22-08-2013, 17:08
Sharp skinął głową. Blue mówiła spokojnie i wyglądało raczej na to, że kucyk nie stanowi aktualnie zagrożenia. Dopiero po "wyeliminowaniu" domniemanego zagrożenia i po wspomnieniu tego przez niebieskiego kucyka, medykowi przyszło do głowy, że kucykowi należy pomóc. Normalnie sam by o tym pomyślał, jednakowoż wciąż odtwarzał w swych myślach, raz za razem, niedawną konwersację z Xanderem. Oczywiście, że trzeba jej pomóc. Cholera, czemu oni wszyscy w ogóle wyłażą? Zapytał sam siebie jednorożec.
Wiedział, że prawdopodobnie opuszczenie bezpiecznego schronu nie zależało od samej White, jednakże nie mógł się odpędzić od kwestii tego, z jakiego powodu dokładnie wylazła. Nie miał zamiaru się o to pytać. Nie uczyniłoby to nic dobrego, prócz zaspokojenia ciekawości medyka, a mogło doprowadzić do rozgrzebania niedawnych, a na pewno nieprzyjemnych wspomnień ze strony White.
Do Sharpa wtedy dotarło co innego. Tydzień. Tylko tydzień była na zewnątrz. Wolał nie myśleć, jakim szokiem było wyjście na pustynię. Albo i do zniszczonego miasta. Skąd miał wiedzieć, gdzie było wyjście z jej Stajni? Westchnął w duchu. Miała szczęście, że jeszcze żyje. I, że natrafiła na karawanę, nie bandę bandytów. Ich karawanę, poprawił się kucyk. Poznał paru karawaniarzy, którzy by takiego kucyka wykorzystali, a potem zabili. Cóż, czego innego się spodziewać, gdy na pustkowiach ląduje bezbronny kucyk.
- Miałaś dużo szczęścia, tak przeżyć pierwszy tydzień i wyjść z tego cało. I jeszcze więcej, znajdując nas - rzucił do kucyka w kombinezonie Stajni, zanim zdążył się zastanowić dokładnie nad swoimi słowami.
Wiedział, że prawdopodobnie opuszczenie bezpiecznego schronu nie zależało od samej White, jednakże nie mógł się odpędzić od kwestii tego, z jakiego powodu dokładnie wylazła. Nie miał zamiaru się o to pytać. Nie uczyniłoby to nic dobrego, prócz zaspokojenia ciekawości medyka, a mogło doprowadzić do rozgrzebania niedawnych, a na pewno nieprzyjemnych wspomnień ze strony White.
Do Sharpa wtedy dotarło co innego. Tydzień. Tylko tydzień była na zewnątrz. Wolał nie myśleć, jakim szokiem było wyjście na pustynię. Albo i do zniszczonego miasta. Skąd miał wiedzieć, gdzie było wyjście z jej Stajni? Westchnął w duchu. Miała szczęście, że jeszcze żyje. I, że natrafiła na karawanę, nie bandę bandytów. Ich karawanę, poprawił się kucyk. Poznał paru karawaniarzy, którzy by takiego kucyka wykorzystali, a potem zabili. Cóż, czego innego się spodziewać, gdy na pustkowiach ląduje bezbronny kucyk.
- Miałaś dużo szczęścia, tak przeżyć pierwszy tydzień i wyjść z tego cało. I jeszcze więcej, znajdując nas - rzucił do kucyka w kombinezonie Stajni, zanim zdążył się zastanowić dokładnie nad swoimi słowami.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.