” Czyli jedno i drugie.” Star już wiedziała, że Stajnia 7 posiadała i książki, i terminale. Jednak z wypowiedzi White na temat tego jakie to one są trudne w obsłudze, nie mogła uzyskać pełnej odpowiedzi na swoje pytania. Klacz mogła tylko zgadywać, że książka była głównym źródłem edukacji, a terminale służyły tylko do zarządzania aparaturą schronu.
W pewnym momencie White wykonała szybki gest, w którym zerknęła do jednego ze swoich juków. Ze środka została wylewitowała maskotka, najprawdopodobniej jednej z powierniczek wspomnianych elementów harmonii, najwyraźniej Applejack. Ciemnoszara klacz złożyła pluszaka w swoje przednia kopytka. Jej szczery uśmiech do maskotki, nie umknął Starweave. Bez wątpienia było to coś o głębokim znaczeniu sentymentalnym dla klaczy. Coś dosyć popularnego dla Stajennych kucyków. Coś co Starweave jako taki kucyk oczywiście nie miała.
Następnym dobytym przez magię jednoróżki przedmiotem, była jak się Starweave wydawała, gitara. Tyle, że w odróżnieniu od tej wcześniej przez klacz widzianej, wersja Staple była bardziej jukowa.
Wyglądało na to, że przedmiot ten przed eksploatacją, wymagał trochę uwagi od swojej właścicielki. Uwaga ta przełożyła się na czas, który ciemnogranatowa jednoróżka wykorzystała na kolejne oględziny tak bardzo ją intrygującego, kulistego przedmiotu.
Kula wspomnień, aby mogła być lewitowana, wymagała specjalnego potraktowania magią telekinezy. Inaczej zaklęcie to mogło ją po prostu aktywować, wciągając umysł owego jednorożca w wir wspomnień. Starweave mogła by zaryzykować, ale im dłużej zwlekała, tym jej głowę wypełniało coraz więcej powodów, aby tego nie robić. Najmocniejszym z nich był fakt iż kule wspomnień mogą generować projekcje trwające nawet do kilku godzin. Po prawdzie tego rodzaju kule były prawdziwą rzadkością. Nawet jeżeli projekcja trwała by te głupie czterdzieści minut, jej użycie w aktualnym monecie było wykluczone.
Rozmyślając na ten temat, klacz przypomniała sobie większość informacji które wyczytała o kryształowych kulach. Jedynym z ich największych minusów było to, iż przeglądający je kucyk był całkowicie odcięty od rzeczywistości. Było to coś pomiędzy transem a marzeniem sennym. Stan podczas którego reakcja ciała na bodźce zostaje ograniczona do minimum. Starweave wyobraziła sobie sytuacje w której udaje je się przetransportować kulę. I kiedy będąc sama z sobą na jednym z wozów, zapada we wspomnienie, nagle znikąd pojawia się Blue Gear ze swoją głęboko chowaną urazą.
Będąc sam na sam z Blue, na jednym wozie, bez żadnych świadków, uwięziona we wspomnieniu na przykładowe czterdzieści minut, albo i więcej. Star nawet nie chciała myśleć co można by było z nią zrobić przez cały ten czas.
Kolejne dźwięki miniaturowej gitary (tym razem już nieco przyjemniejsze dla ucha) ułatwiły klaczy odgonienie niechcianych myśli. Star spojrzała na White, a ta niemal od razu odwzajemniła jej spojrzenie.
- Lubisz muzykę?
– Nienawidzę – odparła Star. Poza wiadomościami jest to jedyna rzecz którą ma do zaoferowania Didżej Pon. Ciągle w kółko jedne i te same utwory, od których już mi uszy więdną. Gdyby didżej miał kilka kawałków mniej, mogła bym je wszystkie policzyć na swoich rogach. – Mimo ponurego tonu, Starweave szybko postawiła swoje uszy do pionu, ładnie się uśmiechając. – Ale ty z pewnością zdołasz zaskoczyć mnie czymś świeżym. ” No chyba że wszystkie pieprzone Stajnie były wyposażone w te same materiały rozrywkowe.”
