Biała klacz siedziała przy ognisku i w milczeniu grała na swoim instrumencie. Alkohol cały czas dawał jej się we znaki, ale nie miała zamiaru odchodzić od ciepłego ogniska, które polubiła. Było tam przynajmniej ciepło i... spokojnie. To drugie sobie bardzo ceniła, ale jednak każdy kucyk może potrzebować odrobiny hałasu i szaleństwa. Dla niej ten moment się zaczął. Małymi kroczkami szedł ku górze, aby następnie eksplodować.
W pewnym momencie jednak usłyszała kroki, które się do niej zbliżały. Zignorowała ten fakt, gdyż stwierdziło, iż może być to ktoś z kucyków znajdujących się w obozie. Jednakże przeszedł ją cień wątpliwości, że może być to ktoś, kto był wrogo do niej nastawiony. Zignorowała jednak ten fakt, gdyż jej EFS nic nie wskazywał. Mogła się czuć bezpiecznie... póki co.
Po chwili i w milczeniu obok niej ktoś się dosiadł. Rzuciła przelotne spojrzenie, aby zobaczyć kto obok niej siedzi. Był to ten dziwny kuc, który przyprawiał ją początkowo o dreszcze. Teraz może mniej, ale jednak czuła się nieswojo. Siedzieli w milczeniu. White cały czas grała na instrumencie dość wesołą melodię. Wolała się nie odzywać jako pierwsza, gdyż i tak nie miała o czym rozmawiać z owym kucem.
- Hej White... Widzę że sobie trochę brzdękasz. Jestem Rusty i chciałem się zapytać... - powiedział nieśmiało ogier, który przerwał w pół zdania. Klacz spojrzała na niego, a następnie zobaczyła, jak ten wpatruje się w nią oraz... pustą butelkę po Whisky. Po chwili jednak podniósł wzrok, i popatrzył jej w oczy. - Jak się czujesz? Na razie wszystko w porządku? - zapytał po chwili.
- A jak mam się czuć? - zapytała żartobliwie, robiąc uśmiech numer dwa. - Czuję się świetnie - dodała, a następnie uśmiechnęła się szerzej. - Czuje się, jakbym mogła pobiegać kilka kółek dookoła tego "obozu." - powiedziała odkładając instrument obok. - Gdyby mi się chciało oczywiście - dopowiedziała. - A dlaczego się pytasz? - przybliżyła do niego swoją twarz, której wyraz był nieco podejrzliwy. Klacz dosłownie penetrowała Rustiego wzrokiem, oczekując na odpowiedź. Milczała.
W pewnym momencie jednak usłyszała kroki, które się do niej zbliżały. Zignorowała ten fakt, gdyż stwierdziło, iż może być to ktoś z kucyków znajdujących się w obozie. Jednakże przeszedł ją cień wątpliwości, że może być to ktoś, kto był wrogo do niej nastawiony. Zignorowała jednak ten fakt, gdyż jej EFS nic nie wskazywał. Mogła się czuć bezpiecznie... póki co.
Po chwili i w milczeniu obok niej ktoś się dosiadł. Rzuciła przelotne spojrzenie, aby zobaczyć kto obok niej siedzi. Był to ten dziwny kuc, który przyprawiał ją początkowo o dreszcze. Teraz może mniej, ale jednak czuła się nieswojo. Siedzieli w milczeniu. White cały czas grała na instrumencie dość wesołą melodię. Wolała się nie odzywać jako pierwsza, gdyż i tak nie miała o czym rozmawiać z owym kucem.
- Hej White... Widzę że sobie trochę brzdękasz. Jestem Rusty i chciałem się zapytać... - powiedział nieśmiało ogier, który przerwał w pół zdania. Klacz spojrzała na niego, a następnie zobaczyła, jak ten wpatruje się w nią oraz... pustą butelkę po Whisky. Po chwili jednak podniósł wzrok, i popatrzył jej w oczy. - Jak się czujesz? Na razie wszystko w porządku? - zapytał po chwili.
- A jak mam się czuć? - zapytała żartobliwie, robiąc uśmiech numer dwa. - Czuję się świetnie - dodała, a następnie uśmiechnęła się szerzej. - Czuje się, jakbym mogła pobiegać kilka kółek dookoła tego "obozu." - powiedziała odkładając instrument obok. - Gdyby mi się chciało oczywiście - dopowiedziała. - A dlaczego się pytasz? - przybliżyła do niego swoją twarz, której wyraz był nieco podejrzliwy. Klacz dosłownie penetrowała Rustiego wzrokiem, oczekując na odpowiedź. Milczała.