02-07-2013, 19:06
White podkradała się do ghula. Osłony między nią a kucykiem nie było wiele, a ona nie była doświadczonym w podobnym rodzaju działalności weteranem. Kilka argumentów jednak było po jej stronie: podchodziła niemalże bezpośrednio z tyłu ghula, który to wziął się za zdejmowanie zbroi ze swojego obiektu zainteresowania.
Nie dbał o metodyczność, zależało mu jedynie na zdjęciu osłony z okolic ogona. Był też całkowicie skupiony na swoim "zadaniu", tak więc nie zauważył jednorożca. Klacz z kolei miała przed sobą nie za ciekawy widok - wada podchodzenia od strony ogona w takiej sytuacji. Wydawało się, że wciąż nie zdawał sobie sprawy z jej obecności.
Wszyscy zapomnieli, jak widać, o dwóch pozostałych ocalałych z bitwy, a raczej masakry karawany. Spali oni spokojnie na boku obozu, wtuleni jeden w drugiego, gdy rozbrzmiał potężny huk. A przynajmniej dla nich wydawał się potężny.
Starszy zerwał się natychmiast na wszystkie cztery nogi, odruchowo szukając pistoletu w kaburze. Tego tam nie było: najwyraźniej cała kabura zerwała się podczas szamotaniny z bandytami.
Młodszy zaś krzyknął z przerażenia i zniknął gdzieś pod wozem. Po sekundzie starszy spostrzegł brak kucyka, którego wziął pod opiekę i zaczął go szukać, zaniepokojony.
Medyk obserwował całą sytuację z Blue. Albo jego przyjaciółka była bardzo przywiązana do swojego ogona, albo mocno spięta. Sam nie wiedział, które jest prawdziwe. Rzucił okiem na swój ogon, w kierowanej jakimś dziwnym odruchem czynności sprawdzania, czy tam jeszcze jest. Jak można się było spodziewać, był tam gdzie zawsze.
Spojrzał ponownie na sytuację przy ognisku. Blue odwróciła się i wróciła do negocjacji handlowych, podczas gdy Star schowała się za drugą klaczą i trzęsła się, jakby właśnie przed mantykorą uciekła. Jednorożec stwierdził, że jakakolwiek elementarna uprzejmość nakazuje, żeby zostawił ją w spokoju.
Odwrócił się więc do negocjacji. Widząc, że Blue zajęła się tym terminalem... Na co w ogóle jej terminal? Sharp westchnął w duchu i poszedł poszukać tej całej amunicji do strzelby na jakimś wozie. Przeciwpancerne 12 gauge... istniały co prawda, ale za częste nie były. Przy takiej zbrojowni jaką mieli na wozie może i coś się znajdzie. A takie unikaty mają swoją cenę. Może uda mu się oskubać ogiera. Nie z kapsli, ale prawdopodobnie ma jakiś złom, który by mógł okazać się przydatny.
Nie dbał o metodyczność, zależało mu jedynie na zdjęciu osłony z okolic ogona. Był też całkowicie skupiony na swoim "zadaniu", tak więc nie zauważył jednorożca. Klacz z kolei miała przed sobą nie za ciekawy widok - wada podchodzenia od strony ogona w takiej sytuacji. Wydawało się, że wciąż nie zdawał sobie sprawy z jej obecności.
Wszyscy zapomnieli, jak widać, o dwóch pozostałych ocalałych z bitwy, a raczej masakry karawany. Spali oni spokojnie na boku obozu, wtuleni jeden w drugiego, gdy rozbrzmiał potężny huk. A przynajmniej dla nich wydawał się potężny.
Starszy zerwał się natychmiast na wszystkie cztery nogi, odruchowo szukając pistoletu w kaburze. Tego tam nie było: najwyraźniej cała kabura zerwała się podczas szamotaniny z bandytami.
Młodszy zaś krzyknął z przerażenia i zniknął gdzieś pod wozem. Po sekundzie starszy spostrzegł brak kucyka, którego wziął pod opiekę i zaczął go szukać, zaniepokojony.
Medyk obserwował całą sytuację z Blue. Albo jego przyjaciółka była bardzo przywiązana do swojego ogona, albo mocno spięta. Sam nie wiedział, które jest prawdziwe. Rzucił okiem na swój ogon, w kierowanej jakimś dziwnym odruchem czynności sprawdzania, czy tam jeszcze jest. Jak można się było spodziewać, był tam gdzie zawsze.
Spojrzał ponownie na sytuację przy ognisku. Blue odwróciła się i wróciła do negocjacji handlowych, podczas gdy Star schowała się za drugą klaczą i trzęsła się, jakby właśnie przed mantykorą uciekła. Jednorożec stwierdził, że jakakolwiek elementarna uprzejmość nakazuje, żeby zostawił ją w spokoju.
Odwrócił się więc do negocjacji. Widząc, że Blue zajęła się tym terminalem... Na co w ogóle jej terminal? Sharp westchnął w duchu i poszedł poszukać tej całej amunicji do strzelby na jakimś wozie. Przeciwpancerne 12 gauge... istniały co prawda, ale za częste nie były. Przy takiej zbrojowni jaką mieli na wozie może i coś się znajdzie. A takie unikaty mają swoją cenę. Może uda mu się oskubać ogiera. Nie z kapsli, ale prawdopodobnie ma jakiś złom, który by mógł okazać się przydatny.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.