21-07-2013, 22:35
Starweave stała tuż przy ognisku, spokojnie obserwując wszystkie kucyki dookoła siebie. Zdążyła już jako tako się ogarnąć i uspokoić. Przy pomocy magii, oczyściła swoje włosy z nadpalonych szczątków tak bardzo znienawidzonej szkatułki. Nie było mowy, aby nie było widać pozostawionych przez nie sadzy na siwych włosach Jednoróżki.
Star obserwowała, jak nieznajomy kucyk odchodzi ku jednej z barykad. Medyk w tym czasie też się gdzieś ulotnił. Poza tym, nigdzie nie było widać „fajki ogonowej”, a to było najważniejsze. Jeszcze wcześniej widziała jak pomarańczowy ogier czegoś szuka. Tyle, że zważywszy na okoliczności, nie skojarzyła sobie faktów i nie miała pojęcia, co to mogło być.
Kiedy z powrotem spojrzała w stronę barykady, mogła zobaczyć, że tajemniczy ogier został zaczepiony przez pomarańczowego, który wydawał się być poddenerwowany. Jednak i tym razem Star nie poświęciła temu większej uwagi. Nieznajomy ogier odszedł, medyk też się zawinął, a nowa klacz w kombinezonie krypty nie chciała do nich podejść. Starweave już wiedziała dlaczego. Smród stawał się coraz bardziej nieznośny.
- Skoro nikt nie chce mi powiedzieć, kto to taki, to przedstawię wam White Staple. Właściwie to dzięki niej tu teraz jestem. No, dobra. Przedstawienie mamy za sobą.- Jednoróżka skupiła się na tych właśnie słowach, a jej zainteresowanie mieszkanką innej krypty urosło jeszcze bardziej.
- Hej, Star... masz może ten płyn, który pokazałaś wcześniej? Jeśli to naprawdę to, co myślałam, czyli mydło, byłabym wdzięczna, gdybym mogła go pożyczyć. – Rainfall nie dała jej zbyt dużo czasu na przemyślenia. Podeszła do jasno-lekkoczarno-trochefioletowo-białowłosej, jeszcze bardziej utwierdzając przy tym klacz, że smród nie należał do zamaskowanego osobnika.
- Nie mam pojęcia kto to. Wiem tylko, że jest z zewnątrz i przybył pohandlować. – Powiedziała jednoróżka, pospiesznie udzielając śmierdziuchowi spóźnionej odpowiedzi.
- A co do szamponu, bo pewnie o to ci chodzi… - Star wychyliła się lekko w bok, aby rzucić okiem na jeszcze niedawno najciekawszą cześć ciemnoniebieskiej klaczy. Chciała rozeznać się w sytuacji. Gdyby ta poprosiła ją wcześniej o możliwość kąpieli, Star była by zaszokowana, że taki kucyk w ogóle wie co to jest mydło. ”Bogini… co to jest?”
Odsunęła się nieco od Rainfall, a ta mogła zauważyć, że klaczy zrobiło się niedobrze. Jakiś czas temu z wielką chęcią udzieliła by jej kąpieli, ale tym razem nie była pewna czy dała by radę. Starweave nie lubiła się dzielić swoim szamponem, a jeżeli już, to oferowała kąpiel za wygórowaną cenę. Jednak z czystej litości, tym razem była w stanie zrobić wyjątek.
”Szamponu mogę jej odstąpić, ale nie wiem czy dam rade ją umyć."
- Naszykuj jakąś buteleczkę, to ci trochę odleję.
"Z drugiej strony, jak niby ona sama biedna ma to zrobić? I to w takich warunkach."
Star obserwowała, jak nieznajomy kucyk odchodzi ku jednej z barykad. Medyk w tym czasie też się gdzieś ulotnił. Poza tym, nigdzie nie było widać „fajki ogonowej”, a to było najważniejsze. Jeszcze wcześniej widziała jak pomarańczowy ogier czegoś szuka. Tyle, że zważywszy na okoliczności, nie skojarzyła sobie faktów i nie miała pojęcia, co to mogło być.
Kiedy z powrotem spojrzała w stronę barykady, mogła zobaczyć, że tajemniczy ogier został zaczepiony przez pomarańczowego, który wydawał się być poddenerwowany. Jednak i tym razem Star nie poświęciła temu większej uwagi. Nieznajomy ogier odszedł, medyk też się zawinął, a nowa klacz w kombinezonie krypty nie chciała do nich podejść. Starweave już wiedziała dlaczego. Smród stawał się coraz bardziej nieznośny.
- Skoro nikt nie chce mi powiedzieć, kto to taki, to przedstawię wam White Staple. Właściwie to dzięki niej tu teraz jestem. No, dobra. Przedstawienie mamy za sobą.- Jednoróżka skupiła się na tych właśnie słowach, a jej zainteresowanie mieszkanką innej krypty urosło jeszcze bardziej.
- Hej, Star... masz może ten płyn, który pokazałaś wcześniej? Jeśli to naprawdę to, co myślałam, czyli mydło, byłabym wdzięczna, gdybym mogła go pożyczyć. – Rainfall nie dała jej zbyt dużo czasu na przemyślenia. Podeszła do jasno-lekkoczarno-trochefioletowo-białowłosej, jeszcze bardziej utwierdzając przy tym klacz, że smród nie należał do zamaskowanego osobnika.
- Nie mam pojęcia kto to. Wiem tylko, że jest z zewnątrz i przybył pohandlować. – Powiedziała jednoróżka, pospiesznie udzielając śmierdziuchowi spóźnionej odpowiedzi.
- A co do szamponu, bo pewnie o to ci chodzi… - Star wychyliła się lekko w bok, aby rzucić okiem na jeszcze niedawno najciekawszą cześć ciemnoniebieskiej klaczy. Chciała rozeznać się w sytuacji. Gdyby ta poprosiła ją wcześniej o możliwość kąpieli, Star była by zaszokowana, że taki kucyk w ogóle wie co to jest mydło. ”Bogini… co to jest?”
Odsunęła się nieco od Rainfall, a ta mogła zauważyć, że klaczy zrobiło się niedobrze. Jakiś czas temu z wielką chęcią udzieliła by jej kąpieli, ale tym razem nie była pewna czy dała by radę. Starweave nie lubiła się dzielić swoim szamponem, a jeżeli już, to oferowała kąpiel za wygórowaną cenę. Jednak z czystej litości, tym razem była w stanie zrobić wyjątek.
”Szamponu mogę jej odstąpić, ale nie wiem czy dam rade ją umyć."
- Naszykuj jakąś buteleczkę, to ci trochę odleję.
"Z drugiej strony, jak niby ona sama biedna ma to zrobić? I to w takich warunkach."