W pewnym momencie White wykonała szybki gest, w którym zerknęła do jednego ze swoich juków. Ze środka została wylewitowała maskotka, najprawdopodobniej jednej z powierniczek wspomnianych elementów harmonii, najwyraźniej Applejack. Ciemnoszara klacz złożyła pluszaka w swoje przednia kopytka. Jej szczery uśmiech do maskotki, nie umknął Starweave. Bez wątpienia było to coś o głębokim znaczeniu sentymentalnym dla klaczy. Coś dosyć popularnego dla Stajennych kucyków. Coś co Starweave jako taki kucyk oczywiście nie miała.
Następnym dobytym przez magię jednoróżki przedmiotem, była jak się Starweave wydawała, gitara. Tyle, że w odróżnieniu od tej wcześniej przez klacz widzianej, wersja Staple była bardziej jukowa.
Wyglądało na to, że przedmiot ten przed eksploatacją, wymagał trochę uwagi od swojej właścicielki. Uwaga ta przełożyła się na czas, który ciemnogranatowa jednoróżka wykorzystała na kolejne oględziny tak bardzo ją intrygującego, kulistego przedmiotu.
Kula wspomnień, aby mogła być lewitowana, wymagała specjalnego potraktowania magią telekinezy. Inaczej zaklęcie to mogło ją po prostu aktywować, wciągając umysł owego jednorożca w wir wspomnień. Starweave mogła by zaryzykować, ale im dłużej zwlekała, tym jej głowę wypełniało coraz więcej powodów, aby tego nie robić. Najmocniejszym z nich był fakt iż kule wspomnień mogą generować projekcje trwające nawet do kilku godzin. Po prawdzie tego rodzaju kule były prawdziwą rzadkością. Nawet jeżeli projekcja trwała by te głupie czterdzieści minut, jej użycie w aktualnym monecie było wykluczone.
Rozmyślając na ten temat, klacz przypomniała sobie większość informacji które wyczytała o kryształowych kulach. Jedynym z ich największych minusów było to, iż przeglądający je kucyk był całkowicie odcięty od rzeczywistości. Było to coś pomiędzy transem a marzeniem sennym. Stan podczas którego reakcja ciała na bodźce zostaje ograniczona do minimum. Starweave wyobraziła sobie sytuacje w której udaje je się przetransportować kulę. I kiedy będąc sama z sobą na jednym z wozów, zapada we wspomnienie, nagle znikąd pojawia się Blue Gear ze swoją głęboko chowaną urazą.
Będąc sam na sam z Blue, na jednym wozie, bez żadnych świadków, uwięziona we wspomnieniu na przykładowe czterdzieści minut, albo i więcej. Star nawet nie chciała myśleć co można by było z nią zrobić przez cały ten czas.
Kolejne dźwięki miniaturowej gitary (tym razem już nieco przyjemniejsze dla ucha) ułatwiły klaczy odgonienie niechcianych myśli. Star spojrzała na White, a ta niemal od razu odwzajemniła jej spojrzenie.
- Lubisz muzykę?
– Nienawidzę – odparła Star. Poza wiadomościami jest to jedyna rzecz którą ma do zaoferowania Didżej Pon. Ciągle w kółko jedne i te same utwory, od których już mi uszy więdną. Gdyby didżej miał kilka kawałków mniej, mogła bym je wszystkie policzyć na swoich rogach. – Mimo ponurego tonu, Starweave szybko postawiła swoje uszy do pionu, ładnie się uśmiechając. – Ale ty z pewnością zdołasz zaskoczyć mnie czymś świeżym. ” No chyba że wszystkie pieprzone Stajnie były wyposażone w te same materiały rozrywkowe.”