02-08-2013, 21:43
Klacz zaintrygowana sceną rodem z westernu, wyczekiwała momentu w którym poleje się pierwsza krew. Ale nic się takiego nie wydarzyło. Star podniosła uszy kiedy usłyszała ostatnie słowa zamaskowanego, po których zaczął się wycofywać. ”Słodziutka Celestio, jakie ten kucyk musi mieć kompleksy, że musi iść za barykadę.”
Nagle, w umyśle Starweave pojawiła się wizja. Wizja zamaskowanego nożownika który jednym, szybkim, sprawnym ruchem zabiera życie Jednorożcowi. Po czym poprawia swój płaszcz i zabiera się za resztę obozowiska, likwidując jednego po drugim. Star ciarki przeszły po całym grzbiecie na tę myśl. ”Bogini, czy może być gorzej? Cwaniak pewnie najpierw chciał rozeznać się w sytuacji, pod pozorem uzupełnienia zapasów. A teraz pozbędzie się medyka i poinformuje swoich ziomków, że cel jest łatwy.”
Jednoróżka zaczęła już nawet rozglądać się po innych wejściach do obozu, czy aby nikt się przy nich nie czai. Ktoś inny mógłby powiedzieć, że ciemnogranatowa klacz jest przewrażliwiona. Ale to waśnie jej wrodzona ostrożność stanowiła podstawę dla możliwości istnienia w tym podym świecie. Starweave nie mogła pozostawić tak tego samemu sobie. Wiedziała, że musi dziać, i miała zamiar bezzwłocznie działać. Bowiem nadszedł kolejny czas aby wziąć sprawy w sowie kopytka.
- Iron – powiedziała szeptem. – Idź tam i zobacz co tamten knuje, coś mi tu nie pasuje. – Chwile po tym, za swoimi plecami usłyszała słowa.
- Cześć. Nie najlepszy dzień jak widzę? – Błyskawicznie odwróciła głowę w stronę głosu. - … Mogę się dosiąść do ciebie? – ”Nie, nie możesz” krzyknęła w myślach. Ostatnią rzeczą, która była jej potrzebna, była Blue. Wyglądało na to, że niebieska klacz całkowicie ją zignorowała. Starweave przypomniała sobie niewyraźne obrazy z napadu agresji Blue. Ustaliła, że był on aż nienaturalnie intensywny i zwrócony przeciwno niej; ale ciemnogranatowa jednoróżka za nic nie mogła odgadnąć dlaczego padłą jego ofiarą. Fakt faktem wysadziła skrzynkę, ale niebieska klacz wyglądała jakby wyszła z eksplozji bez szwanku. Może z wyjątkiem ogona, który według Starweave wyglądał teraz jakby ktoś go skracał zębami.
Dwie rzeczy były pewne, albo przynajmniej jedna. Blue Gear najwyraźniej nie poznała handlarki z Nowej Appleloosy, a przez incydent ze szkatułką nie był to najlepszy czas na odnowienie znajomości. Jednak niebieska zrobiła coś, co wywołało u Starweave falę pogardy. Star nie bez powodu zostawiła White na chwilę w spokoju, aby mogła ochłonąć. Blue natomiast, tak po prostu walnęła od niechcenie jakieś brednie o pogodzie, po czym prymitywnie porwała po prostej do celu, przechodząc do przesłuchania.
- Panna White Staple ma już za sobą ponad tydzień zmagań na pustkowiach – powiedziała pewnie, lecz spokojnie i łagodnym tonem. – Uważam, iż w pełni zasłużyła na wypoczynek oraz spokój i że możemy zaoferować jej chociaż tyle. - Kończąc ostatnie zdanie, utkwiła swój wzrok w niebieskiej klaczy.
Nagle, w umyśle Starweave pojawiła się wizja. Wizja zamaskowanego nożownika który jednym, szybkim, sprawnym ruchem zabiera życie Jednorożcowi. Po czym poprawia swój płaszcz i zabiera się za resztę obozowiska, likwidując jednego po drugim. Star ciarki przeszły po całym grzbiecie na tę myśl. ”Bogini, czy może być gorzej? Cwaniak pewnie najpierw chciał rozeznać się w sytuacji, pod pozorem uzupełnienia zapasów. A teraz pozbędzie się medyka i poinformuje swoich ziomków, że cel jest łatwy.”
Jednoróżka zaczęła już nawet rozglądać się po innych wejściach do obozu, czy aby nikt się przy nich nie czai. Ktoś inny mógłby powiedzieć, że ciemnogranatowa klacz jest przewrażliwiona. Ale to waśnie jej wrodzona ostrożność stanowiła podstawę dla możliwości istnienia w tym podym świecie. Starweave nie mogła pozostawić tak tego samemu sobie. Wiedziała, że musi dziać, i miała zamiar bezzwłocznie działać. Bowiem nadszedł kolejny czas aby wziąć sprawy w sowie kopytka.
- Iron – powiedziała szeptem. – Idź tam i zobacz co tamten knuje, coś mi tu nie pasuje. – Chwile po tym, za swoimi plecami usłyszała słowa.
- Cześć. Nie najlepszy dzień jak widzę? – Błyskawicznie odwróciła głowę w stronę głosu. - … Mogę się dosiąść do ciebie? – ”Nie, nie możesz” krzyknęła w myślach. Ostatnią rzeczą, która była jej potrzebna, była Blue. Wyglądało na to, że niebieska klacz całkowicie ją zignorowała. Starweave przypomniała sobie niewyraźne obrazy z napadu agresji Blue. Ustaliła, że był on aż nienaturalnie intensywny i zwrócony przeciwno niej; ale ciemnogranatowa jednoróżka za nic nie mogła odgadnąć dlaczego padłą jego ofiarą. Fakt faktem wysadziła skrzynkę, ale niebieska klacz wyglądała jakby wyszła z eksplozji bez szwanku. Może z wyjątkiem ogona, który według Starweave wyglądał teraz jakby ktoś go skracał zębami.
Dwie rzeczy były pewne, albo przynajmniej jedna. Blue Gear najwyraźniej nie poznała handlarki z Nowej Appleloosy, a przez incydent ze szkatułką nie był to najlepszy czas na odnowienie znajomości. Jednak niebieska zrobiła coś, co wywołało u Starweave falę pogardy. Star nie bez powodu zostawiła White na chwilę w spokoju, aby mogła ochłonąć. Blue natomiast, tak po prostu walnęła od niechcenie jakieś brednie o pogodzie, po czym prymitywnie porwała po prostej do celu, przechodząc do przesłuchania.
- Panna White Staple ma już za sobą ponad tydzień zmagań na pustkowiach – powiedziała pewnie, lecz spokojnie i łagodnym tonem. – Uważam, iż w pełni zasłużyła na wypoczynek oraz spokój i że możemy zaoferować jej chociaż tyle. - Kończąc ostatnie zdanie, utkwiła swój wzrok w niebieskiej klaczy.