14-08-2013, 17:51
Opowiadanie Star nie było nic nadzwyczajnym na pustkowiach. Wiele kucy uważało że nie są niczym niezwykłym i ich przeżycia nie są interesujące i nie warte opowiadania. W kilku przypadkach może i by było to prawdą, ale znając rzeczywistość pustkowi, historia tych kucy nie należała do najprzyjemniejszych i po prostu nie chcieli oni rozdrapywać starych ran. Był to sposób na ucieczkę od złych wspomnień.
Opowiedzieć o sobie.
Blue nie była wyjątkiem. Na całych pustkowiach był może jeden kucyk który znał jej historię i to nie całą. Nie należała ona do najprzyjemniejszych opowiadań, za dużo cierpienia, nie przyjemnych wspomnień oraz niepotrzebnej śmierci. W tym momencie jej historia była raczej czymś od czego chciała uciec a nie wracać.
Ale z drugiej strony, White już się podzieliła sporą częścią swojej historii i raczej niegrzecznym by było nic jej nie powiedzieć. W każdym razie, nie trzeba jej mówić wszystkiego.
Blue siedziała chwile w ciszy zastanawiając się nad tym co powiedzieć gdy Star powiedziała że musi iść i coś zrobić. Obserwowała ona chwile jak tamta powoli zmierza w kierunku Rainfall.
-A więc chcesz żebym opowiedziała ci swoją historie, - zaczęła Blue obracając głowę w kierunku White - ale muszę cię ostrzec, nie jest ona bardziej ekscytująca niż opowiadanie Star.
- Jak już pewnie zauważyłaś, ja też wyszłam na pustkowia ze stajni. - powiedziała podnosząc swoje kopytu i pokazując swojego PipBucka - Po jej opuszczeniu trafiłam do jednego z większych miast gdzie przez ponad 5 lat jakie tam spędziłam, pracowałam prawie w każdym dostępnym tam zawodzie, od prac fizycznych aż po robotę papierkową. Pomogło mi to bardzo w poznaniu zasad jakie panują na pustkowiach. Ale życie w wielkim mieście nie było dla mnie, za tłoczno i za duża konkurencja, więc ciężko było rozkręcić własny interes o którym wtedy marzyłam już od dłuższego czasu. Postanowiłam więc zabrać oszczędności i uciec do jednego z mniejszych, dopiero powstających miasteczek. Kupiłam niewielki domek w New Appelosie i otworzyłam tam warsztat. Nawet nie masz pojęcia jak dużo rzeczy mają do naprawy kuce w tak niewielkiej miejscowości. Prowadziłam ten warsztat przez ponad 3 lata i niestety, znudziło mi się to. Szukając odmiany w życiu zaczęłam podróżować z karawanami z jednego końca pustkowi na drugi. Podróżowałam prawie 2 lata, zwiedziłam przez ten czas prawie każde większe miasto na pustkowiach i poznałam kilkoro naprawdę ciekawych kucy włączając w to Sharpiego który tu gdzieś się kręci. Potem wróciłam na rok do domu z powrotem otwierając warsztat i prowadząc go przez kolejny rok. Ale że w New Appelosie nigdy nic się nie dzieje, znów postanowiłam wyruszyć z karawanami i tak jeżdżę z nimi do dnia dzisiejszego.
W czasie jak Blue opowiadała skróconą i ocenzurowaną wersje swojego życia woda w czajniku się zaczęła gotować. Nie przerywając monologu wyciągnęła ona z torby po raz kolejny kubki i termos. Napełniając kubki herbatą podała jeden White po czym resztę wlała do termosu zapełniając go herbatą na później.
- I tak mniej więcej wygląda moje życie na pustkowiach. - powiedziała kończąc opowiadanie - Myślę że jak skończę z tą karawaną wrócę na jakiś czas do domu i trochę odpocznę od tych wszystkich przygód. Po za tym nie wiem czy już nie najwyższy czas gdzieś się osiedlić na stałe.
Opowiedzieć o sobie.
Blue nie była wyjątkiem. Na całych pustkowiach był może jeden kucyk który znał jej historię i to nie całą. Nie należała ona do najprzyjemniejszych opowiadań, za dużo cierpienia, nie przyjemnych wspomnień oraz niepotrzebnej śmierci. W tym momencie jej historia była raczej czymś od czego chciała uciec a nie wracać.
Ale z drugiej strony, White już się podzieliła sporą częścią swojej historii i raczej niegrzecznym by było nic jej nie powiedzieć. W każdym razie, nie trzeba jej mówić wszystkiego.
Blue siedziała chwile w ciszy zastanawiając się nad tym co powiedzieć gdy Star powiedziała że musi iść i coś zrobić. Obserwowała ona chwile jak tamta powoli zmierza w kierunku Rainfall.
-A więc chcesz żebym opowiedziała ci swoją historie, - zaczęła Blue obracając głowę w kierunku White - ale muszę cię ostrzec, nie jest ona bardziej ekscytująca niż opowiadanie Star.
- Jak już pewnie zauważyłaś, ja też wyszłam na pustkowia ze stajni. - powiedziała podnosząc swoje kopytu i pokazując swojego PipBucka - Po jej opuszczeniu trafiłam do jednego z większych miast gdzie przez ponad 5 lat jakie tam spędziłam, pracowałam prawie w każdym dostępnym tam zawodzie, od prac fizycznych aż po robotę papierkową. Pomogło mi to bardzo w poznaniu zasad jakie panują na pustkowiach. Ale życie w wielkim mieście nie było dla mnie, za tłoczno i za duża konkurencja, więc ciężko było rozkręcić własny interes o którym wtedy marzyłam już od dłuższego czasu. Postanowiłam więc zabrać oszczędności i uciec do jednego z mniejszych, dopiero powstających miasteczek. Kupiłam niewielki domek w New Appelosie i otworzyłam tam warsztat. Nawet nie masz pojęcia jak dużo rzeczy mają do naprawy kuce w tak niewielkiej miejscowości. Prowadziłam ten warsztat przez ponad 3 lata i niestety, znudziło mi się to. Szukając odmiany w życiu zaczęłam podróżować z karawanami z jednego końca pustkowi na drugi. Podróżowałam prawie 2 lata, zwiedziłam przez ten czas prawie każde większe miasto na pustkowiach i poznałam kilkoro naprawdę ciekawych kucy włączając w to Sharpiego który tu gdzieś się kręci. Potem wróciłam na rok do domu z powrotem otwierając warsztat i prowadząc go przez kolejny rok. Ale że w New Appelosie nigdy nic się nie dzieje, znów postanowiłam wyruszyć z karawanami i tak jeżdżę z nimi do dnia dzisiejszego.
W czasie jak Blue opowiadała skróconą i ocenzurowaną wersje swojego życia woda w czajniku się zaczęła gotować. Nie przerywając monologu wyciągnęła ona z torby po raz kolejny kubki i termos. Napełniając kubki herbatą podała jeden White po czym resztę wlała do termosu zapełniając go herbatą na później.
- I tak mniej więcej wygląda moje życie na pustkowiach. - powiedziała kończąc opowiadanie - Myślę że jak skończę z tą karawaną wrócę na jakiś czas do domu i trochę odpocznę od tych wszystkich przygód. Po za tym nie wiem czy już nie najwyższy czas gdzieś się osiedlić na stałe.