Blue miała nadzieję, że choć trochę udało się jej podbudować samopoczucie Star. Miała nadzieje, że uda się jej powstrzymać ją przed osiąknięciem dna. Niestety, sądząc po jej wyrazie twarzy, nie udało się jej to.
- Nie... Ja to powinnam była pierwsza powiedzieć. Ty nie masz mnie za co przepraszać... - powiedziała Star z powrotem przytulając się do Blue. Jedyną rozsądną rzeczą jaka mogła on zrobić w tym momencie, to było odpowiedzenie na ten gest tym samym. Trzymając ja czuła ona napięcie w Star. Było czuć jak bardzo była ona spięta, jak walczyła o resztki swojej stabilności psychicznej i Blue chciała jej pomóc w tym.
- Tak mi przykro Blue... Ja... - zaczęła ona mówić ale nigdy tego nie skończyła.
Czy miała ona za co być zła na Star? Utrata sporej części ogona nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy, ale nie zrobiła tego specjalnie. Każdemu zdarza się popełnić błędy mniejsze czy większe i Blue bardzo dobrze o tym wiedziała gdyż sama miała ich sporo na koncie. Więc podarowała Star coś, co sama chciała by kiedyś otrzymać od innych.
- Wybaczam ci... – wyszeptała do Star – wybaczam ci wszystko... Co się stało to się stało, i nic już tego nie zmieni. Pozostaje nam wyciągnąć z tego wnioski, ruszyć dalej.
Obejmując ją Blue zamknęła swoje oczy wsłuchując się w oddech drugiego kuca. Nie była w stanie zgadnąć o czym ona teraz myślała, ale wiedziała że nadal potrzebuję ona pomocy. Przyciskając ją bardziej do siebie, kontynuowała ona nadal przyciszonym głosem swój monolog.
- Kiedyś miałam „przyjaciela” który zawsze do mnie przychodził jak miałam gorszy dzień. Obejmował mnie on wtedy i opowiadał mi o przyszłości. O tym jak każdego z nas czeka lepsze czasy. Czasy bez przemocy i nienawiści. Czasy w których każdy będzie czuć się bezpiecznie. O tym że kiedyś nadejdzie dzień gdy słońce wyjrzy z poza chmur a na niebie pojawi się tęcza.
- I ja mu wierzę Star, wierzę w to że czeka nasz lepsza przyszłość. Dlatego musimy być twarde, żeby dotrwać do tego momentu. Musimy się zebrać w sobie i ruszyć na przód, nie zważając na wszystkie kłody jakie będą nam rzucać pod kopyta te jebane pustkowia. A jak już upadniemy, to nie możemy leżeć. Musimy wstać i ruszyć dalej gdyż tam czeka dla nas wszystkich lepsze życie.
- Nie... Ja to powinnam była pierwsza powiedzieć. Ty nie masz mnie za co przepraszać... - powiedziała Star z powrotem przytulając się do Blue. Jedyną rozsądną rzeczą jaka mogła on zrobić w tym momencie, to było odpowiedzenie na ten gest tym samym. Trzymając ja czuła ona napięcie w Star. Było czuć jak bardzo była ona spięta, jak walczyła o resztki swojej stabilności psychicznej i Blue chciała jej pomóc w tym.
- Tak mi przykro Blue... Ja... - zaczęła ona mówić ale nigdy tego nie skończyła.
Czy miała ona za co być zła na Star? Utrata sporej części ogona nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy, ale nie zrobiła tego specjalnie. Każdemu zdarza się popełnić błędy mniejsze czy większe i Blue bardzo dobrze o tym wiedziała gdyż sama miała ich sporo na koncie. Więc podarowała Star coś, co sama chciała by kiedyś otrzymać od innych.
- Wybaczam ci... – wyszeptała do Star – wybaczam ci wszystko... Co się stało to się stało, i nic już tego nie zmieni. Pozostaje nam wyciągnąć z tego wnioski, ruszyć dalej.
Obejmując ją Blue zamknęła swoje oczy wsłuchując się w oddech drugiego kuca. Nie była w stanie zgadnąć o czym ona teraz myślała, ale wiedziała że nadal potrzebuję ona pomocy. Przyciskając ją bardziej do siebie, kontynuowała ona nadal przyciszonym głosem swój monolog.
- Kiedyś miałam „przyjaciela” który zawsze do mnie przychodził jak miałam gorszy dzień. Obejmował mnie on wtedy i opowiadał mi o przyszłości. O tym jak każdego z nas czeka lepsze czasy. Czasy bez przemocy i nienawiści. Czasy w których każdy będzie czuć się bezpiecznie. O tym że kiedyś nadejdzie dzień gdy słońce wyjrzy z poza chmur a na niebie pojawi się tęcza.
- I ja mu wierzę Star, wierzę w to że czeka nasz lepsza przyszłość. Dlatego musimy być twarde, żeby dotrwać do tego momentu. Musimy się zebrać w sobie i ruszyć na przód, nie zważając na wszystkie kłody jakie będą nam rzucać pod kopyta te jebane pustkowia. A jak już upadniemy, to nie możemy leżeć. Musimy wstać i ruszyć dalej gdyż tam czeka dla nas wszystkich lepsze życie.