03-07-2013, 19:36
- Dzięki. - powiedziała dwukrotnie Rain. Raz, gdy klacz przestrzeliła jej kajdany, a drugi, gdy położyła obok niej miksturę leczniczą. Ciemnoniebieski kucyk odkorkował butelkę i wypił magiczny napój. Po chwili poczuła, jak cudowne uczucie rozchodzi się po ciele, a rana na nodze goi się.
- A tak poza tym, to jestem na pustkowiach... nie więcej, niż Tydzień, więc trudno mi to wszystko zrozumieć. Przed chwilą również .. nazwałaś to co coś Ghulem... więc to tak się nazywa? Zawsze się zastanawiałam jak to nazywać, ale nie do końca wiedziałam jak. - stwierdziła. Rain uznała, że nie ma sensu odpowiadać.
- W sumie to miło spotkać kogoś, kto nie ma zamiaru cie zjeść, albo przerobić na obiekt do zabaw. - dodała wybawicielka. Tu się zgodzę.
- Ty też jesteś sama? - spytała klacz. W tym momencie ciemnoniebieską napadły wątpliwości... zaraz potem rozwiane przez fakt, że tuż przed chwilą rzeczony kucyk uratował.
- Właściwie to nie jestem. Hej, jakbym była, to miałabym przy sobie broń. - zaśmiała się lekko. - Byłam pasażerem w pewnej karawanie, zaatakowanej przez bandytów jakiś czas temu. Kilku naszych przeżyło, bandyci wszyscy wybici do nogi. Teraz mamy tam przymusowy postój. Właściwie to mogłabyś do nas dołączyć, w grupie bezpieczniej - rzuciła od niechcenia, gdy nieznajoma podała jej pistolet. Zdziwiła się nieco, ale przypomniała sobie, że ta klacz nie ma pojęcia, czym strzelała Rain. - Mam nadzieję, iż nie pożałuje tej decyzji. Nie do końca wiem, czy dobrze sobie radzę, ale żyje, więc... jest chyba dobrze... tak? - spytała na koniec biała klacz.
- Nie żeby coś, ale z taką bronią nie radzę sobie najlepiej - odparła Rain. - Ale zawsze się przyda, dzięki. A co do twoich umiejętności... jeśli przeżyłaś pierwszy tydzień, to albo masz dużego farta i nieco umiejętności, albo ogromnego farta. - rzuciła.
- To jak będzie? Idziesz ze mną, czy wolisz dalej podróżować na własne kopyto, po czym prawdopodobnie zginiesz na pustkowiach i nawet padlinożercy nie będą zainteresowani twoim napromieniowanym ciałem?
- A tak poza tym, to jestem na pustkowiach... nie więcej, niż Tydzień, więc trudno mi to wszystko zrozumieć. Przed chwilą również .. nazwałaś to co coś Ghulem... więc to tak się nazywa? Zawsze się zastanawiałam jak to nazywać, ale nie do końca wiedziałam jak. - stwierdziła. Rain uznała, że nie ma sensu odpowiadać.
- W sumie to miło spotkać kogoś, kto nie ma zamiaru cie zjeść, albo przerobić na obiekt do zabaw. - dodała wybawicielka. Tu się zgodzę.
- Ty też jesteś sama? - spytała klacz. W tym momencie ciemnoniebieską napadły wątpliwości... zaraz potem rozwiane przez fakt, że tuż przed chwilą rzeczony kucyk uratował.
- Właściwie to nie jestem. Hej, jakbym była, to miałabym przy sobie broń. - zaśmiała się lekko. - Byłam pasażerem w pewnej karawanie, zaatakowanej przez bandytów jakiś czas temu. Kilku naszych przeżyło, bandyci wszyscy wybici do nogi. Teraz mamy tam przymusowy postój. Właściwie to mogłabyś do nas dołączyć, w grupie bezpieczniej - rzuciła od niechcenia, gdy nieznajoma podała jej pistolet. Zdziwiła się nieco, ale przypomniała sobie, że ta klacz nie ma pojęcia, czym strzelała Rain. - Mam nadzieję, iż nie pożałuje tej decyzji. Nie do końca wiem, czy dobrze sobie radzę, ale żyje, więc... jest chyba dobrze... tak? - spytała na koniec biała klacz.
- Nie żeby coś, ale z taką bronią nie radzę sobie najlepiej - odparła Rain. - Ale zawsze się przyda, dzięki. A co do twoich umiejętności... jeśli przeżyłaś pierwszy tydzień, to albo masz dużego farta i nieco umiejętności, albo ogromnego farta. - rzuciła.
- To jak będzie? Idziesz ze mną, czy wolisz dalej podróżować na własne kopyto, po czym prawdopodobnie zginiesz na pustkowiach i nawet padlinożercy nie będą zainteresowani twoim napromieniowanym ciałem?
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!