- Jestem Sharp Cross - Padło od jednorożca. A więc Sharp. Mam tylko nadzieje że nie zna tej przysięgi. Zresztą, i tak musiałem ją nieco przeinaczyć. W oryginale przysięgający kładł na szali swoje życie, a to raczej by mu się nie spodobało. Xander przerwał swoje rozmyślania i zaczął powoli zbierać ostrza które uprzednio wyciągną, następnie na powrót wsuną je do rękawa. Przez to nie mógł zauważyć dziwnego spojrzenia jasnobrązowego.
Uwagę młodzika przykuła dopiero kolejna wypowiedź Sharpa. - Chyba nie ma sensu, żebyśmy tu siedzieli, prawda? - Pewnie i tak. Wolał bym nie zostać trafionym przez jakiegoś idiotę, któremu akurat zachciało się postrzelać. Choć skąd mogę mieć pewność że ci w środku nie będą mieli podobnych jazd. Zebra wstała i gotowała się by ruszyć za kucykiem lecz ten się odwrócił. - Słuchaj... jak mam się do ciebie zwracać przy innych? Nie obraź się, ale "Xander" to raczej nie jest imię kucyka.
No fakt. Z tego co pamiętam z Grayhoof to imiona kucyków bywały jakoś połączone z ich talentami, czy osobowością. Ech, mniejsza zresztą. Ważne jest, że coś tam ma znaczyć. Ale pomyślmy, co mi może pasować? Coś czego na pustkowiach pełno, jest niechciane i bez wartości? Ta, moja samoocena jest zaglebista. Pełno jest złomu... ale Scrappy mi nie pasuje. Poza tym złom ma czasem jakąś wartość. Rdza. Tak, Rusty będzie w sam raz i chyba nawet pasuje do scavengera. Zresztą miewałem już gorsze ksywki.
- Rusty. Możesz mnie nazywać Rusty. - Zebra powiedziała to już swoim zwyczajowym, chłodnym, bez uczuciowym tonem. Po czym wyminęła jednorożca, kierując się do obozowiska. Zatrzymał się jednak przed leżącym na ziemi rewolwerem, który uw kucyk wcześniej upuścił. Przyglądał mu się chwile. Całkiem ładny model. Mocą pocisku na pewno przebija moją dziewiątkę. Choć moja ma dwa istotne plusy; szybkostrzelność i możliwość szybkiego przeładownia, poza tym sam magazynek. On ma 6 a ja 18 pocisków. W pojedynku na broń krótką chyba wygrywam ja.
Xander ruszył dalej, lecz rzucił za plecy do Sharpa - Tylko go nie zapomnij, było by szkoda, bo to jest jednak kawałek całkiem ładnej broni. - Wreszcie przystaną w przejściu by się trochę rozejrzeć i znaleźć sobie jakiś cichy kątek na resztę dnia.
Uwagę młodzika przykuła dopiero kolejna wypowiedź Sharpa. - Chyba nie ma sensu, żebyśmy tu siedzieli, prawda? - Pewnie i tak. Wolał bym nie zostać trafionym przez jakiegoś idiotę, któremu akurat zachciało się postrzelać. Choć skąd mogę mieć pewność że ci w środku nie będą mieli podobnych jazd. Zebra wstała i gotowała się by ruszyć za kucykiem lecz ten się odwrócił. - Słuchaj... jak mam się do ciebie zwracać przy innych? Nie obraź się, ale "Xander" to raczej nie jest imię kucyka.
No fakt. Z tego co pamiętam z Grayhoof to imiona kucyków bywały jakoś połączone z ich talentami, czy osobowością. Ech, mniejsza zresztą. Ważne jest, że coś tam ma znaczyć. Ale pomyślmy, co mi może pasować? Coś czego na pustkowiach pełno, jest niechciane i bez wartości? Ta, moja samoocena jest zaglebista. Pełno jest złomu... ale Scrappy mi nie pasuje. Poza tym złom ma czasem jakąś wartość. Rdza. Tak, Rusty będzie w sam raz i chyba nawet pasuje do scavengera. Zresztą miewałem już gorsze ksywki.
- Rusty. Możesz mnie nazywać Rusty. - Zebra powiedziała to już swoim zwyczajowym, chłodnym, bez uczuciowym tonem. Po czym wyminęła jednorożca, kierując się do obozowiska. Zatrzymał się jednak przed leżącym na ziemi rewolwerem, który uw kucyk wcześniej upuścił. Przyglądał mu się chwile. Całkiem ładny model. Mocą pocisku na pewno przebija moją dziewiątkę. Choć moja ma dwa istotne plusy; szybkostrzelność i możliwość szybkiego przeładownia, poza tym sam magazynek. On ma 6 a ja 18 pocisków. W pojedynku na broń krótką chyba wygrywam ja.
Xander ruszył dalej, lecz rzucił za plecy do Sharpa - Tylko go nie zapomnij, było by szkoda, bo to jest jednak kawałek całkiem ładnej broni. - Wreszcie przystaną w przejściu by się trochę rozejrzeć i znaleźć sobie jakiś cichy kątek na resztę dnia.