Medyk słuchał uważnie swojej przyjaciółki gadającej o technologii. Niewiele kucyków na Pustkowiach wiedziało cokolwiek o takich sprawach... samo przetrwanie zajmowało zbyt wiele uwagi, by zajmować się edukacją. Sam Sharp był zadowolony, że umie czytać. Bez tego byłoby naprawdę ciężko jakkolwiek funkcjonować jako lekarz.
A większość mieszkańców postapokaliptycznej Equestrii piśmiennicza nie była.
Kiwnął głową pod koniec krótkiego wyjaśnienia o triangulacji na znak, że rozumie, co Blue do niego mówi. Nie wierzył, by mu się kiedykolwiek to do czegokolwiek przydało, zwłaszcza bez umiejętności faktycznego wyliczenia czegokolwiek, nawet gdyby miał dane. No ale był ciekaw co pokładowa technik karawany ma zamiar zrobić ze swoim PipBuckiem, starym terminalem i równaniami trygonometrycznymi...
Odpowiedź na to otrzymał w następnej minucie, gdy Blue zaczęła wyjaśniać, jak to w jej zamyśle ma działać. Medyk nie za bardzo widział praktyczne zastosowanie czegoś takiego, jako iż obliczenie czegokolwiek tą metodą musi chwilę zająć, nawet gdyby zautomatyzować same obliczenia, ale nic nie mówił, szanując kreatywność swojej przyjaciółki. Przynajmniej, w przeciwieństwie do reszty ich grupy, zajmuje się czymś, co może się okazać pożyteczne - pomyślał, przypominając sobie marnotrawstwo czasu i zapasów, jakim było mycie się na środku pustyni w wykonaniu pewnych kucyków.
Blue wyjęła z terminala jakiś niewielki przedmiot i zaczęła opowiadać o tym, co to jest i do czego służy. Medyk dokładnie przyjrzał się matrycy zaklęć, jak to nazwała.
- Hm... - mruknął w reakcji na komentarz przyjaciółki o megazaklęciach.
Sharp westchnął w myślach. Blue mogła mu pokazać w czym się specjalizuje. On, gdy zajmował się swoją robotą, to się zamykał, by mieć spokój. Uśmiechnął się lekko do siebie, gdy wyobraźnia podsunęła mu obraz jego wyciągającego lewitacją kolejne organy z operowanego kucyka, opisując ich funkcje w organizmie i ewentualne uszkodzenia... Miał szczerą nadzieję, że uśmiech ten albo pozostał niezauważony, albo został zinterpretowany jako po prostu przyjacielski wyraz twarzy. Wyjaśnianie całego toku rozumowania chwilę by zajęło.
Spojrzał na przyjaciółkę grzebiącą w technologii magicznej. Ciekawiło go coś z tego, co powiedziała, aczkolwiek był niemalże pewien, że odpowiedź będzie dla niego niezrozumiała. Raz się żyje...
- Ciekawe... jak zaklęcie się łączy z obsługą tego wszystkiego? Jak bardzo uniwersalne są te zaklęcia w terminalach? - spytał się, ciekaw co można zmontować mając taką matrycę pod kopytem.
Kucyk kiwnął głową i rozejrzał się, niepewnie.
- Jeśli możesz... - powiedział cicho. Widać było, że był nieco przestraszony tajemniczego ogiera, mimo iż na pewno był starszy od tegoż. Najwyraźniej szok i niedawne traumatyczne przeżycia potrafią się każdemu rzucić na umysł.
Niezależnie od tego, widok starszego kucyka tak przestraszonego i nerwowego wobec kogoś, kto na pewno był młodszy i do tego był sam... musiał być cokolwiek specyficzny.
A większość mieszkańców postapokaliptycznej Equestrii piśmiennicza nie była.
Kiwnął głową pod koniec krótkiego wyjaśnienia o triangulacji na znak, że rozumie, co Blue do niego mówi. Nie wierzył, by mu się kiedykolwiek to do czegokolwiek przydało, zwłaszcza bez umiejętności faktycznego wyliczenia czegokolwiek, nawet gdyby miał dane. No ale był ciekaw co pokładowa technik karawany ma zamiar zrobić ze swoim PipBuckiem, starym terminalem i równaniami trygonometrycznymi...
Odpowiedź na to otrzymał w następnej minucie, gdy Blue zaczęła wyjaśniać, jak to w jej zamyśle ma działać. Medyk nie za bardzo widział praktyczne zastosowanie czegoś takiego, jako iż obliczenie czegokolwiek tą metodą musi chwilę zająć, nawet gdyby zautomatyzować same obliczenia, ale nic nie mówił, szanując kreatywność swojej przyjaciółki. Przynajmniej, w przeciwieństwie do reszty ich grupy, zajmuje się czymś, co może się okazać pożyteczne - pomyślał, przypominając sobie marnotrawstwo czasu i zapasów, jakim było mycie się na środku pustyni w wykonaniu pewnych kucyków.
Blue wyjęła z terminala jakiś niewielki przedmiot i zaczęła opowiadać o tym, co to jest i do czego służy. Medyk dokładnie przyjrzał się matrycy zaklęć, jak to nazwała.
- Hm... - mruknął w reakcji na komentarz przyjaciółki o megazaklęciach.
Sharp westchnął w myślach. Blue mogła mu pokazać w czym się specjalizuje. On, gdy zajmował się swoją robotą, to się zamykał, by mieć spokój. Uśmiechnął się lekko do siebie, gdy wyobraźnia podsunęła mu obraz jego wyciągającego lewitacją kolejne organy z operowanego kucyka, opisując ich funkcje w organizmie i ewentualne uszkodzenia... Miał szczerą nadzieję, że uśmiech ten albo pozostał niezauważony, albo został zinterpretowany jako po prostu przyjacielski wyraz twarzy. Wyjaśnianie całego toku rozumowania chwilę by zajęło.
Spojrzał na przyjaciółkę grzebiącą w technologii magicznej. Ciekawiło go coś z tego, co powiedziała, aczkolwiek był niemalże pewien, że odpowiedź będzie dla niego niezrozumiała. Raz się żyje...
- Ciekawe... jak zaklęcie się łączy z obsługą tego wszystkiego? Jak bardzo uniwersalne są te zaklęcia w terminalach? - spytał się, ciekaw co można zmontować mając taką matrycę pod kopytem.
Kucyk kiwnął głową i rozejrzał się, niepewnie.
- Jeśli możesz... - powiedział cicho. Widać było, że był nieco przestraszony tajemniczego ogiera, mimo iż na pewno był starszy od tegoż. Najwyraźniej szok i niedawne traumatyczne przeżycia potrafią się każdemu rzucić na umysł.
Niezależnie od tego, widok starszego kucyka tak przestraszonego i nerwowego wobec kogoś, kto na pewno był młodszy i do tego był sam... musiał być cokolwiek specyficzny.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.