08-07-2013, 15:20
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2013, 15:25 przez SHERMAN222.)
Obserwowała zachowanie agresorki i miała szczerze ochotę strzelić ją w mordę. Pierwsze primo było takie że jej się nie podobała, drugie było takie że wyzywała JEJ Starweave, w myślach warczała i mordowała Blue ale z wyglądu była taka sama jak zawsze: obojętna.
Druga jej część uważała wypowiedzianą przez klacz frazę za debilną... co zapewne powiedziała by denerwującemu ją obiektowi ale nie wiedziała jakie skutki będzie mieć podjęta w ten sposób decyzja a nie miała teraz ochoty na obijanie mord.
Popatrzyła na wystraszoną Star i ledwo wyczuwalnie troskliwnym głosem powiedziała - O cholera... ty sobie nie radzisz psychicznie... - znów popatrzyła na niebieską klacz. Widząc jak się załamuje po utracie ogonka odczuła sadystyczną satysfakcję powstrzymała się od śmiechu i złośliwych docinek i skupiła się na Starweave. Pierwsze co zrobiła to odsunięcie niedysponowanej klaczy od siebie.
Gdy to zrobiła siadła obok niej i ją przytuliła.
- Oj weź się w garść to nie twoja wina. Nie mogłaś wiedzieć co jest w środku i jaki będzie efekt - popatrzyła na nią i w myśl zasady “bo mogę” pocałowała ją, dalsze kilka minut poświęciła na pocieszanie przyjaciółki, siedziała by tak pewnie do usranej śmierci ale została oderwana od zapłakanej klaczy przez “zamaskowanego kommando”
- Nic wam się nie stało? - dość dziwne pytanie zwłaszcza że żadna nie gubiła krwi ani nic. To mogło świadczyć albo o tym ze postać jest troskliwa albo że czegoś chce.
Odpowiedziała właściwym dla siebie wypranym z uczuć i beznamiętnym głosem - O ile nie liczyć tego że boli mnie bok a Star jest w opłakanym stanie psychicznym... to nie nic nam się nie stało. A kto pyta?
Druga jej część uważała wypowiedzianą przez klacz frazę za debilną... co zapewne powiedziała by denerwującemu ją obiektowi ale nie wiedziała jakie skutki będzie mieć podjęta w ten sposób decyzja a nie miała teraz ochoty na obijanie mord.
Popatrzyła na wystraszoną Star i ledwo wyczuwalnie troskliwnym głosem powiedziała - O cholera... ty sobie nie radzisz psychicznie... - znów popatrzyła na niebieską klacz. Widząc jak się załamuje po utracie ogonka odczuła sadystyczną satysfakcję powstrzymała się od śmiechu i złośliwych docinek i skupiła się na Starweave. Pierwsze co zrobiła to odsunięcie niedysponowanej klaczy od siebie.
Gdy to zrobiła siadła obok niej i ją przytuliła.
- Oj weź się w garść to nie twoja wina. Nie mogłaś wiedzieć co jest w środku i jaki będzie efekt - popatrzyła na nią i w myśl zasady “bo mogę” pocałowała ją, dalsze kilka minut poświęciła na pocieszanie przyjaciółki, siedziała by tak pewnie do usranej śmierci ale została oderwana od zapłakanej klaczy przez “zamaskowanego kommando”
- Nic wam się nie stało? - dość dziwne pytanie zwłaszcza że żadna nie gubiła krwi ani nic. To mogło świadczyć albo o tym ze postać jest troskliwa albo że czegoś chce.
Odpowiedziała właściwym dla siebie wypranym z uczuć i beznamiętnym głosem - O ile nie liczyć tego że boli mnie bok a Star jest w opłakanym stanie psychicznym... to nie nic nam się nie stało. A kto pyta?