27-10-2013, 00:04
Blue nigdy nie miała szczęścia do gier losowych. Nigdy nic nie wygrała, nigdy nie została do niczego wylosowana. Lecz właśnie w tym momencie wiedziała jak musi się czuć kuc który trafił szóstkę w jebanego lottka. Siedziała wpatrzona w pipbucka trzymanego w kopytach przez White i nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Posiadanie pibucka na pustkowiach było czymś niezwykłym, posiadanie dwóch graniczyło z cudem. Blue była pewna jednego, że chce go mieć.
- My się trochę White nie zrozumieliśmy, ja nie mam zamiaru ci go zabierać, chciałam ci coś po prostu pokazać. Ale jak już oferujesz, to z chęcią od ciebie odkupie tego PipBucka, i jestem wstanie za niego dość dużo zaoferować. - powiedziała Blue do White odrywając wzrok od urządzenia w jej kopytach i patrząc prosto w jej oczy - Jak na początek, co powiesz na tygodniowy zapas prowiantu jak i medykamentów których by wystarczyło na kilka dość poważnych operacji?
- My się trochę White nie zrozumieliśmy, ja nie mam zamiaru ci go zabierać, chciałam ci coś po prostu pokazać. Ale jak już oferujesz, to z chęcią od ciebie odkupie tego PipBucka, i jestem wstanie za niego dość dużo zaoferować. - powiedziała Blue do White odrywając wzrok od urządzenia w jej kopytach i patrząc prosto w jej oczy - Jak na początek, co powiesz na tygodniowy zapas prowiantu jak i medykamentów których by wystarczyło na kilka dość poważnych operacji?