16-10-2013, 17:53
Sharp pozostawił kwestię przesłuchania Blue, widząc, że ma dość profesjonalne podejście. Myślał, czy do "dobrego gliny" nie przydałby się drugi, zły... nie miał pojęcia o co chodzi w tym powiedzeniu, ale obiło mu się o uszy raz czy drugi i zostało. Ale nie miał zamiaru przeszkadzać przyjaciółce w przesłuchaniu bez uzgodnienia czegokolwiek.
Pomyślał o temacie, wokół którego krążył ogier. Pewnie będzie chciał, żeby mu pomóc... Medyk pomyślał o tym, ile mają w karawanie kucyków, które mogłyby chcieć coś takiego odwalić. Optymalną liczbą było 0, niestety wychodziło mu nieco więcej.
W tym momencie usłyszał czyjś głos, na pewno nie Blue czy Hilo. Po chwili rozpoznał, że to głos Rainfall, a po kolejnych kilku krótkich chwilkach zorientował się, że klacz mówi do niego. Zidentyfikowanie słów zajęło kolejną sekundę, zanim otrząsnął się z myśli i spojrzał na ciemnoniebieską klacz.
- Jak chcesz to wychodź... jakby miał się na nas rzucić, to już by to zrobił... ruszymy pewnie jutro. Jeżeli wystartujemy teraz, noc nas złapie za szybko. A niektórym przydałby się też odpoczynek - odpowiedział cicho, pragnąc nie przeszkadzać Blue w wyciąganiu informacji.
Kucyk skinął głową na kolejne słowa nowego przesłuchującego. Pokiwał głową potwierdzająco na słowa o osadzie i trudnej sytuacji, nie spuszczając jednak wzroku z niebieskiej klaczy.
- Postaram się - powiedział niepewnie.
Po zadaniu pytań odwrócił jednak wzrok i spojrzał na ścianę wozu, zdawał się jednak patrzyć w przestrzeń, a nie w cokolwiek konkretnego.
Zamknął oczy i pokręcił lekko głową. Po paru sekundach znowu je otworzył i spojrzał na Blue.
- Kiedy zaatakowali, j-ja byłem w s... swoim warsztacie... n-nie widziałem ilu ich było... P-przynajmniej połowa wyszła z... nami, żeby czekać na jakąś karawanę... - w tym momencie westchnął cicho i spojrzał na wóz - chyba się doczekaliśmy - dokończył i spuścił wzrok, ponownie kładąc uszy po sobie po tej krótkiej chwili, kiedy były w górze.
Xander znalazł parę ciekawych rzeczy i przystąpił do dokładniejszej inspekcji.
Pocisk nie wykazał żadnych śladów obecności wolnej przestrzeni do przesypywania się prochu. Albo prochu w nim nie było, albo zajmował całą wolną przestrzeń. Oba warianty były w pewnym stopniu prawdopodobne.
Notes był z kolei o wiele ciekawszy. Zawierał sporo notatek z danymi różnych karawan, w większości przekreślonych wraz z szybko dopisanymi słowami w wielkich literach. Styl pisma nie był mistrzowski, ale był czytelny. Już samo to, że kucyk był piśmienny było na Pustkowiach nie znowu aż tak częste.
Można było oglądać fascynujące dane dotyczące tego, co przewoziły kolejne karawany, albo po prostu przeskoczyć na ostatnią stronę, na której dane były skromne, ale nie przekreślone. Jako iż Pustkowia nienawidziły nawet jako-tako cywilizowanych istot, akurat ta strona była zabrudzona krwią, wraz z kilkunastoma następnymi, sklejonymi tą właśnie substancją. Z dających się odczytać słów i symboli pozostawały: "transport" "cel" "dwieście" "9mm" "Paubu" oraz "ochrona", przy czym to ostatnie powtórzone w wielu miejscach.
Pomyślał o temacie, wokół którego krążył ogier. Pewnie będzie chciał, żeby mu pomóc... Medyk pomyślał o tym, ile mają w karawanie kucyków, które mogłyby chcieć coś takiego odwalić. Optymalną liczbą było 0, niestety wychodziło mu nieco więcej.
W tym momencie usłyszał czyjś głos, na pewno nie Blue czy Hilo. Po chwili rozpoznał, że to głos Rainfall, a po kolejnych kilku krótkich chwilkach zorientował się, że klacz mówi do niego. Zidentyfikowanie słów zajęło kolejną sekundę, zanim otrząsnął się z myśli i spojrzał na ciemnoniebieską klacz.
- Jak chcesz to wychodź... jakby miał się na nas rzucić, to już by to zrobił... ruszymy pewnie jutro. Jeżeli wystartujemy teraz, noc nas złapie za szybko. A niektórym przydałby się też odpoczynek - odpowiedział cicho, pragnąc nie przeszkadzać Blue w wyciąganiu informacji.
Kucyk skinął głową na kolejne słowa nowego przesłuchującego. Pokiwał głową potwierdzająco na słowa o osadzie i trudnej sytuacji, nie spuszczając jednak wzroku z niebieskiej klaczy.
- Postaram się - powiedział niepewnie.
Po zadaniu pytań odwrócił jednak wzrok i spojrzał na ścianę wozu, zdawał się jednak patrzyć w przestrzeń, a nie w cokolwiek konkretnego.
Zamknął oczy i pokręcił lekko głową. Po paru sekundach znowu je otworzył i spojrzał na Blue.
- Kiedy zaatakowali, j-ja byłem w s... swoim warsztacie... n-nie widziałem ilu ich było... P-przynajmniej połowa wyszła z... nami, żeby czekać na jakąś karawanę... - w tym momencie westchnął cicho i spojrzał na wóz - chyba się doczekaliśmy - dokończył i spuścił wzrok, ponownie kładąc uszy po sobie po tej krótkiej chwili, kiedy były w górze.
Xander znalazł parę ciekawych rzeczy i przystąpił do dokładniejszej inspekcji.
Pocisk nie wykazał żadnych śladów obecności wolnej przestrzeni do przesypywania się prochu. Albo prochu w nim nie było, albo zajmował całą wolną przestrzeń. Oba warianty były w pewnym stopniu prawdopodobne.
Notes był z kolei o wiele ciekawszy. Zawierał sporo notatek z danymi różnych karawan, w większości przekreślonych wraz z szybko dopisanymi słowami w wielkich literach. Styl pisma nie był mistrzowski, ale był czytelny. Już samo to, że kucyk był piśmienny było na Pustkowiach nie znowu aż tak częste.
Można było oglądać fascynujące dane dotyczące tego, co przewoziły kolejne karawany, albo po prostu przeskoczyć na ostatnią stronę, na której dane były skromne, ale nie przekreślone. Jako iż Pustkowia nienawidziły nawet jako-tako cywilizowanych istot, akurat ta strona była zabrudzona krwią, wraz z kilkunastoma następnymi, sklejonymi tą właśnie substancją. Z dających się odczytać słów i symboli pozostawały: "transport" "cel" "dwieście" "9mm" "Paubu" oraz "ochrona", przy czym to ostatnie powtórzone w wielu miejscach.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.