05-10-2013, 14:04
Sharp skinął głową, zadowolony, że to nie od niego będzie zależało dalsze przesłuchanie, a Blue podeszła do wciąż leżącego kucyka.
- Witaj, jestem Blue Gear. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko temu żebym posiedziała chwile z tobą i raczej nie mam się co ciebie pytać jak minął ci dzień - odezwał się niebieski kucyk.
Jeniec podniósł powoli łeb i skinął głową, widać niezdolny w tej chwili do mówienia czegokolwiek. Próbował przestać płakać, ale przychodziło mu to z trudem. Mimo tego, jakieś sukcesy w tym polu osiągał.
Iron schowała się koło drzwi do uprzednio otwartego korytarza. Ze swojego miejsca miała dobry widok na cały wspomniany korytarz, ale sama mogła być zauważona, nawet jeśli na pierwszy rzut oka. Powolny, metaliczny klęk zbliżał się do niej. W końcu wyszedł z drzwi. W korytarzu rozległ się trzask charakterystyczny dla uszkodzonych głośników, a dobiegający od obiektu przemieszczającego się, który okazał się standardowy, lekko uzbrojonym, czteronogim robotem ochronnym.
Odwrócił się w stronę Iron, a jego broń energetyczna zaczęła świecić, ładując się do strzału. Powinna to robić o wiele szybciej, tak samo jak robot nie powinien być miejscami podrdzewiały i powinien mieć sprawny głośnik - zazwyczaj były one niezwykle odporne na wpływ czasu: póki ktoś celowo ich nie niszczył, setki lat w stanie hibernacji nie robiły na nich wrażenia. Ten tutaj był inny, ale jego broń, wycelowana prosto w klacz na końcu korytarza, była sprawna, nawet jeśli nieco powolna.
Xander ruszył w kierunku kup ciał nieopodal obozowiska. Obecne były dwa stosy oraz przypadek specjalny. Stosy składały się kolejno z bandytów, po lewej, oraz z karawaniarzy, po prawej od ogiera.
Przypadkiem specjalnym były zabite brahminy, leżące między dwoma stosami i śmierdzące chyba jeszcze bardziej niż wszystkie kucyki.
Karawaniarze nosili wszyscy identyczne zbroje. Prócz jednego, noszącego metalowy pancerz. Kucyk, jak na złość, był na samym szczycie stosu, niemożliwy do dosięgnięcia przez kogokolwiek prócz jednorożca w sposób nie wymagający wspinania się po trupach.
- Witaj, jestem Blue Gear. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko temu żebym posiedziała chwile z tobą i raczej nie mam się co ciebie pytać jak minął ci dzień - odezwał się niebieski kucyk.
Jeniec podniósł powoli łeb i skinął głową, widać niezdolny w tej chwili do mówienia czegokolwiek. Próbował przestać płakać, ale przychodziło mu to z trudem. Mimo tego, jakieś sukcesy w tym polu osiągał.
Iron schowała się koło drzwi do uprzednio otwartego korytarza. Ze swojego miejsca miała dobry widok na cały wspomniany korytarz, ale sama mogła być zauważona, nawet jeśli na pierwszy rzut oka. Powolny, metaliczny klęk zbliżał się do niej. W końcu wyszedł z drzwi. W korytarzu rozległ się trzask charakterystyczny dla uszkodzonych głośników, a dobiegający od obiektu przemieszczającego się, który okazał się standardowy, lekko uzbrojonym, czteronogim robotem ochronnym.
Odwrócił się w stronę Iron, a jego broń energetyczna zaczęła świecić, ładując się do strzału. Powinna to robić o wiele szybciej, tak samo jak robot nie powinien być miejscami podrdzewiały i powinien mieć sprawny głośnik - zazwyczaj były one niezwykle odporne na wpływ czasu: póki ktoś celowo ich nie niszczył, setki lat w stanie hibernacji nie robiły na nich wrażenia. Ten tutaj był inny, ale jego broń, wycelowana prosto w klacz na końcu korytarza, była sprawna, nawet jeśli nieco powolna.
Xander ruszył w kierunku kup ciał nieopodal obozowiska. Obecne były dwa stosy oraz przypadek specjalny. Stosy składały się kolejno z bandytów, po lewej, oraz z karawaniarzy, po prawej od ogiera.
Przypadkiem specjalnym były zabite brahminy, leżące między dwoma stosami i śmierdzące chyba jeszcze bardziej niż wszystkie kucyki.
Karawaniarze nosili wszyscy identyczne zbroje. Prócz jednego, noszącego metalowy pancerz. Kucyk, jak na złość, był na samym szczycie stosu, niemożliwy do dosięgnięcia przez kogokolwiek prócz jednorożca w sposób nie wymagający wspinania się po trupach.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.