Jasna cholera, znowu? Już po raz drugi dzisiaj się rozkleiłem, najwidoczniej to nie jest mój dzień. Czy ja naprawdę jestem takim lalusiem, czy po prostu pustkowia chcą się pobawić i atakują moje najczulsze obszary? Może to te ostatnie nieprzespane noce tak mi się dały we znaki? Xander jeszcze chwilę prowadził swój korowód różnych myśli starając się przy okazji uspokoić swoje ciało i powstrzymać płacz. Przerwał jednak gdy poczuł że ktoś go głaszcze po głowie. Otworzył oczy i uniósł nieco głowę by zobaczyć kto to. Z początku wszystko co widział było rozmazane przez łzy, mrugną kilka razy gwałtownie i potrząsną lekko głową, by odzyskać ostrość widzenia.
Była to White, stała przy nim i go głaskała. Po chwili uśmiechnęła się do młodzika i zaczęła go pocieszać. Mówiła że powinien zapomnieć o tym co było, lecz to przeszłość się jego trzymała. To zdanie o tym że teraz nic podobnego się nie stanie, zazwyczaj było kłamstwem i działo się tak samo. Pomimo tego ogier zaczął się uspokajać i na powrót nieco trzeźwiej myśleć. Na koniec biała klacz wspomniała o tym że powinien być szczery wobec innych. Wtedy też ogier zaczął uświadamiać sobie jaki wielki błąd zrobił gdy wskazywał na klacz. Jestem pierdolonym idiotą pewnie mnie widziała. To chyba na prawdę nie jest mój dzień. Wyszła niedawno ze stajni, może nie jest taka jak reszta kucyków na pustkowiach, jeszcze. Mam nadzieję że nie pożałuje tej decyzji. Tylko od czego zacząć?
-Pewnie już się domyślasz, co? - Xander ciężko westchną wypowiadając te słowa. Niemal wszystko mówił jednolitym i nieco przybitym głosem. - Ja nie mam problemu z byciem szczerym, ja mam problem z zaufaniem. Przez to kim jestem dostałem bardzo cenną lekcję, że nawet najbliżsi, ci których znasz całe życie i myślisz że są twoją rodziną potrafią wbić ci nóż w plecy i parę razy nim pokręcić. Część z tych kucyków których spotkałem chciało mnie zabić tylko dla zasady, bo jestem tym kim jestem. Inni chcieli nie okraść bądź wykorzystać do czatnej roboty i załatwić dopiero potem. Ale skoro mam być szczery, dobra. Rusty to imię przykrywka, naprawdę nazywam się Xander.
- Twierdzisz że to co się stało, to się nie powtórzy i tutaj nie masz racji, nawet krzty. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie podawać się za przyjaciela, a tak naprawdę cie wykorzysta i na koniec będzie chciał się ciebie pozbyć by zachować cały łup dla siebie. Podobnie będzie z tymi którzy będą chcieli mnie zabić po prostu dlatego że mam paski na futrze. Ale walka o własne życie i zabijanie przy tym innych uważałem za coś naturalnego, albo ja albo oni. Tego już się nie boje, za to boję się czegoś innego.
- Boję się tego że kiedyś znajdę kogoś takiego jak Shadow, przyjaciela, osobę która będzie dla mnie całym światem... A pustkowia brutalnie mi tą osobę odbiorą, tylko dlatego że mam paski, tylko po to bym cierpiał. Shadow była małą klaczką która uratowała mi życie, ukrywając mnie przed stalowymi strażnikami. Też ich kiedyś spotkasz, wyglądają jak chodzące czołgi. Po tym jak Shadow mnie uratowała, staliśmy się dla siebie wszystkim, była dla mnie jak młodsza siostra której nigdy nie miałem.
