Do głowy Starweave uderzyła pewna myśl. Orientacyjnie rozejrzała się po obozie, zwracając szczególna uwagę na wóz, który był na przeciwko tego medycznego. Wszyscy w obozowisku byli czymś zajęci, tak, że jednoróżce wydawało się, iż nikt inny poza White nie mógł jej widzieć. Nie czekając na reakcje drugiej klaczy, wsadziła ów worek do jednego ze swoich juków i ruszyła w stronę wozu. Ta jedyna klacz, która była świadkiem całego zajścia, według Star w ogóle nie wchodziła w grę. Była nowa na pustkowiach jak i w karawanie, a w dodatku była zbyt nieśmiała żeby ją niepokoić.
Starweave wgramoliła się na wóź. Ten był zupełnie inny, od tego w którym spędziła wcześniej trochę czasu. Był pusty i emanował spokojem, a w dodatku nic w nim nie śmierdziało. ”Tak wszędzie być powinno...” pomyślała. Jednoróżka dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej zaklęcie światła nie jest już aktywne. Co gorsza, nie mogła sobie przypomnieć momentu w którym przestała je podtrzymywać. Po kilku sekundach utrzymywania zezowatego spojrzenia na swoim rogu, zamknęła oczy i powoli spuściła uszy razem z głową, lekko nią przy tym kręcąc. Zdała sobie sprawę, iż jej koncentracja wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Star weszła w głąb wozu, po czym wylewitowała wcześniej sporządzony worek, kładąc go przed sobą. Następnie usunęła linę odsłaniając kryształową kulę. Była piękna, zwłaszcza teraz kiedy klacz mogła jej się spokojnie przyjrzeć z bliska. Niewiele rzeczy na pustkowiach zachowało swój wspaniały specyficzny urok. Kryształowa powierzchnia wydawała się doskonale gładka, co zostało potwierdzone przez kopytko ciekawskiego jednorożca. Star wiedziała, że kula może być odpowiedzią na wiele bardzo ważnych pytań. Będąc lekko zaniepokojona, bezcelowo rozejrzała się po wnętrzu wozu. W końcu ciekawość więziła nad nią górę, jednak nie całkowicie. Jednoróżka postanowiła skorzystać z dobrej okazji i przy okazji przeprowadzić mały eksperyment.
Klacz rozświetliła swój róg, a chwile potem jej magia powolutku i delikatnie zaczęła skupiać się na krawędziach kuli, jednak nie na niej samej. Magiczny kocyk powoli zaczął otaczać kulistą powierzchnie zaczynając od jej podstawy i pomalutku pnąc się ku górze. Star zamknęła oczy, nieznacznie zwiększyła moc, co przyspieszyło cały proces. Działała wyjątkowo delikatnie, chodź nie spodziewała się sukcesu. Świadomość tego, że w każdej chwili może zapaść się w czyjeś wspomnienie była dla niej wysoce stresująca. Jednak było też w tym coś co ją ekscytowało, nigdy wcześniej nie miała okazji patrzeć na rzeczywistość oczami innego kucyka. W pewnym monecie zastanawiała się, czy aby nie przerwać czarowania. Jednak szybko wycofała ona te myśli, wraz z tym jak podnosząc lekko lewą powiekę, udało jej się zerknąć na efekt pracy jej rogu. Magiczny kocyk już prawie do połowy otaczał kryształ. ”To może się udać Star... To może się udać.”
[Starweave próbuje lewitować kulę. Jeżeli jej się to uda, już bezceremonialnie spróbuje w nią wejrzeć.]
Starweave wgramoliła się na wóź. Ten był zupełnie inny, od tego w którym spędziła wcześniej trochę czasu. Był pusty i emanował spokojem, a w dodatku nic w nim nie śmierdziało. ”Tak wszędzie być powinno...” pomyślała. Jednoróżka dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej zaklęcie światła nie jest już aktywne. Co gorsza, nie mogła sobie przypomnieć momentu w którym przestała je podtrzymywać. Po kilku sekundach utrzymywania zezowatego spojrzenia na swoim rogu, zamknęła oczy i powoli spuściła uszy razem z głową, lekko nią przy tym kręcąc. Zdała sobie sprawę, iż jej koncentracja wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Star weszła w głąb wozu, po czym wylewitowała wcześniej sporządzony worek, kładąc go przed sobą. Następnie usunęła linę odsłaniając kryształową kulę. Była piękna, zwłaszcza teraz kiedy klacz mogła jej się spokojnie przyjrzeć z bliska. Niewiele rzeczy na pustkowiach zachowało swój wspaniały specyficzny urok. Kryształowa powierzchnia wydawała się doskonale gładka, co zostało potwierdzone przez kopytko ciekawskiego jednorożca. Star wiedziała, że kula może być odpowiedzią na wiele bardzo ważnych pytań. Będąc lekko zaniepokojona, bezcelowo rozejrzała się po wnętrzu wozu. W końcu ciekawość więziła nad nią górę, jednak nie całkowicie. Jednoróżka postanowiła skorzystać z dobrej okazji i przy okazji przeprowadzić mały eksperyment.
Klacz rozświetliła swój róg, a chwile potem jej magia powolutku i delikatnie zaczęła skupiać się na krawędziach kuli, jednak nie na niej samej. Magiczny kocyk powoli zaczął otaczać kulistą powierzchnie zaczynając od jej podstawy i pomalutku pnąc się ku górze. Star zamknęła oczy, nieznacznie zwiększyła moc, co przyspieszyło cały proces. Działała wyjątkowo delikatnie, chodź nie spodziewała się sukcesu. Świadomość tego, że w każdej chwili może zapaść się w czyjeś wspomnienie była dla niej wysoce stresująca. Jednak było też w tym coś co ją ekscytowało, nigdy wcześniej nie miała okazji patrzeć na rzeczywistość oczami innego kucyka. W pewnym monecie zastanawiała się, czy aby nie przerwać czarowania. Jednak szybko wycofała ona te myśli, wraz z tym jak podnosząc lekko lewą powiekę, udało jej się zerknąć na efekt pracy jej rogu. Magiczny kocyk już prawie do połowy otaczał kryształ. ”To może się udać Star... To może się udać.”
[Starweave próbuje lewitować kulę. Jeżeli jej się to uda, już bezceremonialnie spróbuje w nią wejrzeć.]