12-11-2013, 18:05
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-11-2013, 18:05 przez Kingofhills.)
Atmosfera była luźna, alkoholu nie brakowało, było zajebiście. Takie momenty, właśnie wtedy, gdy był spokój, można było porozmawiać, czasem się pośmiać, Rain uwielbiała najbardziej. Zdawało się, że zgromadzone pod wozem kucyki słuchały się wzajemnie. Być może można było porównać aktualną sytuację z tym, jak bawiły się kucyki sprzed 200 lat.
Tuż po wywodzie Rain odezwała się Iron ze swoim zdaniem dotyczącym Stalowych Strażników i Zebr. Nie było przesadnie oryginalne, ciemnoniebieska podejrzewała, że wiele kucy myślało tak na pustkowiach. Zresztą sama się do nich zaliczała. Oczywiście wiedziała, że na Equestriańskim Pustkowiu wciąż żyli skrajni nacjonaliści, i to wcale nie było ich mało, ale... co z tego? O ile nie zaczną próbować przejąć jakiejś władzy na pustkowiach, nic nie grozi mniejszościom takim jak zebry czy gryfy.
Iron zaczęła coś mówić o jakiejś klaczy o imieniu Lilith. Rusty instruował klacze o działaniu jakiegoś specyfiku, o którym altyrerzystka nigdy w życiu nie słyszała. Być może kolejny narkotyk albo jakieś ziółko. Klacz nie zwracała na to zbytnio uwagi, ponieważ chwilę wcześniej z zaskoczeniem stwierdziła, że - pomimo wypicia co nieco - nie odczuwała większych skutków przyjęcia do siebie promili. Spodziewała się raczej czegoś dokładnie odwrotnego: w końcu nieczęsto można sobie zwyczajnie wypić, kiedy trzeba walczyć o życie.
Potem ogier gdzieś sobie poszedł, a sporej postury kucyk płci żeńskiej ledwo co to zauważył, nie wspominając już o celu takiej eskapady. Zorientowawszy się, że nikt nie odpowiedział na wezwanie i pytanie Iron Scale, odpowiedziała jej. - No dobra, jak będzie trzeba to pomogę... A co do tej całej Lilith? Nie kojarzę babki. A co? Powinnam?
Tuż po wywodzie Rain odezwała się Iron ze swoim zdaniem dotyczącym Stalowych Strażników i Zebr. Nie było przesadnie oryginalne, ciemnoniebieska podejrzewała, że wiele kucy myślało tak na pustkowiach. Zresztą sama się do nich zaliczała. Oczywiście wiedziała, że na Equestriańskim Pustkowiu wciąż żyli skrajni nacjonaliści, i to wcale nie było ich mało, ale... co z tego? O ile nie zaczną próbować przejąć jakiejś władzy na pustkowiach, nic nie grozi mniejszościom takim jak zebry czy gryfy.
Iron zaczęła coś mówić o jakiejś klaczy o imieniu Lilith. Rusty instruował klacze o działaniu jakiegoś specyfiku, o którym altyrerzystka nigdy w życiu nie słyszała. Być może kolejny narkotyk albo jakieś ziółko. Klacz nie zwracała na to zbytnio uwagi, ponieważ chwilę wcześniej z zaskoczeniem stwierdziła, że - pomimo wypicia co nieco - nie odczuwała większych skutków przyjęcia do siebie promili. Spodziewała się raczej czegoś dokładnie odwrotnego: w końcu nieczęsto można sobie zwyczajnie wypić, kiedy trzeba walczyć o życie.
Potem ogier gdzieś sobie poszedł, a sporej postury kucyk płci żeńskiej ledwo co to zauważył, nie wspominając już o celu takiej eskapady. Zorientowawszy się, że nikt nie odpowiedział na wezwanie i pytanie Iron Scale, odpowiedziała jej. - No dobra, jak będzie trzeba to pomogę... A co do tej całej Lilith? Nie kojarzę babki. A co? Powinnam?
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!