04-07-2013, 21:15
Ogier poczekał jeszcze chwilę po tym jak błękitna klacz odeszła, po czym zakrył nowo nabyte przedmioty płaszczem i spokojnie wpakował je do juka z prywatnymi rzeczami. Trochę przepłaciła jak na mój gust, najwidoczniej bardzo jej zależało na tej matrycy zaklęć. W innej sytuacji, może gdyby miała więcej towaru... kto wie.
Młodzik rozglądną się jeszcze dokładnie po obozie. Nienawidzę takich sytuacji. Od towarzystwa robi mi się... duszno i jeszcze ta pieprzona maska. Maska normalności, jak gdyby cokolwiek na tej pustyni było normalne. Szlag, skończ pierdolić. Wzrok ogiera wreszcie padł na parę klaczy, z czego jedna wtulała się w drugą.
U, całkiem ładny obrazek, może nawet wart utrwalenia. Ale nie teraz, nie tu. Gdybym zaczął teraz rysować pokazał bym swoją słabość, a pustkowia wykorzystają każdą słabość by cię zniszczyć. Trudno będę musiał polegać na swojej pamięci. Ale zaraz czy to nie one przypadkiem siedziały przy tym działku wielolufowym? I czy przypadkiem niebieska nie groziła którejś z nich za ten wybuch, przez który zresztą o mały włos a rozpętał bym tu piekło. Mniejsza, bardziej ciekawi mnie jednak, która z nich zajmuje się rusznikarstwem. Dobrze było by spotkać kogoś o podobnych zainteresowaniach.
Ogier szedł powoli w kierunku dwóch klaczy, gdy usłyszał kolejny strzał. Pewnie ten ich strażnik się nudzi i strzela do Radrakan'ów, albo Bloatsprit'ów. Lecz strzał przełamał pewną małą barierę w umyśle Xandera. Idioto, nie próbuj się do nich zbliżać! Przecież wiesz że z tego nigdy nic dobrego nie wynikło. Kucyki nigdy się nie zmienią! A Shadow. Ona była wyjątkiem, ale teraz to nie ona! I tak muszę czekać na tego ogiera z amunicją. Tak ale czekaj sam, osobno. Pamiętaj że w większości przypadków to mnie właśnie ratowało. I tak spróbuje dobrze o tym wiesz. Wiem, ale nie wracaj potem z płaczem jak cię podziurawią.
Po krótkiej walce stoczonej w myślach z samym sobą ogier podszedł bliżej do siedzącej parki. Taa, tylko jakby tu zagadać. Ogier nie zastanawiała się długo nad pytaniem które mógłby zadać. - Nic wam się nie stało?
Młodzik rozglądną się jeszcze dokładnie po obozie. Nienawidzę takich sytuacji. Od towarzystwa robi mi się... duszno i jeszcze ta pieprzona maska. Maska normalności, jak gdyby cokolwiek na tej pustyni było normalne. Szlag, skończ pierdolić. Wzrok ogiera wreszcie padł na parę klaczy, z czego jedna wtulała się w drugą.
U, całkiem ładny obrazek, może nawet wart utrwalenia. Ale nie teraz, nie tu. Gdybym zaczął teraz rysować pokazał bym swoją słabość, a pustkowia wykorzystają każdą słabość by cię zniszczyć. Trudno będę musiał polegać na swojej pamięci. Ale zaraz czy to nie one przypadkiem siedziały przy tym działku wielolufowym? I czy przypadkiem niebieska nie groziła którejś z nich za ten wybuch, przez który zresztą o mały włos a rozpętał bym tu piekło. Mniejsza, bardziej ciekawi mnie jednak, która z nich zajmuje się rusznikarstwem. Dobrze było by spotkać kogoś o podobnych zainteresowaniach.
Ogier szedł powoli w kierunku dwóch klaczy, gdy usłyszał kolejny strzał. Pewnie ten ich strażnik się nudzi i strzela do Radrakan'ów, albo Bloatsprit'ów. Lecz strzał przełamał pewną małą barierę w umyśle Xandera. Idioto, nie próbuj się do nich zbliżać! Przecież wiesz że z tego nigdy nic dobrego nie wynikło. Kucyki nigdy się nie zmienią! A Shadow. Ona była wyjątkiem, ale teraz to nie ona! I tak muszę czekać na tego ogiera z amunicją. Tak ale czekaj sam, osobno. Pamiętaj że w większości przypadków to mnie właśnie ratowało. I tak spróbuje dobrze o tym wiesz. Wiem, ale nie wracaj potem z płaczem jak cię podziurawią.
Po krótkiej walce stoczonej w myślach z samym sobą ogier podszedł bliżej do siedzącej parki. Taa, tylko jakby tu zagadać. Ogier nie zastanawiała się długo nad pytaniem które mógłby zadać. - Nic wam się nie stało?