała jakby w każdej sekundzie uderzała w nią setka młotów, spacyfikowałby klacz ponownie. Ale sił nie miał. Zamiast tego przyglądał się temu, co robiła Blue. I jej rozmówcy.
To, co zrobiono temu kucykowi, przekraczało najśmielsze oczekiwania medyka. Nie był w stanie dojrzeć chociażby jednego elementu ciała tego biedaka, który nie byłby w jakiś sposób zmodyfikowany. Ogier nawet nie potrafił sobie wyobrazić, przez ile operacji musiał przejść ten kuc.
Sam cyborg przez pierwszą chwilę nie zareagował na podanie kopyta, spoglądając na nie niemalże podejrzliwie, jednak w końcu wyciągnął swoją nogę, cofając przy tym nienaturalnie wyglądające kable. Co jasno potwierdziło Sharpowi, że potrafił je w jakiś sposób kontrolować, przynajmniej do pewnego stopnia.
- Ja… Nimble. Tak mnie kiedyś nazywali - powiedział w końcu cyborg. Usłyszenie niepewności w głosie takiego potwora zadziwiło nawet medyka. Cyborg odwrócił głowę w stronę Star, widocznie zyskując więcej pewności siebie.
- “Normalne” kuce nie weszłyby tu od tak. Gdyby to było takie proste, ktoś już dawno by… mnie tu znalazł. - W jego głosie, mimo upiornie brzmiącego głosu, brzmiało pełne przekonanie, że wiedział o czym mówi.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.