Potem trafił się jednak kolejny SR. Zaczął do nas strzelać lecz pewnie bardziej do mnie. SteelRanger'a zabiłem, sam byłem ranny a Shadow... to były jej ostatnie chwile. Jedyne co mogłem zrobić to przytulić się do niej i być z nią do samego końca. Dlatego nie chcę byś się do mnie przytulała, by ktokolwiek to robił, to mi przypomina tamten moment. - Tutaj Xander zakończył swój monolog, po którym wziął jeszcze jeden głębszy oddech. Siedział teraz w ciszy wpatrując się w klacz i szukając na jej pyszczku chociaż drobnej oznaki współczucia by poczuć się nieco lepiej.
Była to White, stała przy nim i go głaskała. Po chwili uśmiechnęła się do młodzika i zaczęła go pocieszać. Mówiła że powinien zapomnieć o tym co było, lecz to przeszłość się jego trzymała. To zdanie o tym że teraz nic podobnego się nie stanie, zazwyczaj było kłamstwem i działo się tak samo. Pomimo tego ogier zaczął się uspokajać i na powrót nieco trzeźwiej myśleć. Na koniec biała klacz wspomniała o tym że powinien być szczery wobec innych. Wtedy też ogier zaczął uświadamiać sobie jaki wielki błąd zrobił gdy wskazywał na klacz. Jestem pierdolonym idiotą pewnie mnie widziała. To chyba na prawdę nie jest mój dzień. Wyszła niedawno ze stajni, może nie jest taka jak reszta kucyków na pustkowiach, jeszcze. Mam nadzieję że nie pożałuje tej decyzji. Tylko od czego zacząć?
-Pewnie już się domyślasz, co? - Xander ciężko westchną wypowiadając te słowa. Niemal wszystko mówił jednolitym i nieco przybitym głosem. - Ja nie mam problemu z byciem szczerym, ja mam problem z zaufaniem. Przez to kim jestem dostałem bardzo cenną lekcję, że nawet najbliżsi, ci których znasz całe życie i myślisz że są twoją rodziną potrafią wbić ci nóż w plecy i parę razy nim pokręcić. Część z tych kucyków których spotkałem chciało mnie zabić tylko dla zasady, bo jestem tym kim jestem. Inni chcieli nie okraść bądź wykorzystać do czatnej roboty i załatwić dopiero potem. Ale skoro mam być szczery, dobra. Rusty to imię przykrywka, naprawdę nazywam się Xander.
- Twierdzisz że to co się stało, to się nie powtórzy i tutaj nie masz racji, nawet krzty. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie podawać się za przyjaciela, a tak naprawdę cie wykorzysta i na koniec będzie chciał się ciebie pozbyć by zachować cały łup dla siebie. Podobnie będzie z tymi którzy będą chcieli mnie zabić po prostu dlatego że mam paski na futrze. Ale walka o własne życie i zabijanie przy tym innych uważałem za coś naturalnego, albo ja albo oni. Tego już się nie boje, za to boję się czegoś innego.
- Boję się tego że kiedyś znajdę kogoś takiego jak Shadow, przyjaciela, osobę która będzie dla mnie całym światem... A pustkowia brutalnie mi tą osobę odbiorą, tylko dlatego że mam paski, tylko po to bym cierpiał. Shadow była małą klaczką która uratowała mi życie, ukrywając mnie przed stalowymi strażnikami. Też ich kiedyś spotkasz, wyglądają jak chodzące czołgi. Po tym jak Shadow mnie uratowała, staliśmy się dla siebie wszystkim, była dla mnie jak młodsza siostra której nigdy nie miałem.
Potem trafił się jednak kolejny SR. Zaczął do nas strzelać lecz pewnie bardziej do mnie. SteelRanger'a zabiłem, sam byłem ranny a Shadow... to były jej ostatnie chwile. Jedyne co mogłem zrobić to przytulić się do niej i być z nią do samego końca. Dlatego nie chcę byś się do mnie przytulała, by ktokolwiek to robił, to mi przypomina tamten moment. - Tutaj Xander zakończył swój monolog, po którym wziął jeszcze jeden głębszy oddech. Siedział teraz w ciszy wpatrując się w klacz i szukając na jej pyszczku chociaż drobnej oznaki współczucia by poczuć się nieco lepiej.