Xander czekał aż jasnobrązowy wyjdzie z obozu, gdy ten stanął obok, rzucił krótkie pytanie. - Tak więc? - Ton głosu był łagodny, ale to już nie mogło zmienić nastroju w jaki zaczynała popadać zebra. Boi się, dobrze. Pewnie liczy na to że mu łeb odstrzelę. - I co, wystarczy ci to za odpowiedź?
Zebra poczekała chwile patrząc jednorożcowi w oczy, by ponownie zacząć mówić nie dając kucykowi dojść do słowa. - Zadowolony? Pewnie sobie teraz myślisz: Ooo. To zebra, największy wróg Equestri, trzeba ją zajebać. Powiedz z której grupy ty się wywodzisz. Z tych co strzelają od razu, czy wolisz strzelać w plecy, gdy ktoś odwali już czarną robotę za ciebie, co?
Nastała kolejna chwila ciszy. Burza myśli, która rozgrywała się w umyśle młodego ogiera, przerodziła się w prawdziwy chaos. A misternie sklecony domek z kart będący jego psychiką zaczął się walić. - Tak naprawdę to powinienem teraz rozsmarować twój mózg po pustyni i pójść w swoją stronę. - I wtedy nastąpiło to, co było nieuniknione dla młodej zebry po ataku mroczniejszych wspomnień i gniewu. Xander zacisną jeszcze mocniej szczęki obnażając zęby, a do jego oczu napłynęły łzy. Mówił przez zęby tylko po to by nie zacząć krzyczeć.
- Wszyscy jesteście, kurwa, tacy sami. Scavengers, Steel Rangers, najemnicy i karawaniarze. Każdy z was jak jeden, ilekroć zobaczycie zebrę, to dawaj zabić. Co ja wam jestem kurwa winien. - Potężny Breakdown, sprawił że zebra przysiadła. Zamknęła oczy a po policzkach zaczęły spływać rzewne łzy. Jej słowa nie były teraz skierowane do nikogo, mówiła jakby sama do siebie. - Tyle prób poszło na marne. Tyle istnień z powody głupiego uporu i stereotypów. Czym ja sobie zasłużyłem na nienawiść całego świata. Cały czas miałem nadzieje... tylko nadzieje. Ale to na marne... wszystko na marne.
Xander zawył cicho z bólu i założył przednie kopyta na głowę, a jego pyszczek po chwili spotkał się z piaszczystym podłożem. Po uderzeniu ponownie otworzył oczy i spojrzał błagalnie na jednorożca. - No, dalej. Zrób mi tą przysługę i to skończ. Wiem że chcesz, będziesz potem mógł opowiedzieć jak to dzielnie walczyłeś i pokonałeś zebre. Pustkowia wygrają prędzej czy później, ale ja mam dosyć. No dalej. Strzelaj kurwa.
Zebra poczekała chwile patrząc jednorożcowi w oczy, by ponownie zacząć mówić nie dając kucykowi dojść do słowa. - Zadowolony? Pewnie sobie teraz myślisz: Ooo. To zebra, największy wróg Equestri, trzeba ją zajebać. Powiedz z której grupy ty się wywodzisz. Z tych co strzelają od razu, czy wolisz strzelać w plecy, gdy ktoś odwali już czarną robotę za ciebie, co?
Nastała kolejna chwila ciszy. Burza myśli, która rozgrywała się w umyśle młodego ogiera, przerodziła się w prawdziwy chaos. A misternie sklecony domek z kart będący jego psychiką zaczął się walić. - Tak naprawdę to powinienem teraz rozsmarować twój mózg po pustyni i pójść w swoją stronę. - I wtedy nastąpiło to, co było nieuniknione dla młodej zebry po ataku mroczniejszych wspomnień i gniewu. Xander zacisną jeszcze mocniej szczęki obnażając zęby, a do jego oczu napłynęły łzy. Mówił przez zęby tylko po to by nie zacząć krzyczeć.
- Wszyscy jesteście, kurwa, tacy sami. Scavengers, Steel Rangers, najemnicy i karawaniarze. Każdy z was jak jeden, ilekroć zobaczycie zebrę, to dawaj zabić. Co ja wam jestem kurwa winien. - Potężny Breakdown, sprawił że zebra przysiadła. Zamknęła oczy a po policzkach zaczęły spływać rzewne łzy. Jej słowa nie były teraz skierowane do nikogo, mówiła jakby sama do siebie. - Tyle prób poszło na marne. Tyle istnień z powody głupiego uporu i stereotypów. Czym ja sobie zasłużyłem na nienawiść całego świata. Cały czas miałem nadzieje... tylko nadzieje. Ale to na marne... wszystko na marne.
Xander zawył cicho z bólu i założył przednie kopyta na głowę, a jego pyszczek po chwili spotkał się z piaszczystym podłożem. Po uderzeniu ponownie otworzył oczy i spojrzał błagalnie na jednorożca. - No, dalej. Zrób mi tą przysługę i to skończ. Wiem że chcesz, będziesz potem mógł opowiedzieć jak to dzielnie walczyłeś i pokonałeś zebre. Pustkowia wygrają prędzej czy później, ale ja mam dosyć. No dalej. Strzelaj kurwa.