17-08-2013, 00:25
Wsłuchiwała się w słowa Star z mieszanymi uczuciami. Gdy owa klacz zaczynała, to myślała, iż usłyszy ciekawą historię z życia. Dostała jednak tylko... kilka słów oraz próbę wykręcenia się. White nie była głupia, i wiedziała, że kucyki, które celowo ukrywają swoją historię, bądź zniechęcają do jej wysłuchania coś ukrywają. Nie zdążyła jednak dalej drążyć tematu, i dociekać, gdyż Star ponownie zabrała głos.
- Poza tym, przypomniało mi się coś ważnego i obawiam się, że będę Panie musiała na chwile przeprosić – Po tych słowach klacz wstała, a następnie gdzieś się udała. Jednak po kilku krokach odwróciła się ponownie do White. – Ale potem mi jeszcze zaśpiewasz, nie ma lekko na pustkowiach - powiedziała, i uśmiechnęła się. White zdobyła się jedynie na niewielki, wymuszony uśmiech.
Następnie głos zabrała Blue, która po jakimś czasie, od odejścia Starwave postanowiła opowiedzieć swoją zminiaturyzowaną historię. Białogrzywa klacz wywnioskowała dwie rzeczy. Pierwsza była taka, iż Blue nie chciała opowiadać o sobie w towarzystwie Star, bądź też sporo myślała nad tym, czy jednak to powiedzieć. To jednak było mało ważne.
Historia ta była... inna. Dużo bardziej inna, niż ta, którą opowiedziała ona sama. Ta miała w sobie słyszalnie więcej smutku. Cały szmat czasu spędzony na pustkowiach, po wyjściu z innej Stajni. Praca, handel, praca itp, itd. White nie mogła sobie wyobrazić siebie, na miejscu Blue, która widocznie miała już sporo nabytego doświadczenia w tym całym życiu na pustkowiu. Kilka spędzonych lat z pewnością uczy więcej, niż zaledwie tydzień, który polegał na ciągłym ukrywaniu się. Były też i dobre strony tej Historii. Klacz dowiedziała się trochę więcej o miejscach, które w przyszłości będzie warto odwiedzić... oczywiście, jeśli uda jej się tam dostać w jednym kawałku. Wizja, o powrocie, a przynajmniej próbie powrotu, do życia, które chodź trochę będzie przypominało jej to ze stajni była kusząca, aczkolwiek na ten czas niemożliwa. White była zielona, we... wszystkim. Czuła się, jakby wszystkiego, dosłownie wszystkiego musiała się uczyć od początku.
- O, herbata. Jest jeszcze trochę? - usłyszała White, która momentalnie podniosła głowę. Głos ten wyrwał ją z kolejnego... zamyślenia. Ów ogier nie mówił do niej, więc nie wiedziała, czy odezwanie się, w aktualnym momencie jest dobre. Nie lubiła się przerywać, aczkolwiek też nie trawiła, jak ktoś przerywał jej. White postanowiła w milczeniu przypomnieć sobie słowa piosenki, którą kiedyś napisał jej ojciec.
- Poza tym, przypomniało mi się coś ważnego i obawiam się, że będę Panie musiała na chwile przeprosić – Po tych słowach klacz wstała, a następnie gdzieś się udała. Jednak po kilku krokach odwróciła się ponownie do White. – Ale potem mi jeszcze zaśpiewasz, nie ma lekko na pustkowiach - powiedziała, i uśmiechnęła się. White zdobyła się jedynie na niewielki, wymuszony uśmiech.
Następnie głos zabrała Blue, która po jakimś czasie, od odejścia Starwave postanowiła opowiedzieć swoją zminiaturyzowaną historię. Białogrzywa klacz wywnioskowała dwie rzeczy. Pierwsza była taka, iż Blue nie chciała opowiadać o sobie w towarzystwie Star, bądź też sporo myślała nad tym, czy jednak to powiedzieć. To jednak było mało ważne.
Historia ta była... inna. Dużo bardziej inna, niż ta, którą opowiedziała ona sama. Ta miała w sobie słyszalnie więcej smutku. Cały szmat czasu spędzony na pustkowiach, po wyjściu z innej Stajni. Praca, handel, praca itp, itd. White nie mogła sobie wyobrazić siebie, na miejscu Blue, która widocznie miała już sporo nabytego doświadczenia w tym całym życiu na pustkowiu. Kilka spędzonych lat z pewnością uczy więcej, niż zaledwie tydzień, który polegał na ciągłym ukrywaniu się. Były też i dobre strony tej Historii. Klacz dowiedziała się trochę więcej o miejscach, które w przyszłości będzie warto odwiedzić... oczywiście, jeśli uda jej się tam dostać w jednym kawałku. Wizja, o powrocie, a przynajmniej próbie powrotu, do życia, które chodź trochę będzie przypominało jej to ze stajni była kusząca, aczkolwiek na ten czas niemożliwa. White była zielona, we... wszystkim. Czuła się, jakby wszystkiego, dosłownie wszystkiego musiała się uczyć od początku.
- O, herbata. Jest jeszcze trochę? - usłyszała White, która momentalnie podniosła głowę. Głos ten wyrwał ją z kolejnego... zamyślenia. Ów ogier nie mówił do niej, więc nie wiedziała, czy odezwanie się, w aktualnym momencie jest dobre. Nie lubiła się przerywać, aczkolwiek też nie trawiła, jak ktoś przerywał jej. White postanowiła w milczeniu przypomnieć sobie słowa piosenki, którą kiedyś napisał jej ojciec.