08-09-2013, 19:22
Starweave w spokoju obserwowała jak jednorożec powoli dochodzi do siebie. Przez chwilę myślała, że będzie musiała się powtórzyć, jednak ogier w miarę szybko zdążył udowodnić iż dotarło do niego jej pytanie. Klacz z rogiem była usatysfakcjonowana reakcją jednoroga, podobnie jak jego odpowiedzią, właściwie pytaniem. Znacznie ja to uspokoiło i dodało pewności siebie. Właściwie to ona wolała być tą stroną, która będzie zadawać pytania, ale jak to by mogła rzec: „Na razie żaden ogon się nie palił.” Najważniejsze, że jednoróg zachował się w miarę spokojnie i nie próbował się dostać do jej szpiku kostnego.
Star nie kazała mu długo czekać na odpowiedź. – W tymczasowym, prowizorycznym obozie. Na jednym z wozów karawany, którą atakowałeś wspólnie ze swoją bandą kilka godzin temu. Wśród grupki ocalałych, którym udało się was odeprzeć. Istnieje wiele odpowiedzi. - Przemówiła spokojnym, a także nieco cieplejszym głosem. Przechyliła lekko głowę, po czym kontynuowała po chwili. – Jednak przede wszystkim jesteś teraz przy mnie. Klaczy którą próbowałeś zabić, a która cię oszczędziła i dzięki której ostatecznie cię odratowano. – Skończyła, spokojnie wpatrując się w jego oczy. Miała nadzieję zobaczyć w nich wdzięczność, a przede wszystkim zaufanie, które będzie bezcenne przy nadchodzącym przesłuchaniu.
Powoli w głowie klaczy układał się cały plan konwersacji. Dobrze wiedziała jakie pytania chce i należy mu zadać. Jednak jej uwadze nie umknął fakt iż kucyk był mocno osłabiony, i dlatego nie chciała zbytnio go naciskać. Prostując głowę, usiadła ona na swoim zadzie, dokładnie bacząc na zachowanie i reakcję śmierdziucha. Iron na pewno nie kisiła by się razem z nim w tym samym wozie, tylko wywlekła na powierzchnię i do tego jeszcze skatowała, dosłownie wyciskając z niego każdą informację. Ale to była Starweave, i dlatego wszystkie trzy kucyki zmuszone były wąchać smroda.
Star nie kazała mu długo czekać na odpowiedź. – W tymczasowym, prowizorycznym obozie. Na jednym z wozów karawany, którą atakowałeś wspólnie ze swoją bandą kilka godzin temu. Wśród grupki ocalałych, którym udało się was odeprzeć. Istnieje wiele odpowiedzi. - Przemówiła spokojnym, a także nieco cieplejszym głosem. Przechyliła lekko głowę, po czym kontynuowała po chwili. – Jednak przede wszystkim jesteś teraz przy mnie. Klaczy którą próbowałeś zabić, a która cię oszczędziła i dzięki której ostatecznie cię odratowano. – Skończyła, spokojnie wpatrując się w jego oczy. Miała nadzieję zobaczyć w nich wdzięczność, a przede wszystkim zaufanie, które będzie bezcenne przy nadchodzącym przesłuchaniu.
Powoli w głowie klaczy układał się cały plan konwersacji. Dobrze wiedziała jakie pytania chce i należy mu zadać. Jednak jej uwadze nie umknął fakt iż kucyk był mocno osłabiony, i dlatego nie chciała zbytnio go naciskać. Prostując głowę, usiadła ona na swoim zadzie, dokładnie bacząc na zachowanie i reakcję śmierdziucha. Iron na pewno nie kisiła by się razem z nim w tym samym wozie, tylko wywlekła na powierzchnię i do tego jeszcze skatowała, dosłownie wyciskając z niego każdą informację. Ale to była Starweave, i dlatego wszystkie trzy kucyki zmuszone były wąchać smroda.