01-07-2013, 20:46
Starweave siedziała sobie spokojnie przed ogniskiem, ponownie zaczął wpatrywać się w istotę swojego błędu. Zdawała sobie sprawę, że bywa po prostu zbyt porywcza. Jej chora dociekliwość i uparcie po raz kolejny przyniosły ze sobą tylko same szkody. Jeszcze bardziej przykrą sprawą było to, iż jednoróżka nie wiedział jeszcze jakie będą tego konsekwencję.
Jednak logicznym było, że najwyraźniej była to własność jednego z martwych członków drużyny. Gdyby ten jednak jeszcze żył, już dawno zabezpieczył by swoje mienie przed… takimi kucykami jak ona. Star dalej wpatrywała się w palącą się szkatułkę. ”…” pomyślała, po czym odwróciła się w stronę kucyków obsługujących nowego gościa.
Starweave zdołała lepiej rozeznać się w sytuacji. Nowo przybyły był całkowicie zamaskowany, i dla klaczy nie było w tym nic dziwnego. Był to po prostu ghul który najpewniej wstydził się swojego wyglądu, albo po prostu nie chciał straszyć nim innych kucyków. Najpewniej powodem takiego ubioru było to drugie, biorąc pod uwagę, iż na pewno drastycznie zwiększało to jego szanse na udany handel.
Tak czy siak, ów nieznajomy nie marnował czasu. Star mogła zauważyć, że już w tej chwili przeszedł on do prezentowania swoich „towarów.” Jednoróżka poczuła jeszcze większą pokusę aby uczestniczyć w negocjacjach, gdy nagle… nie wiadomo w jaki sposób Starweave podskoczyła na swoim zadzie. Była w tak gigantycznym szoku, że nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Jej uszy były wypełnione jednym, charakterystycznym dźwiękiem, towarzyszącym podczas ogłuszenia. Donośna eksplozja wprawiła ją w taką konsternacje, że niemal całkowicie straciła kontakt z otaczającym ją światem.
Nie interesowała ją wściekła wydzierająca się gdzieś w tle Blue Gear. Klacz wstała na równe kopyta nieznacznie się zataczając. Zaczęła się panicznie rozglądać po otoczeniu, w poszukiwaniu odpowiedzi na to co się właśnie stało.
Jednak logicznym było, że najwyraźniej była to własność jednego z martwych członków drużyny. Gdyby ten jednak jeszcze żył, już dawno zabezpieczył by swoje mienie przed… takimi kucykami jak ona. Star dalej wpatrywała się w palącą się szkatułkę. ”…” pomyślała, po czym odwróciła się w stronę kucyków obsługujących nowego gościa.
Starweave zdołała lepiej rozeznać się w sytuacji. Nowo przybyły był całkowicie zamaskowany, i dla klaczy nie było w tym nic dziwnego. Był to po prostu ghul który najpewniej wstydził się swojego wyglądu, albo po prostu nie chciał straszyć nim innych kucyków. Najpewniej powodem takiego ubioru było to drugie, biorąc pod uwagę, iż na pewno drastycznie zwiększało to jego szanse na udany handel.
Tak czy siak, ów nieznajomy nie marnował czasu. Star mogła zauważyć, że już w tej chwili przeszedł on do prezentowania swoich „towarów.” Jednoróżka poczuła jeszcze większą pokusę aby uczestniczyć w negocjacjach, gdy nagle… nie wiadomo w jaki sposób Starweave podskoczyła na swoim zadzie. Była w tak gigantycznym szoku, że nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Jej uszy były wypełnione jednym, charakterystycznym dźwiękiem, towarzyszącym podczas ogłuszenia. Donośna eksplozja wprawiła ją w taką konsternacje, że niemal całkowicie straciła kontakt z otaczającym ją światem.
Nie interesowała ją wściekła wydzierająca się gdzieś w tle Blue Gear. Klacz wstała na równe kopyta nieznacznie się zataczając. Zaczęła się panicznie rozglądać po otoczeniu, w poszukiwaniu odpowiedzi na to co się właśnie stało.