14-09-2013, 23:10
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-09-2013, 13:10 przez SHERMAN222.)
Klacz popatrzyła w ziejący z ziemi otwór i powiedziała sama do siebie: - No to git. - rozglądnęła się po okolicy i znalazła trochę drewna, wybrała to co będzie dobre na pochodnię a z reszty postanowiła rozpalić ogniska, wyciągnęła skrawek jednej z szmatek do czyszczenia broni, polała ją jakimś wysokoprocentowym, żrącym oparami oczy alkoholem, łyknęła sobie jeden łyk i schowała butelkę do torby, z magazynka karabinu wyciągnęła jeden nabój który ostrożnie rozdzieliła na pocisk i łuskę oraz proch.
Po dłuższej chwili poradziła sobie z mocowaniem szmatki do kawałka drewna, wysypała proch i wyciągnęła zapalniczkę. Popatrzyła na swoje dzieło - Spektakularne... - po tym słowie przyłożyła zapalniczkę do skleconego prowizorycznego lontu po czym szybko zwiała wraz z zapalniczką na bezpieczną odległość. Gdy doszło do reakcji i pochodnia zapaliła się klacz podeszła z nią do włazu i zrzuciła ją na dół, zrzuciła tam też drewienka po czym popatrzyła na dół i wślizgnęła się z butelką alko oraz pistoletem do włazu.
Po dłuższej chwili poradziła sobie z mocowaniem szmatki do kawałka drewna, wysypała proch i wyciągnęła zapalniczkę. Popatrzyła na swoje dzieło - Spektakularne... - po tym słowie przyłożyła zapalniczkę do skleconego prowizorycznego lontu po czym szybko zwiała wraz z zapalniczką na bezpieczną odległość. Gdy doszło do reakcji i pochodnia zapaliła się klacz podeszła z nią do włazu i zrzuciła ją na dół, zrzuciła tam też drewienka po czym popatrzyła na dół i wślizgnęła się z butelką alko oraz pistoletem do włazu.