13-11-2013, 17:39
Obie klacze siedziały wciśnięte w siebie. Blue czuła jak Star powoli się uspokaja, odzyskuje panowanie na sobą. Był to dobry znak. Nic tak nie pomaga w walce z własnymi potworami jak obecność drugiego kuca który pomoże ci przez to przejść.
- Oczywiście, że tak. - w końcu odezwała się Star - Musimy być i będziemy silne. Bo gdzieś tam, pewnego dnia, nadejdzie dzień kiedy będzie mogło być już tylko lepiej. - po czym oderwała się od Blue i spojrzała się prosto w jej oczy. Na jej pysku gościł uśmiech.
Może i ten pysk nie należał do najładniejszych ale, ten uśmiech na nim w tym momencie, sprawił że wydawał się on Blue najpiękniejszą rzeczą na świecie. Sprawił on, że sam Blue się uśmiechnęła, udało się jej coś osiągnąć, poprawić humor innemu kucowi. Była tak zapatrzona w ten uśmiech, ze prawie przegapiła, że Star zaczęła coś do niej mówiła.
Wysłuchała ona co Star miała do powiedzenia, czekając aż ona z siebie wszystko wyrzuci. Z każdym słowem przez nią wypowiadanym, uśmiech na pysku Blue zdecydowanie się powiększał. Aż Star doszła do końca i stwierdzenia że jest do jej dyspozycji. Musiała się ona bardzo starać żeby w tym momencie nie parsknąć śmiechem albo nie rzucić do Star jakiejś dwu znacznej propozycji które nasuwał Blue jej dość mocno zboczony umysł.
- Nie ma problemu Star. - odpowiedziała w końcu Blue, po tym jak uspokoiła swoje kudłate myśli – Ja po prostu zrobiłam to, co powinien zrobić każdy inny kuc w mojej sytuacji. Pomogłam potrzebującemu.
- A co do twojej propozycji pomocy, to tak, jest coś w czym możesz mi pomóc. Chcę żebyś teraz się położyła i wypoczęła jak najlepiej. Jutro rano Sharpi zamierza zabrać tę karawanę w dalszą trasę i będzie potrzebować każdej pomocy jakiej może dostać. Chcę żebyś mu pomagała jak tylko możesz bo jutrzejszy dzień też może być dla nas wszystkich ciężki. Ale tym będziemy się jutro przejmować.
- A teraz, ja też bym chciała złapać jeszcze trochę snu. Mam nadzieje że nie masz nic przeciwko dalszemu dzieleniu ze mną tego wozu.
- Oczywiście, że tak. - w końcu odezwała się Star - Musimy być i będziemy silne. Bo gdzieś tam, pewnego dnia, nadejdzie dzień kiedy będzie mogło być już tylko lepiej. - po czym oderwała się od Blue i spojrzała się prosto w jej oczy. Na jej pysku gościł uśmiech.
Może i ten pysk nie należał do najładniejszych ale, ten uśmiech na nim w tym momencie, sprawił że wydawał się on Blue najpiękniejszą rzeczą na świecie. Sprawił on, że sam Blue się uśmiechnęła, udało się jej coś osiągnąć, poprawić humor innemu kucowi. Była tak zapatrzona w ten uśmiech, ze prawie przegapiła, że Star zaczęła coś do niej mówiła.
Wysłuchała ona co Star miała do powiedzenia, czekając aż ona z siebie wszystko wyrzuci. Z każdym słowem przez nią wypowiadanym, uśmiech na pysku Blue zdecydowanie się powiększał. Aż Star doszła do końca i stwierdzenia że jest do jej dyspozycji. Musiała się ona bardzo starać żeby w tym momencie nie parsknąć śmiechem albo nie rzucić do Star jakiejś dwu znacznej propozycji które nasuwał Blue jej dość mocno zboczony umysł.
- Nie ma problemu Star. - odpowiedziała w końcu Blue, po tym jak uspokoiła swoje kudłate myśli – Ja po prostu zrobiłam to, co powinien zrobić każdy inny kuc w mojej sytuacji. Pomogłam potrzebującemu.
- A co do twojej propozycji pomocy, to tak, jest coś w czym możesz mi pomóc. Chcę żebyś teraz się położyła i wypoczęła jak najlepiej. Jutro rano Sharpi zamierza zabrać tę karawanę w dalszą trasę i będzie potrzebować każdej pomocy jakiej może dostać. Chcę żebyś mu pomagała jak tylko możesz bo jutrzejszy dzień też może być dla nas wszystkich ciężki. Ale tym będziemy się jutro przejmować.
- A teraz, ja też bym chciała złapać jeszcze trochę snu. Mam nadzieje że nie masz nic przeciwko dalszemu dzieleniu ze mną tego wozu.
<Karna brzoza za chu***ą odpiskę.>